Polskie pismo historyczno- krajoznawcze
na Białorusi

 


Działanie 77. pułku piechoty na Lubelszczyźnie

 

W drugiej połowie września wytworzyła się sytuacja w której funkcjonowały dwie jednostki nazywane 77 pułkiem piechoty. Pierwszym z nich był oddział dowodzony przez ppłk. Gąsiorka, a drugi to odtworzony pułk, dowodzony przez ppłk Augusta Nowosielskiego. Większość badaczy uważa, że obie jednostki połączyły się, ale wyraźnie zaprzeczają temu relacje oficerów. Również Marian Porwit jest zdania, że w drugiej połowie września działały po dwa pułki oznaczone numerami 77 i 86.

Po przekroczeniu Wisły ppłk. Gąsiorek zamierzał udać się na odsiecz Warszawie, ale dowiedziawszy się o rozbiciu wszystkich oddziałów zmierzających w tamtym kierunku, skierował swoje zgrupowanie w stronę Lublina. Poruszając się trasą Życzyn - Sobieszyn - Osrów Podlaski, aby uniknąć wykrycia przez nieprzyjaciela, wszelkie przemarsze odbywano nocą. 22 września, w lesie Orzechów Nowy w rejonie Ostrowa nawiązano kontakt z grupą płk Władysława Filipkowskiego, złożoną z batalionów marszowych i jednostek zbiorczych rozbitych oddziałów. Ppłk Gąsiorek podporządkował się wraz 77 pp i spieszonym IV/19 pal rozkazom płk Filipkowskiego i wraz z nim przeszedł w rejon Kraśnika. Po drodze IV dyon 19 pal przejął z oddziałów zapasowych 11 dział co pozwoliło na prawie kompletne jego odtworzenie. Po połączeniu się grupy płk. Filipkowskiego z grupami "Kowel" i "Chełm", powstała tzw. grupa czterech pułkowników, nad którą 27 września objął dowództwo płk Tadeusz Zieleniewski. Postanowił on skierować oddziały na południe i wykorzystując przestrzeń między cofającymi się na linię Sanu oddziałami niemieckimi a nadciągającą Armią Czerwoną, przeprawić przez San i przedostać się na Podkarpacie do granicy węgierskiej.

28 września, podzielone na trzy kolumny oddziały rozpoczęły marsz ku rzece. Następnego dnia, natknięto się na oddziały tyłowe niemieckiej 27. DP. Grupa północna płk Wacława Koca stoczyła bój z 4 batalionami nieprzyjaciela, południowa płk Władysława Płonki okrążyła w Dzwoli dywizjon ppanc. Kolumna środkowa, płk Filipkowskiego przechodząc przez Janów Lubelski natknęła się w mieście na jakiś pododdział 27. DP. Idący na czele 77. pp rozwinął jeden batalion i uderzył na miasto. Ponieważ Niemcy twardo bronili się w piwnicach i w kościele do akcji włączyły się następne oddziały. Po zaciętej walce, przy użyciu granatów udało się oczyścić prawie całe miasto. W walce wyróżnił się 16-letni harcerz - Leonard Hoch, który jako ochotnik walczył w szeregach 77 pp. Po wyparciu z Janowa Niemcy umocnili się w budynku więzienia i zablokowali dalsze posuwanie się kolumny. Do natarcia rozwinął się I/77. pp kpt. Gnatowskiego, jednak jego uderzenie zostało zatrzymane silnym ogniem. W związku z tym mjr Spaltenstein udzielił atakującym wsparcia ogniem 10 bat./19 pal (4 działony). Po zapaleniu budynków więzienia, gwałtownym szturmem złamano opór nieprzyjaciela. Walka zakończyła się sukcesem, kolumna otworzyła sobie drogę. Wzięto ok. 300 jeńców i zniszczono znaczną ilość pojazdów niemieckich - tylko I/77 pp wziął do niewoli 52 jeńców i spalił 75 samochodów. Polacy stracili kilkudziesięciu zabitych i rannych, szczególnie ciężkie straty ponieśli w rejonie kościoła. W walkach ulicznych poległ dowódca komp. p.panc. 77 pp por. Teofil Pietraszko, a śmiertelnie ranny został ppłk Tadeusz Lechnicki ze sztabu gen. Zieleniewksiego.

