|
Rzeź oszmiańska w roku 1831
Na oszmiańskim kościele, w drugą kwietnia niedzielę,
Dzwon zwoływał na ranne modlitwy,
I lud tłumnie zebrany, błagał Pany nad pany,
O opiekę dla Polski i Litwy!
W Chrystusowej świątnicy nie masz stanów różnicy,
Chłop z szlachcicem wszedł w jedne podwoje
Przy nich żony i matki, jak aniołki ich dziatki,
I jak róże dorodne dziewoje!
Kapłan schylon latami, przed ołtarza stopniami,
Kończył święty obrządek kościoła,
A głos kmiotków i panów, przy rozdźwięku organów,
Płynął w niebo na skrzydłach anioła!
Wtem szczęk broni i strzały pośród miasta zagrzmiały,
Bruk zatętniał pod koni kopytem;
We drzwiach słychać już krzyki - i Czerkiesów tłum dziki,
Wbiegnął w kościół z kindżałem dobytym.
I oprawcy bez duszy, których serca nie wzruszy,
Ni płacz dziecka, ni starca włos biały,
Nie spoczęli w swem dziele, aże w całym kościele,
Trupy tylko w krwi strugach zostały!
***
Przez niemowląt konanie, przebacz zbójcom o Panie,
Świętokradztwo nad Twoją świątynią!
Bo te cara sołdaty, tak jak rzymskich wojsk katy,
Nie wiedzieli bezumni co czynią!
Ale w sądu godzinie, niechaj gniew Twój nie minie,
Niechaj piorun Twój tego ukarze,
Co wypuścił te hordy, co nakazał te mordy
I niewinną się codzień krwią maże!
A wdów, starców i dzieci, rój męczeński niech
Obok ofiar pierwszego powstania, wzleci,
Co pod ruskiem żelazem, za Carycy rozkazem
Legły w Pradze i w gruzach Humania!
By ukoić gniew nieba, jeśli lackiej krwi trzeba,
Wszak płynęła i płynie obficie,
By zmyć grzechy wieczyste, weź i naszą o Chryste!
Ale matce ojczyźnie wróć życie!
Lud nasz wiernie Ci służy, sfolguj, nie karz go dłużej,
Racz usłyszeć pokornych wołanie!
Już to przeszło pół wieka, Polska cierpi i czeka
Zmiłowania Twojego, o Panie!
K. Gaszyński