|
Nareszcie ściągnęliśmy Czesława z koncertami do Ziemi Ojczystej!
Wywiad z Ryszardem Liminowiczem:
- Panie Ryszardzie, proszę opowiedzieć jak doszło do pomysłu zorganizowania imprezy poświęconej Czesławowi Niemenowi i jaki był przebieg całej organizacji?
- Pół roku temu byliśmy na wycieczce na Białorusi, właściwie przygotowywaliśmy się do tej wycieczki, trzeba było ją jakoś nazwać. Wtedy zorientowaliśmy się, że właściwie wszystko wokół Niemna się obraca: tyle pięknych symboli, utworów i odniesień różnego rodzaju jest nad Niemnem. Odbyła się ona w lipcu. Zbliżała się 60 rocznica Powstania Warszawskiego. Pojechaliśmy na tę wycieczkę przez Brześć, Pińsk - chociaż daleko od Niemna, ale zmierzaliśmy do niego - Słonim, a jeszcze przed tym przez Meryczowszczyzna Kościuszki. I tak wpadł mi następny pomysł do głowy, że z różnych miejsc można by kwiaty na koniec powstańcom złożyć. Zaczęliśmy więc zbierać kwiaty z tych wszystkich łąk, zmierzaliśmy do Niemna, później do Nowogródka i Świtezi, okolic i samego miasta Lidy, no i Wasiliszki. W taki sposób odbyła się przepiękna impreza w Wasiliszkach. Pan Olek Kołyszko wokół tej imprezy też dużo organizował. Tak się złożyło, że u nas też byli zapaleńcy związani z osobą Niemena, którzy nawiązali szybki kontakt z Kresowiakami. Urodził się nam właśnie okolicznościowy koncert. Był mój kolega, Piotr Starzyński, z radia EMAUS w Poznaniu. Był on blisko Niemena i osobiście, i wokalnie. Razem z nami była też wiolonczelistka z filharmonii poznańskiej, która też do tego koncertu się włączyła. Byliśmy też w Krupowie i w innych miejscach. Kwiaty nadrzecza zawieźliśmy do Warszawy w przeddzień rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego. A później - spokój, ale gdzieś we wrześniu zaczęliśmy wspominać tę wyprawę, bardzo zapadła ona nam głęboko w serce. Zaczęły się losować pewne tematy. Pewne akcenty gdzieś jeszcze zostały, a jeden po prostu nie dawał nam spokoju. Trzeba było coś zrobić z tą rocznicą. I chodziła po głowie myśl o tablicy, że gdzieś tam może będzie poświęcona i wykonana. Wziąłem na siebie więc obowiązek przekonania Piotra Kuźniaka do występu. On właściwie zwierzył mi się z tego, że swoją płytę, którą już produkuje ponad 2 lata, chciałby zaprezentować na rocznicę śmierci Czesława. No i właśnie mieliśmy tego próbę wczoraj. Doskonałe wykonanie, wszyscy byli zauroczeni tym wykonaniem. Szczerze mówiąc, nie musiałem za długo go do tego przekonywać. Choć ani razu nie był na Kresach, ale gdzieś znalazłem z nim wspólny język. Wiedziałem o tym, że Czesław Niemen udzielił mu pozwolenia na wykonywanie i na aranżacje w stosunku do jego utworów.
Jestem pod wrażeniem, a szczególnie dzisiejszej uroczystości kościelnej, tak bogatej! Słyszałem o tym, że na Kresach, z których sam pochodzę, jest ten dzień rocznicy mocno akcentowany. Ale dziś bardzo się wzruszyłem jak wszedłem do kościoła, jak zobaczyłem w jaki sposób jest to wszystko przygotowane: te elementy związane z pochówkiem, te wyeksponowane symbole tak, jakby za chwileczkę miał się odbyć pogrzeb. Zamieniłem parę słów z Piotrem Kuźniakiem, któremu wydawało się, że dzisiaj jest naprawdę prawdziwy pochówek. Tak wspólnie stanęliśmy w zadumie.
Jestem szczęśliwy, że się do tego przyłożyłem. Na afiszu, który wziąłem na siebie w organizacji tej imprezy, z własnej inicjatywy umieściłem słowa: Koncert w rocznicę śmierci syna tej Ziemi, bo Czesław Niemen był synem tej Ziemi Lidzkiej (szeroko pojętej). Też czuję się synem tej ziemi. Jestem dzisiaj dumny z tego, że jestem stąd. Dobrze mi jest mieszkać w Poznaniu, dobrze wiedzieć o tym, że mam gdzieś w Lidzie, czy na Wileńszczyźnie, czy jeszcze gdzieś indziej przyjaciół, którzy wyczuwają mnie, a ja ich, mogę na nich liczyć i, z którymi mam wspólny język. Także jest to szczęśliwy dzień!