30 września rozpoznawano brody na Sanie, jednakże okazało się, że za rzeką stacjonują Niemcy (w tym rejonie prawie cały XII Korpus), a ze wschodu nadciągnęli sowieci. W związku z tym podjęto rokowania z sowietami. Tego samego dnia ppłk Gąsiorek zwołał odprawę oficerów 77 pp, na której przedstawił ogólne położenie i wystawił bezterminowe przepustki. 2 października gen. Zieleniewski rozkazał złożyć broń. Żołnierze przed pójściem w niewolę zniszczyli bądź uszkodzili swoje wyposażenie. Większość oficerów, dowiedziawszy się, że sowieci zwalniają do domów tylko szeregowców, postanowiła w kilkuosobowych grupach przedzierać się na Węgry. Niestety, znaczna ich część i tak została schwytana przez Rosjan.

Działanie odtworzonego 77. pułku piechoty

11 września gen. Dąb-Biernacki, mimo nieudolnego dowodzenia w walkach nad Pilicą został mianowany dowódcą frontu północnego, składającego się z GO Narew i Armii gen. Emila Przedrzymirskiego (zreorganizowana Armia "Modlin"). Pod osłoną tych jednostek zamierzał chociaż częściowo odtworzyć Armię "Prusy". W tym celu wyznaczono pięć punktów zbornych oddziałów - głównym był Chełm Lubelski.

Już od 8 września przez Wisłę przeprawiały się elementy 13., 19. i 29. DP oraz większość Wileńskiej Brygady Kawalerii (bez 13. puł). Wśród rozbitków znalazł się adiutant dowódcy 77. pp - por. Józef Ignaszewski, który odłączył się od pułku i w kontakcie z dowództwem dywizji poszukiwał poszczególnych jej oddziałów. 8 września, po przejściu przez Wisłę, zebrał ok. 200 żołnierzy z różnych pododdziałów 77. pp., a w Dęblinie odnalazł dowódcę pułku - ppłk Augusta Nowosielskiego i objął funkcję jego I adiutanta. Ppłk Nowosielski rozpoczął formowanie 77. pp zbiorczego 19. DP. Oddział, zabierając ze sobą porzucone przy moście pod Maciejowicami 1 działo 75 mm i 2 armaty plot. 40 mm przeszedł przez Puławy w rejon Chełma. Tam z miejscowych magazynów pułk pobrał brakującą broń oraz wyposażenie, a później nastąpiła właściwa reorganizacja.

Pod dowództwem gen. Jana Korkozowicza powstała 19. Brygada Piechoty, składająca się z dwubaonowych 86. płk Walentego Peszka i 77. pp. Przy czym ten ostatni był pułkiem zbiorczym dla wcześniejszych 77 i 85 pp i dowodził nim ppłk Nowosielski. Oprócz tego w skład brygady weszły resztki pododdziałów dywizyjnych (II/19. b. sap.) oraz grupa płk Mariana Ocetkiewicza (lubelskie baony wartownicze). 19. wraz z 13. Brygadą Piechoty (odtworzona 13. DP) wchodziła w skład kombinowanej dywizji gen. Jerzego Wołkowickiego, liczącej łącznie 12 baonów i 36 dział. Ta zaś została włączona do armii gen. Przedrzymirskiego. Po reorganizacji 77. pułk liczył ok. 800 ludzi, posiadał tabory oraz 2 działa 75 mm i 2 armaty p.lot. 40 mm.

17 września oddziały zostały przesunięte w rejon Hrubieszowa, a dzień później 77. pp został skierowany do obrony 5-kilometrowego odcinka Bugu w rejonie Dorohuska. 18 września niemieckie cofające się ze wschodu oddziały zmotoryzowane próbowały w tamtym miejscu sforsować rzekę. Walki opisał por. Stanisław Swianiewicz, były dowódca kompanii gospodarczej 85. pp, a po reorganizacji oficer informacyjny w pułku Augusta Nowosielskiego.

Około południa ... wytworzyła się krytyczna sytuacja na odcinku jednej kompanii i pułkownik posłał mnie, aby pluton ppor. Króla skierować do zatkania dziury. [...] Zakomunikowałem mu rozkaz pułkownika i w kilku słowach wytłumaczyłem sytuację. Ppor. Król dzielnie spełnił swoje zadanie. Dziura została zapchana; inny pluton, który pod ogniem niemieckim zaczął już się wycofywać, wrócił na stanowiska. Lecz ppor. Król przypłacił to życiem.

