|
Wspomnienia o Janinie Skarbek z domu Czepik z Giesztowtów
Janina Skarbek z domu Czepik urodziła się 16 maja 1911 roku na Egzelmanowszczyźnie w parafii Wawiórka, powiat Lida, województwo Nowogrodzkie. Pochodziła z majętnej, szlacheckiej rodziny. Dziadek ze strony ojca Alfons Czepik i babka ze strony ojca Maria z domu Gadomska legitymowali się szlachectwem herbu "Korab" z guberni wileńskiej (1799 r.). Rodzice Janiny - ojciec Stanisław i matka Zofia z domu Giesztowt byli właścicielami rozległych dóbr w województwie nowogrodzkim. Stanisław Czepik miał czworo dzieci - trzy córki: Janinę, Zofię, Annę i jednego syna Stanisława. Syn Stanisław, brat Janiny, zginął w działaniach wojennych najprawdopodobniej pod Moskwą. Rodzina nigdy nie zdołała ustalić dokładnego miejsca spoczynku Stanisława.
Janina wychowywała się w malowniczo położonej okolicy, wśród pięknych łąk i bujnych lasów, w majątku dziadków w Egzelmanowszczyźnie. Wykształcenie podstawowe uzyskała w parafialnej szkole prowadzonej przez proboszcza. Z czasów dzieciństwa wielokrotnie wspominała spotkania proboszcza tamtejszej parafii, a także swojego ojca - Stanisława z Wincentym Witosem, znanym politykiem i działaczem ruchu ludowego. Młodość spędziła w Lidzie, gdzie uczęszczała do miejscowego gimnazjum żeńskiego, gdzie mieszkała na stancji u kuzynostwa.
Ojciec Janiny wspomagał finansowo bale charytatywne, w których często brała udział za czasów panieńskich Janina. Na jednym z balów dobroczynnych zorganizowanym w 1932 roku w domu szlacheckim kuzynostwa Kuźnickich, Janina poznała swojego przyszłego męża Władysława Skarbka. Ten przystojny mężczyzna zwrócił na siebie uwagę pięknej i młodej Janiny. Chwila ta pozostała nie zapomniana i na zawsze utkwiła w pamięci Janiny - piękna lilaróż sukienka, pierwszy taniec, zaproszenie do bufetu, z którego w owych czasach nie wypadało młodej damie skorzystać i konsternacja. Janina i Władysław ponownie spotkali się na balu rok później. Tym razem przetańczyli już niemal cały wieczór. Rok później tj. w 1933 roku odbył się ślub Janiny i Władysława w niewielkim kościółku nie opodal majątku Giesztowty, który Janina odziedziczyła po dziadkach ze strony matki - Zofii i Andrzeju Giesztowtach.
Mąż Janiny pochodził z Buska. W Wilnie ukończył studia na Uniwersytecie im. St. Batorego na kierunku geograficzno-przyrodniczym. Drugi dyplom uzyskał na Wydziale Matematycznym Uniwersytetu Warszawskiego. Władysław był pedagogiem. Po ślubie Janina wraz z mężem uczyli w szkole, pięć kilometrów od majątku ojca Janiny w Egzelmanowszczyźnie. Janina organizowała i prowadziła Koła Gospodyń Wiejskich, podczas których uczyła kobiety wiejskie szyć i haftować oraz piec i gotować. Gruntowne przygotowanie jakie uzyskała pobierając nauki w gimnazjum mogła wykorzystać do pracy z mieszkankami wsi, które nie miały wcześniej dostępu do nauki. W 1934 roku ze związku Janiny i Władysława urodził się syn Ryszard, a w roku 1939 przyszła na świat córka Krystyna. Dwa lata po narodzinach pierwszej córki w rodzinie Skarbków pojawiła się druga córka Danusia. Prawie siedem lat małżonkowie z dziećmi przeżyli pod okupacją sowiecką i niemiecką. Przez te wszystkie lata nie próżnowali. Władysław nauczał na tajnych kompletach, a Janina przechowywała partyzantów. Bywało i tak, że w jednej izbie Janina przechowywała nawet 30 partyzantów, co nie było wcale łatwym zajęciem z uwagi na grożące niebezpieczeństwo oraz potrzebę zgromadzenia dużych ilości żywności i lekarstw.