- Chyba, jeśli jednym słowem streścić to co Pan powiedział o imprezie i o wszystkim co Pan robi, to po prostu w tym jest potrzeba serca.
- Nie wiem jak to precyzyjnie nazwać. Jest to we mnie. Moja małżonka jest Wielkopolanką, ale taką, która zaprzedała duszę Kresom. Jest zakochana w Kresach, jest zakochana w tych wszystkich ludziach, w tych okolicznościach, w tych złożonych problemach czy na Ukrainie, czy na Wileńszczyźnie, czy na Białorusi, czy na Łotwie.
- Tak, nie dodać, ani ująć. Dziękuję bardzo.
- Dziękuję serdecznie.
Wywiad z Piotrem Kuźniakiem:
- Panie Piotrze, kiedy byłam na Pana koncertach powiedziałam sobie, myślę, że nawet nie tylko ja, a każdy ze słuchaczy gdzieś w duszy powiedział: "Nareszcie ściągnęliśmy Czesława z koncertami do Ziemi Ojczystej!". A co myśli o tym Piotr Kuźniak?
- Ciągle marzyłem jako kolega Czesława, z którym się poznałem w 1962 roku, żeby przyjechać do tej miejscowości, gdzie Czesław się urodził, mieszkał. No i nadarzyła się taka okazja. Nie mogłem takiej propozycji odrzucić, wsiadłem do autokaru i przyjechałem. Miałem już gotowy materiał. Od roku mam dużo występów w Polsce. Pomimo grania z zespołem "Trubadurzy" gram dużo koncertów sam z piosenkami Czesława Niemena. Udało mi się od Czesława uzyskać zezwolenie na śpiewanie jego piosenek. Czesław już nie chciał wracać do tych starych piosenek, nie chciał je na nowo aranżować. Przed laty była inna technologia nagrywania i na tych starych płytach nawet perkusja nie brzmi, bo to jest wszystko takie stare jak karton, ze względu na technologie nagrywania oczywiście. Postanowiłem te piosenki odświeżyć, bo uważałem, że były naprawdę wspaniałe i ponadczasowe. Zresztą można się przekonać chociażby na piosence "Dziwny jest ten świat", która ma ponadczasowy wymiar. Ona do dzisiaj znajduje się na listach przebojów na pierwszych miejscach. Jest to utwór, który na tych listach będzie się utrzymywał jeszcze ponad 50 albo i 100 lat! Nikt tej piosenki nie zapomni. Bardzo się ucieszyłem, kiedy się dowiedziałem, że tu organizuje się taką drobną wycieczkę. Sam zaproponowałem zaśpiewać tu piosenki. Jestem oblegany z koncertami piosenek Czesława Niemena, ale postanowiłem tu przyjechać, bo wiem, że Czesław nigdy w Wasiliszkach nie śpiewał koncertu. Szkoda, że on już nie żyje. Ale postanowiłem go zastąpić w jakiś taki sposób. Nie jestem na pewno tak wielki jak sam mistrz Czesław, bo on zawsze dla mnie był idolem od 1962 roku. Zawsze śledziłem karierę Czesława. Jestem młodszy od niego o dziewięć lat, kiedy on przyjeżdżał na koncerty z Niebieskoczarnymi do Poznania, wtedy jeszcze chodziłem do szkoły. Zawsze go odwiedzałem w hotelu, po czym razem z Cześkiem udawałem się na koncert. Stawiał mnie na bramce jako swojego brata, żebym mógł z nim wejść od tyłu. Tego nigdy nie zapomnę. Później spotkaliśmy się jak już zacząłem grać z zespołami zawodowymi. Grałem w zespole Waganci. Nagrywaliśmy małą płytkę, a Czesław zgłosił się w studio. Prosiłem go, żeby powiedział czy źle śpiewam, a może trzeba coś zmienić by ta piosenka była lepsza. On powiedział: "Piotrek, tu już w tej piosence nie da się nic poprawić i zmienić. Tak jak śpiewasz, tak nagraj! Już nic nie kombinuj!". Pamiętam, że wtedy telefonował ze studia prosto do Włoch. Miał bardzo bliskie kontakty z piosenkarką włoską Falidą. No a później spotkaliśmy się w USA, gdzie odważyłem się właśnie zademonstrować Czesławowi moją wersję jego piosenki "Dziwny jest ten świat". Bardzo mu się spodobała i po wysłuchaniu dał mi zezwolenie na śpiewanie i aranżacje jego piosenek. On wtedy zaczynał zupełnie inną muzykę uprawiać. Bawił się pomału w grafikę komputerową. Szkoda tylko, że nie zdążył posłuchać wszystkich tych aranżacji, wszystkich piosenek w moim wykonaniu na tej płycie, która powinna się ukazać w połowie tego roku. Jest zatytułowana "Czesławowi Piotr". Myślę, że będzie sprzedawana jak świeże bułeczki. Dom Książki chce zająć się dystrybucją tej płyty, a patronem nad tą płytą będzie poznańskie radio Merkury, bardzo głośne i znane radio, które ma największy zasięg w Polsce jeśli chodzi o radia grające na UKFach (ma zasięg 100 km). Na pewno ludzie będą tego słuchali. Po odbytych koncertach orientuje się bardzo dobrze, że ludzie akceptują te moje wersje jego piosenek. Udało mi się w nich zatrzymać klimat Czesława, jego pomysł na piosenkę - żeby była taka, jaka jest! Grają może inne instrumenty, ale klimat udało mi się zachować. Piosenka "Dziwny jest ten świat" jest troszeczkę inaczej pomyślana, ale w klimacie Czesława.