... przyszedł meldunek od kpt. Pawłowskiego, że nieprzyjaciel szykuje się do przeprawy. Walka ogniowa zawrzała na nowo. Kapitan z 19. pal, dowodzący dwoma naszymi działami, dokonywał cudów sprawności artyleryjskiej, aż mu się lufa w jednej polówce od przegrzania rozdęła. Po kilku godzinach kryzys został zażegnany. Strzelanina zaczęła słabnąć i w miarę jak zbliżał się wieczór. słabła coraz bardziej. Pułkownik postanowił zarysowującą się przerwę w walce wykorzystać do dla nakarmienia ludzi, dostarczenia amunicji do trudniej dostępnych punktów oraz lepszego okopania się i zamaskowania. Miejsce postoju dowódcy pułku zostało przeniesione do specjalnie zrobionego okopu naprzeciwko muru okalającego cerkiewkę. Nieco opodal przy skrzyżowaniu dróg był punkt sanitarny, który tego dnia miał istotnie wiele pracy do wykonania.

Tego dnia pułk był atakowany przez silne pododdziały piechoty zmotoryzowanej, wspieranej przez ok. 25 czołgów. Wszystkie ataki zostały odparte, ale poniesione duże straty - ok. 40 zabitych i 80 rannych i zaginionych. Działa p.lot. zapewniły skuteczną ochronę przed nielicznymi samolotami nieprzyjaciela. W improwizowanej z różnych oddziałów jednostce panował idealny porządek Żołnierze mimo, klęski pod Piotrkowem i 2-tygodniowego odwrotu zachowali wolę walki. Po kilku godzinach wróciłem do dowództwa pułku. Był tam ład, spokój i porządek, właściwe znajdującym się w bezpośredniej bliskości linii służbom dobrze zorganizowanych oddziałów. Konie i wozy były zamaskowane, niepotrzebni ludzie nie kręcili się po ulicach wsi, telefoniści i obserwatorzy spokojnie i systematycznie załatwiali swoje sprawy....

19 września rano Niemcy przepuścili przez swoje linie ok. 5 tys. zdemobilizowanych we Włodzimierzu Wołyńskim przez gen. Kazimierza Sawickiego szeregowych. Obawiano się, że Niemcy będą chcieli wyzyskać sytuację do wznowienia ataku. Jednak, nieprzyjaciel licząc chyba na załamanie morale Polaków nie natarł. Oficerowie 77. pp głęboko przejęci wieścią o rozwiązaniu dywizji nie chcieli doprowadzić do rozprzężenia własnego oddziału. Por. Swianiewicz wykonał polecenie dowódcy, wyznaczając trasy przemarszu rozbitków, tak by nie mieszali się z żołnierzami pułku. Ukrócono rekwirowanie lepszej części ekwipunku, odbierano przechodzącym tylko rowery, które posłużyły do wyposażenia plutonu kolarzy. Na wszystkich stanowiskach został odczytany rozkaz ppłk Nowosielskiego podtrzymujący na duchu żołnierzy. Spoistość pułku została zachowana.