Po wybuchu wojny okazało się, że światła część społeczeństwa, w tym kadra pedagogiczna mają zostać zesłani na Syberię. Władysław prowadząc tajne komplety był na liście do zesłania. Siostra Janiny Zofia została zatrzymana i umieszczona przez Rosjan w więzieniu. Janina pomagała nie tylko swojej siostrze nosząc pożywienie i odzież, ale także innym więźniom. Po wielu trudach Janina zdołała wykupić siostrę z niewoli. Z tego czasu w pamięci pozostały wspomnienia Zofii o szorowaniu szaletów, przezwiskach jakimi ją obrzucano "biełyj bandit" oraz o setkach wesz, które były wszędzie obecne. Wojska sowieckie na dobre zagościły w okolicy i pustoszyły okoliczne domy. Po tym jak sowieci wtargnęli do domu Władysława i wynieśli cenniejsze przedmioty, w obawie o życie swojej rodziny i przeczuwając coraz większe niebezpieczeństwo, Władysław postanowił wysłać rodzinę do centralnej Polski. W tym czasie sowieci z NKWD aresztowali Władysława, jednak i tym razem Janinie udało się wydostać bliską jej osobę z rąk oprawców. Po tym incydencie nie pozostawało nic innego tylko za namową męża udać się w daleką i pełną niewiadomych podróż. Janina wraz z dziećmi udała się w 1946 roku w podróż do centralnej Polski. Ulokowani po siedem rodzin w bydlęcych wagonach podróżowali w kierunku Poznania. Aby jeszcze bardziej utrudnić i tak już ciężką do zniesienia podróż z Poznania odesłano cały skład wagonów do Warszawy. Były to kolejne dwa tygodnie podróży. Janina, aby nakarmić dzieci zmuszona była sprzedać swoją biżuterię za przysłowiową miskę strawy. Matka Janiny nie mogąc pogodzić się ze stratą swojej ojcowizny postanowiła nie opuszczać Egzelmanowszczyzny aż do śmierci, nawet po przekształceniu jej majątku w sowchoz. Złożona śmiertelną chorobą, na kilka tygodni przed śmiercią została przewieziona do Polski do Przeździedzy koło Jeleniej Góry, gdzie gospodarowały jej córki Anna i Zofia. Po paru tygodniach umarła i została pochowana we Wleniu koło Jeleniej Góry.
Janina wraz z dziećmi w 1946 roku po 2 tygodniach dotarła do Kielc zatrzymując się na dworcach kolejowych Gdańska, Gniezna, Poznania i Łodzi. Mąż Janiny Władysław przybył do Kielc i podjął pracę inspektora oświaty. W związku z pracą u podstaw, Władysław został skierowany do krzewienia oświaty w Daleszycach koło Kielc. Daleszyce były zniszczone na skutek działań wojennych. Jedynymi budynkami, które przetrwały działania wojenne były kościół i ośrodek gminy. Cała rodzina Skarbków zamieszkała w szkolnym baraku, który został zbudowany przez głowę rodziny. Obydwoje z żoną wyciągali ludzi z lepianek, budowali baraki, prowadzili dożywianie. Władysław był wielkim społecznikiem, wrażliwym na ludzką niedolę i krzywdę.
Po dwóch latach pracy w Daleszycach Władysław wraz z rodziną zostaje przeniesiony do Dymin. Tu rodzina przeżywa tragedię - ośmioletnia Danusia zginęła pod kołami samochodu. Po pięciu miesiącach od tragedii na świat przychodzi syn Władysław.
Władysław, wieloletni pedagog popadł w niełaskę u władz komunistycznych, kiedy nie usunął krzyży z sal szkolnych. Został przeniesiony do Starochęcin, gdzie zastał szkołę w opłakanym stanie, i znowu rozpoczął budowę nowego budynku szkolnego. Walczył o właściwą lokalizację, sam nosił materiał na budowę. Wzniesiona z inicjatywy Władysława Skarbka szkoła w Starochęcinach funkcjonuje do dziś, a w szkole tej w roku 2000 została wmurowana tablica pamiątkowa upamiętniająca imię jej budowniczego, Władysława Skarbka.Ryszard Skarbek