- To co sama wyczułam na koncercie, nawet mówiłam dla koleżanek i kolegów, że w interpretacji piosenki dało się wyczuć duszę Czesława.
- Wyczuwałem Czesława. Przyznam się, że między mną a Czesławem jest jakaś taka dziwna więź. Śpiewałem na festiwalu w Opolu taką piosenkę w 1988 roku. Po tym miałem wywiad w TVP. Każdy twierdził, że zaczęto porównywać mnie do Czesława Niemena. Nie wiem dlaczego tak się stało, może dlatego, że dużo słuchałem Czesława i bardzo mi się podobał jak byłem małym chłopakiem. Może właśnie wpłynął na mnie, że ja jego śladem dalej się poruszam. Może to jest jakieś przedłużenie, kontynuacja tego, co Czesław chciałby dalej robić. Nie wiem. Tak się stało i to tylko jedna piosenka. Nie wiem właśnie na czym ten fenomen polega, chociaż wiem, że nie jestem w stanie nigdy tego mistrza ani wyprzedzić, ani dosięgnąć. Przynajmniej próbuję wtórować mu, żeby ta twórczość była podobna do twórczości Czesława. Ja się tego nie wstydzę, że ktoś powie: "Wziął przykład z Niemena!". Nie ma artysty, który by nie brał przykładu z innego artysty, poprzednika. Tak się, niestety, nie dzieje, że ktoś sobie sam wymyśli. Przecież jak powstał zespół Beatles i następny Roling Stones, to oni troszeczkę z Beatles sobie coś uszczknęli. Każdy się wzorował na jakimś zespole i próbował inaczej to robić, ale pewna nutka zespołu, na którym ktoś wzorował, zawsze zostaje. To jest zawsze jakiś ciąg. Mnie się wydaje, że mi się udało tak właśnie z Czesławem, że ja go wyczuwałem, rozumiałem jego intencje, sztukę. Nawet się ubierałem jak Czesław, za mną na ulicy się oglądali. Po prostu tego się nie wstydziłem, wzorowałem się na Cześku, próbowałem go podrabiać. W końcu doszedłem do wniosku, że podrabiać to nie ma co, bo wtedy byłbym parodystą, trzeba zrobić coś nowego, ale może być wzorcem Czesław. Próbuję więc robić coś na jego modły. Nie wiem czy mi się udaje, ale po tych koncertach, które już miałem z utworami Czesława Niemena, okazuje się, że można. Ludzie są zadowoleni, słuchają i czekają na płytę. Już każdy teraz by chciał tę płytę kupić, a to tak szybko nie idzie, niestety, bo potrzeba dużo środków finansowych. Trzeba zapłacić za prawa autorskie, a to wcale nie są małe pieniądze. Jak bym tu powiedział Białorusinom, czy Polakom mieszkającym na stałe w Białorusi, ile kosztuje zapłacenie za wszystko, to by się za głowę złapali. No ale będę dalej próbował robić to, co robię. Nawet zamierzam nagrać inną płytę z następnymi przebojami Czesława, bo tych piosenek wspaniałych jest mnóstwo. A chciałbym, żeby pamięć po Niemenie pozostała, żeby wszyscy o nim pamiętali, żeby piosenki Czesława, nawet w nowych wersjach, zawsze przypominały o wielkim mistrzu Czesławie Niemenie.