|
Lida utrwala pamięć o Janie Pawle II Wielkim
Dnia 23 kwietnia br. przeżywaliśmy święto Miłosierdzia Bożego. Piękny i słoneczny był ten dzień w Lidzie. Wydarzenie, które miało miejsce w naszym mieście o godz. 15.00 było ukoronowaniem oktawy Świąt Wielkanocnych. W tym dniu Lidzianie mogli obejrzeć w kinie film znany już na całym świecie:
.
Pomysł z projekcją tego filmu na ekranach kina zrodził się w Towarzystwie Kultury Polskiej Ziemi Lidzkiej jeszcze w grudniu ubiegłego roku, kiedy to organizacja otrzymała płytę DVD z jego nagraniem jako prezent od Wspólnoty Polskiej. Wielu zdążyło obejrzeć ten film indywidualnie lub w grupie znajomych. Seans w miejskim kinie byłby w tym wypadku czymś więcej niż tylko konsumpcją dzieła sztuki.
Towarzystwo KPZL rozpoczęło pertraktacje i załatwianie formalności. A miało w tym już pewne doświadczenie. Kilka lat temu razem z Instytutem Polskim w Mińsku zorganizowało w Lidzie. Tym razem współpraca tych dwóch organizacji wydała piękne owoce. Działanie łaski Bożej było oczywiste.
Myślę, że odpowiedni nastrój udało nam się stworzyć dwa dni przed projekcją filmu. W dużych oknach wystawowych kina, gdzie miał odbyć się seans umieściliśmy wystawę rysunku dziecięcego pt. . W trakcie przygotowania tej wystawy ludzie podchodzili do okien i z ciekawością przyglądali się pracom dziecięcych rąk.
Z tych rysunków Jan Paweł II spoglądał na nasze miasto. Nie gdzieś w salce, w kościele, w klasie, ale w centrum miasta! Niesamowite! Obejrzały wystawę osoby w różnym wieku: i starsi i młodsi. Pracując przy przygotowaniu wystawy obserwowałam tych, którzy podchodzili do okien, by obejrzeć rysunki. Co chciałam dostrzec na ich twarzach? Na pewno, nie tylko zwykłą, ludzką ciekawość...
Pięć dni przez pokazem filmu otrzymaliśmy bilety - zaproszenia do rozpowszechniania. Mieliśmy 500 biletów. Obawialiśmy się, czy zdążymy w tak krótkim czasie zebrać tylu ludzi. Okazało się, że wiadomość o projekcji filmu w lidzkim kinie rozchodziła się w błyskawicznym tempie razem z biletami. Wydawało się, że tym wszystkim kieruje niewidzialna dla nas ręka.
I oto nadszedł dzień 23 kwietnia - dzień lidzkiej premiery filmu Karol - człowiek, który został Papieżem". W foyer kina umieściliśmy duży portret Jana Pawła II, a obok biało-czerwone goździki. Na stołach położyliśmy także albumy o Papieżu. Wśród ludzi panował jakiś dziwny nastrój. Sprawdzając bilety przy wejściu, dziękowałam wchodzącym, wszystkich chciało się uścisnąć za to, że tak licznie tu się zgromadzili, że swoją obecnością będą składać świadectwo całemu miastu.
Sala pełna. Rozpoczął się trzygodzinny seans. Czas leci niepostrzeżenie. Akcja filmu trzyma w napięciu całą widownię, która żywo reaguje na słowa i czyny bohaterów. Później po filmie, kiedy można było podzielić się wrażeniami, ludzie opowiadali o tym, co im najbardziej utkwiło w pamięci. Myślę, że tu nie chodziło o udaną czy nieudaną reżyserię. Być może ludzie odnajdywali w filmie odpowiedzi na jakieś głęboko ukryte pytania, przeżywali rewelacyjne odkrycia czy potwierdzenia znanych już prawd. Dla siebie. Dawało się wyczuć, że w niektórych momentach widzowie tracili poczucie czasu i realności. Oni autentycznie przeżywali akcję filmu!
Oto tego przykłady. W epizodzie egzekucji niemieckiego oficera z ust generała Franka pada rozkaz: "Rozstrzelać!" (chodzi o ks. Tomasza). Cała widownia drgnęła i wydała jeden okrzyk przerażenia. Albo inny przykład. Nowa Huta, tysiące zgromadzonych robotników z jednej strony i uzbrojone jednostki SB i milicji z drugiej. A między nimi zaczyna przemawiać Biskup Wojtyła. Również i my na sali w skupieniu słuchamy tego płomiennego kazania. I tu Biskup wypowiada słowa: A teraz wszyscy uklęknijmy". Co widzę? Obok mnie kobieta osuwa się na kolana. Czyjaś ręka podnosi ją, a szept przywraca do rzeczywistości...
Myślę, że o wielu głębokich osobstych przeżyciach ludzi po tym filmie nie dowiemy się nigdy, a jestem przekonana, że były one mocne. Z pewnością mogę stwierdzić, że film przyczynił się do przemiany niejednego człowieka. Mogłabym dużo mówić o wielostronnym oddziaływaniu tego dzieła sztuki współczesnej osobiście na mnie i na moje otoczenie.
Sługa Boży Jan Paweł II, który był bratem dla każdego człowieka i każdego narodu, nie był kosmopolitą. Ta Boża Miłość, która w osobie Papieża ogarnęła cały świat, wyrosła z polskiego korzenia. To uczucie napełniało mnie wielką dumą i jednocześnie poczuciem obowiązku i odpowiedzialności. Jan Paweł II bardzo wysoko wzniósł godność Polaków. Nie wolno jej obniżać! I nie wolno manipulować takimi pojęciami, jak, , . Każdy z nas otrzymał zadanie, które zaczyna się od pytania:
Konkretną odpowiedzią będzie wcielenie w nasze życie słów i nauki Jana Pawła II Wielkiego.
Lilia Tumilewicz