Wieczorem oddział rozpoczął marsz na południe i skierował się na Dubienkę. Odwrót był wymuszony groźbą odcięcia frontu północnego od oddziałów gen. Kazimierza Sosnkowskiego. Armia gen. Przedrzymirskiego miała otworzyć sobie drogę na południe, a na jej lewym skrzydle operowała dywizja gen. Wołkowickiego. 22 września 13. BP uderzyła na miasto bronione przez niemiecką 28. DP, a 19. BP po wypoczynku w rejonie miejscowości Zimno maszerowała na Podlodów. Na jej czele posuwał się 77. pp, który zajął Sowiniec i obsadził wzgórza na północ od wsi Wierszczyca, zajmowanej przez Niemców. Wieczorem 77. pp zdobył szturmem Wiereszczycę, a także sąsiedni Nedeżów. Następnego dnia wykrwawiona 13. BP przeszła do obrony w oczekiwaniu na pomoc sąsiednich oddziałów. Jednocześnie do ataku ruszyło zgrupowanie ok. 50 czołgów niemieckich z 2. DPanc., które rozbiło grupę osłonową płk Ocetkiewicza, a następnie wyrzuciło z Zimna sztab 19. BP, która utracił kontakt ze swymi pułkami, a w rezultacie przestała istnieć. 86. pp skierował się na Wierzbicę, tam wszedł w skład grupy "Dubno" dowodzonej przez płk Stefana Hanki-Kuleszy i wraz z nią złożył broń (25 września). Znany jest opis tylko części działań 77. pułku w tym dniu. W dniu 23 września w bitwie pod Tomaszowem Lubelskim Niemcy na odcinku kpt. Bychowca wycofali się tak pospiesznie, że nie zdołali nawet zabrać rannych. W wypadkach tego dnia indywidualność kpt. Bychowca zarysowała się szczególnie jaskrawo. I Baon pod dowództwem kpt. Pawłowskiego (również jeńca kozielskiego), w ciągu dnia kolejnymi skokami posuwał się powoli naprzód. Główny ciężar akcji przypadł znowu w udziale I kompanii. Po południu dowódca pułku udał się w moim towarzystwie, aby odwiedzić stanowisko dowódcy I kompanii. Posuwaliśmy się ostrożnie wykorzystując różnego rodzaju zarośla jako zasłonę. Niemiecka artyleria ostrzeliwała gęsto lasek na naszych tyłach, przez który podciągały rezerwy składające się z oddziałów II baonu. Pomiędzy laskiem a nami znajdowały się zdobyte stanowiska niemieckie, z których nasi sanitariusze zbierali i odsyłali w tył rannych. Niemieckie karabiny maszynowe siekły bezlitośnie dokoła stanowiska kpt. Bychowca, utrudniając bardzo skoki i czołganie się od zasłony do zasłony tym, którzy musieli to stanowisko osiągnąć. Gdybyśmy go wreszcie osiągnęli kpt. Bychowiec zaraz po zameldowaniu się dowódcy pułku zaczął wyrzekać, że w żaden sposób nie może wykryć pozycji tych niemieckich karabinów maszynowych, które kładły swój ogień w pobliżu, poruszając lekkimi podmuchami trawę w różnych miejscach dookoła nas. "Panie Pułkowniku, one są naprawdę wspaniale zamaskowane" - tłumaczył się kpt. Bychowiec. W tych słowach "wspaniale" zabrzmiał podziw i pochwała dla doskonałego wyszkolenia przeciwnika. Spojrzałem na kpt. Bychowca. "To dopiero mentalność sportsmana" - pomyślałem sobie. W chwilę potem kpt. Bychowiec zwrócił się do dowódcy pułku z prośbą o rozkaz, aby ranni Niemcy, których w tej chwili zbierali nasi sanitariusze, byli jak najstaranniej opatrzeni i obandażowani. "Na stanowiskach niemieckich znalazłem naszych rannych; byli doskonale obandażowani. Musimy Niemcom odpłacić tym samym" - motywował swoją prośbę kpt. Bychowiec.

77. pp zgodnie z rozkazem skierował się na Suchowolę, gdzie miały się skoncentrować wszystkie rozbite oddziały. Pułk mimo znacznych ubytków żołnierzy w zachował jeszcze sprawność bojową i 24 września wieczorem dotarł pod Suchowolę. Wraz z innymi oddziałami skierował się na Krasnobród i 25 września wziął udział w walce broniącym się tam 8 batalionem pionierów z 8. DP. Niemcy zajmowali Krasnobród i przyczółki mostowe na Wieprzu. Myśmy zajmowali las naprzeciwko Krasnobrodu po prawej stronie rzeki. Kilka naszych wysuniętych kompanii próbowało otworzyć drogę, ostrzeliwując niemieckie stanowiska ogniem karabinów maszynowych, Niemcy odpowiadali tym samym; jeden z naszych plutonów poniósł bardzo ciężkie straty. Przez cały dzień nie sposób było z powodu ognia niemieckiego dostarczyć obiadu tym wysuniętym kompaniom, co stanowiło duże zmartwienie kwatermistrza kpt. Kowszyka. Niemiecka artyleria leniwym ogniem ostrzeliwała las, powodując dużo huku, lecz mało efektywne szkody. Tego dnia do pułku włączono zapóźnione 4 działka ppanc. z Nowogródzkiej Brygady Kawalerii.

26 września Niemcy opuścili Krasnobród, ale sytuacja zgrupowania gen. Przedrzymirskiego była krytyczna i następnego dnia dowódca ogłosił kapitulację. 77. pułk poprzedniego dnia rozpoczął marsz na południe, zbierając grupki żołnierzy chcących kontynuować walkę, do oddziału dołączyli m.in. gen. Wołkowicki, dwa plutony 41. pp pod dowództwem kpt. Majkowskiego. W ogóle nasze uzbrojenie i zaopatrzenie z każdym dniem poprawiało się. Ludzi również więcej przybywało, niż ubywało. Kwatermistrzostwo szybko dopasowało się do warunków wojny partyzanckiej, kuchnie wydawały tłuste zupy z ogromnymi porcjami mięsa; chleb również był dość regularnie wypiekany, pomimo że byliśmy w ciągłym ruchu. Wśród ogólnego chaosu stanowiliśmy ruchomy ośrodek dyscypliny i organizacji, a centralnym punktem tego była osoba naszego dowódcy.

Przed dowództwem stanął dylemat co do kierunku dalszego marszu. Po dłuższym wahaniu przeważyła koncepcja wykorzystania przestrzeni między cofającymi się oddziałami niemieckimi, a nadchodzącymi bolszewikami i przesuwanie się w stronę granicy węgierskiej. Wkrótce okazało się, że o ile oficerom koncepcja ta odpowiadała, to wśród żołnierzy szeregowych można było zaobserwować upadek ducha. Dopóki byli przekonani o możliwości kontynuowania walki w kraju bez szemrania poddawali się woli dowódcy, teraz nie chcieli opuszczać kraju. Tylko na krótki czas powstrzymało żołnierzy przemówienie dowódcy, ale wkrótce żołnierze samorzutnie zaczęli się dzielić na grupy, odłączających się i idących dalej z ppłk Nowosielskim. Rozkazano zniszczyć nadmiar wyposażenia. Młotami rozbijano zamki karabinów maszynowych, a z karabinów ręcznych i pistoletów układano na polanie leśnej stos, który za chwilę miano zapalić. Zrozumiałem, że już żadne perswazje nie pomogą. "Zresztą może jest pewien zdrowy instynkt w tej logice żołnierzy" - pomyślałem sobie. [...]

Tymczasem podpalono oblany naftą stos broni. Płomień buchnął niemal momentalnie. Jednocześnie zerwał się wiatr, który porwał w górę palące się strzępy. Suchym trzaskiem wybuchały rzucone na stos paczki z amunicją. Sztandar 77. pp został przekazany na przechowanie przez ppłk Nowosielskiego, gen. Wołkowickiego i por. Sielickiego siwej pani. Prawdopodobnie była to któraś z członkiń Rodziny Wojskowej, wspomnianej w relacji: Sztandar został przekazany "Rodzinie Wojskowej" (żonie kpt. Pełczyńskiego, mjr. Marka i st. sierż Wilczyńskiego). Sztandar opakowany i złożony do skrzyni ogniotrwałej został zakopany w żywopłocie obok sadu przy dowództwie batalionu. Miejscowość nie podana. - Zeznanie ppor. Mieczysława Szczuki. Inny przekaz wskazywał na Hoszczę jako miejsce ukrycia insygnium. Dalsze jego losy nie są nieznane.

Można uznać, że 27 września wieczorem odtworzony 77. pp został formalnie rozwiązany, ale przy ppłk Nowosielskim pozostała spora grupa żołnierzy. ... płk Nowosielski wydawał rozkazy formowania kolumny marszowej. Wyruszyliśmy już dobrze po zachodzie słońca. Na czele kolumny jechał pułkownik, dowódcy obydwu batalionów prowadzili resztki swoich oddziałów, dalej ciągnął sznur wozów. Pozostało wszystkiego 300 ludzi. Nie był to już ten zwarty oddział, który jeszcze przed dwoma dniami walczył pod Krasnobrodem; były to rozbitki, przeniknięte jednym wspólnym dążeniem, aby unikając walki, przesunąć się pasem pomiędzy odchodzącymi Niemcami i nadchodzącymi Rosjanami do granicy węgierskiej. [...] Nad ranem w niedużej wiosce, położonej wśród lasów [kilkanaście kilometrów na wschód od Jarosławia], stanęliśmy na wypoczynek. Dowódcy batalionów jak zwykle wystawili ubezpieczenia z karabinami maszynowymi. Gen. Wołkowicki po pewnych wahaniach rozkazał zdjąć te ubezpieczenia, a kuchnie i wozy poukrywaliśmy wśród krzaków, znajdujących się w pobliżu. Nasza szansa polegała nie na tym, że przebijemy się siłą, lecz na tym, że idąc bocznymi drogami, możemy nie zwrócić na siebie uwagi.

Mniej więcej po półtorej godziny zostaliśmy ogarnięci przez oddziały sowieckiej kawalerii, które zalały wieś. [...] Szeregowych zwolniono, oficerów poprowadzono do dowództwa dywizji, odległego o 10 kilometrów, a następnie zostali przewiezieni do Kozielska.

Ośrodek Zapasowy 19 DP

Ośrodek Zapasowy 19. DP mieścił się w Lidzie i zbierał nadwyżki żołnierzy dla poszczególnych pułków. Prawdopodobnie początkowo baon marszowy 77. pp planowano sformować w Komorowie koło Ostrowii Mazowieckiej, jednak ze względu na zbliżanie się Niemców, 6 września odesłano zmobilizowanych żołnierzy transportem kolejowym do Lidy. Między Ostrowią Mazowiecką a Małkinią pociąg został zbombardowany, a żołnierze grupami przedzierali się do miejsca przeznaczenia. W Lidzie powstał, składający się z trzech batalionów pułk, liczący łącznie ok. 4500 żołnierzy. Nie było w ogóle broni maszynowej i ppanc., a dla większości żołnierzy brakowało nawet broni strzeleckiej. W związku z tym większość szeregowych zdemobilizowano. Oddziały Ośrodka Zapasowego liczące ok. 1000 żołnierzy, dowodzone przez ppłk Izydora Blumskiego zostały skierowane do Oran, a stamtąd transportem kolejowym do Grodna.

Do miasta oddział przybył 20 września rano i od razu został skierowany na linie obrony. Główne siły zostały skierowane na przedpole miasta, obsadziły linię wzgórz: stacja kolejowa Kaplica - las Sekret - do miejscowości Rubanówek. I batalion (77. pp) dowodzony przez kpt. Habiniaka zajmował pozycję na lewym skrzydle, a wydzielona z niego 7. komp. wraz z oddziałem policji została usytuowana jako odwód w rejonie lasu Sekret. Koszary 81. pp były bronione przez junaków z Dywizyjnego Kursu Podchorążych Rezerwy z OZ 19 DP, a kompania 77. pp, pod dowództwem kpt. Grzywacza obsadziła gmachy: PKO oraz Dowództwa III Okręgu Wojskowego. Oprócz tego w obronie miasta brały udział bataliony z OZ 29. DP, 31. baon wartowniczy, kompania 5. p.lot., batalion ON oraz drobne pododdziały improwizowane, a także Policja Państwowa, harcerze i cywilni ochotnicy. Łącznie miasta broniło 2,5-4 tys. ludzi, uzbrojonych w broń strzelecką, butelki z benzyną i kilka dział. Były to siły zbyt szczupłe do obsadzenia nawet tylko północnej części Grodna, zatem zorganizowano obronę jedynie na głównych osiach ataku bolszewików.

Rankiem 20 września na ulice miasta przedarła się grupa czołgów z oddziału rozpoznawczego 6 Korpusu Kawalerii, atak ten został odparty. Siły główne przeciwnika zostały zatrzymane przez wysunięte oddziały polskiej kawalerii. Po południu Rosjanie wznowili atak i przy wsparciu artylerii zajęli południową część Grodna, dochodząc miejscami do Niemna. Jednocześnie od wschodu nadszedł 15 Korpus Kawalerii i rozpoczął natarcie na oddziały ppłk Blumskiego. Po ciężkich walkach Rosjanie zostali zatrzymani i odrzuceni.

W ciągu nocy dowództwo objął gen. Wacław Przeździecki, który konsolidował obronę. Polacy poprawiali umocnienia, organizowały się nowe oddziały ochotników, uzupełniono zaopatrzenie. Pluton por. Adama Ejsmonta z komp. kpt. Grzywacza (77. pp) obsadził wiadukt mostu kolejowego na Niemnie. 21 września rano właśnie na mosty wyszło główne uderzenie 15 KK. Sowieci w kolejnych atakach stracili wiele czołgów zanim przedarli się za rzekę i to dzięki wsparciu piechoty. Walki tego dnia w rejonie mostu kolejowego opisał por. Ejsmont: Nad ranem 21 września bolszewicy, przebiwszy się przez ogrody, otworzyli ogień z karabinów maszynowych na 1. drużynę na wiadukcie (zabitych zostało z sześciu żołnierzy). Artyleria sowiecka zaczęła ostrzeliwać koszary pancerne. Otrzymałem rozkaz od zastępcy dowódcy kompanii, kpt. Smoleńskiego, ściągnięcia pozostałych drużyn na wiadukt kolejowy, obsadzenia gmachu "Biura Syndykatu Rolniczego" i kopania przeszkód przeciwczołgowych. Piechota sowiecka pod osłoną nocy przeprawiła się na drugi brzeg i zajęła wszystkie uliczki za wiaduktem, które wpadały w ul. Skidelską. Otrzymałem rozkaz od kpt. Smoleńskiego przejęcia wiaduktu kolejowego i zepchnięcia Sowietów ku Niemcowi. Na lewym skrzydle miałem policję, która została wysłana do natarcia na sąsiednie uliczki. Natarcie początkowo zostało wstrzymane silnym ogniem piechoty sowieckiej. Został zabity ppor. Szpakowski i dwóch strzelców, pięciu było ciężko rannych, przeważnie w brzuch. Kiedy jedna z drużyn odparła bolszewików i uderzyła od torów kolejowych, opór został przełamany i bolszewicy zaczęli się cofać ku Niemnowi.

Zacięte walki toczyły się w całym Grodnie, a oddziały ppłk. Blumskiego były silnie naciskane i w efekcie zepchnięte ku miastu. Ppor. Rafał Ryżewski z 86. pp opisał te wydarzenia ...Wypad npla aż do ogrodów Grodna, ale pobity w opłotkach cofa się na Stanisławów. Od strony Skidla równocześnie naciera broń pancerna. Czołgi przejechały po nas, ale piechota została pobita i po stratach kilku zbitych i rannych jeńców wycofała się na Skidel. O 11 otrzymałem rozkaz wycofania się pod osłoną broni maszynowej do lasu Sekret. [...] o 12.30 zostałem otoczony bronią panc. i wezwany do poddania się. Z ciężkimi stratami wycofałem się za błota w kierunku Grandicze. Żołnierz bił się świetnie, chociaż w kompanii 50 % Białorusinów. Straty 2 oficerów i 57 szeregowców. 21 września po południu zapadła decyzja opuszczenia miasta, wymuszona brakiem amunicji i przewagą nieprzyjaciela. Oddziały oderwały się od sowietów i przez Stanisławowo skierowały się ku granicy litewskiej, którą OZ 19. DP przekroczył 23 września w Kodziach. Żołnierze zostali rozbrojeni i internowani, ale większość z nich wkrótce zbiegła i przedarła się na Zachód.

Batalion marszowy 77. pp mimo braku ciężkiej broni skutecznie odpierał ataki Rosjan na swoim odcinku, chwilami przechodząc do kontrnatarcia. Sukcesy okupione zostały jednak wysokimi stratami, które oceniam na kilkudziesięciu żołnierzy.

Podsumowanie

77. Pułk Strzelców Kowieńskich zapisał we wrześniu 1939 r. chlubną kartę. Na skutek decyzji wyższego dowództwa nie wziął udziału w bitwie toczonej przez własną dywizję, a w wyniku wymuszonego odwrotu utracił wielu żołnierzy nie tyle w walce, co na skutek rozproszenia. Mimo przewagi nieprzyjaciela, ciągłych ataków lotnictwa i broni pancernej, a także ciągłego poczucia okrążenia, oddział zachował spójność i dobrze dowodzony zadawał gdzie tylko mógł straty nieprzyjacielowi. Aż do Wisły żołnierze doprowadzili większość sprzętu i broni. Później na Lubelszczyźnie, po tylu trudach żołnierze wykazywali ducha zaczepnego do końca.

Wszystkie relacje wskazują na niezwykłą odporność psychiczną żołnierzy i oficerów na ponoszone straty i niepowodzenia. Żołnierze (w dużej części Białorusini i Żydzi) mieli ogromną wolę walki nie tylko w szeregach własnego oddziału, ale wszędzie tam gdzie się znaleźli. Grupki "niedźwiadków" przedzierały się również na własną rękę, aby później odtworzyć swój pułk lub dołączyć do innych oddziałów. Różne pododdziały pułku walczyły od 5 września do 2 października zarówno, na linii frontu, ale przeważnie toczyły boje partyzanckie w warunkach w jakich wiele innych jednostek po prostu się rozpadło. Pułk stoczył łącznie 3 walki całością sił, 4 siłą batalionu i co najmniej kilka siła kompanii. W wyniku działań poległo i zostało rannych wielu żołnierzy. Niestety, znane są personalia tylko kilkudziesięciu zabitych i tylko kilkanaście miejsc pochówku. Nie udało się ustalić pełnej obsady oficerskiej zarówno początkowej jak i w poszczególnych fazach działań, a także losów wielu zaginionych m.in. por. Tadeusza Marka. Tragiczny koniec epopei 48 (patrz Załącznik 2) na 92 etatowych oficerów 77 pp, wymordowanych w Katyniu i Charkowie uniemożliwił im przekazanie wiadomości o swoich bohaterskich czynach i wyjaśnienie wielu istotnych epizodów kampanii wrześniowej.



Załącznik 1.


Obsada personalna 77. Kowieńskiego Pułku Strzelców


dowódca pułku - ppłk dypl. August Wiktor Nowosielski

zastępca dowódcy - ppłk Stanisław Konstanty Gąsiorek , od 8.09. dowódca pułku

I adiutant - por. Jan Sinicki

II adiutant - ppor. rez. Józef Franciszek Ignaszewski

oficer łączności - kpt. Zdzisław Mateusz Straża-Dzieżbicki

kwatermistrz - kpt. Stanisław Juras

kapelan - ks. Kasperek

dowódca komp. p.panc. - por. Teofil Pietraszko

dowódca plut. art. - kpt. Jerzy Schmidtke

dowódca komp. zwiadu - por. Adam Machnica

plut. konn. - ppor. rez. kaw. Jerzy Prądzyński

dowódca komp. gosp. - por. J. Szponder

dowódca I batalionu - mjr Władysław Stanisław Włodyga

dowódca łączności ­- ppor. Wacław Morawski

ofic. płatnik - por. rez. Klemens Józef Tywoński

dowódca 1 komp. - ppor. rez. Perkowski

dowódca 2 komp. - por. Wojciech Stanisław Pitio

dowódca 3 komp. - ppor. rez. Liskiewicz Józef

dowódca 1 komp. ckm kpt. Leon Gnatowski od 15 września dowódca I batalionu

dowódca II batalionu - mjr Stanisław Jurkiewicz

dowódca 5 komp kpt. Mieczysław Szawłowski

dowódca 6 komp. - kpt. Rudolf Schreiner

dowódca 2 komp. ckm - kpt. Władysław Wysocki

dowódca III batalionu - mjr Janusz Czarnocki

dowódca 3 komp. ckm - por. Tadeusz Lubiński


Obsada odtworzonego 77. pp


dowódca pułku - ppłk August Wiktor Nowosielski

I adiutant - por. Sienicki Jan

II adiutanat - ppor. rez. Józef Franciszek Ignaszewski

kwatermistrz - kpt. Arkadiusz Kowszyk (z 85. pp)

dowódca plut. art. - kpt. ? (19. pal)

oficer informacyjny - por. Stanisław Swianiewicz (z 85. pp)

dowódca I batalionu - kpt. Artur Pawłowski (z 85. pp)

dowódca I komp. - por. Jerzy Bychowiec


Załącznik 2. Oficerowie 77. pp straceni w Charkowie i Katyniu


1. Berent Zygmunt, s. Franciszka, ur. 25 I 1909 r., ppor., † Charków.

2. Borzym Władysław, s. Bartłomieja, ur. 29 XI 1894 r., ppor., † Katyń.

3. Chyliński Stefan Jakub, s. Mariana, ur. 1 V 1906 r., por., † 1940, Katyń.

4. Ciechanowicz Włodzimierz, s. Józefa, ur. 11 XII 1910 r., oficer, † Charków.

5. Czaprowski Alfons Alfred, ur. 9 VI 1909 r., ppor., † Katyń.

6. Czobodziński Romuald, ur. 3 XI 1910 r., ppor., † Katyń.

7. Daszkiewicz Kazimierz, ur. 1 III 1905 r., ppor., † Katyń.

8. Dąbrowski Roman Stanisław, s. Władysława, ur. 12 V 1908 r., ppor., † Katyń.

9. Dzierzbicki-Starża Zdzisław, s. Stanisława, ur. 2 IX 1906 r., kpt., † Charków.

10. Gąsiorek Stanisław Konstanty, ur. 27 VII 1896 r., ppłk., † Katyń lub Charków.

11. Gorbacz Antoni, ur. 5 VI 1910 r., ppor., † Katyń.

12. Gryko Stanisław, s. Jana, ur. 18 VI 1906 r., ppor., † Katyń.

13. Hejbert Waldemar, ur. 23 XII 1903 r., por., † Katyń.

14. Juras Stanisław, s. Jana, ur. 26 I 1899 r., kpt., † Katyń.

15. Jurewicz Aleksander, ur. 2 II 1911 r., ppor., † Katyń.

16. Karwański Roch Bolesław, s. Stanisława, ur. 9 VIII 1908 r., ppor., † Katyń.

17. Kiełbasiński Jan Władysław, s. Antoniego, ur. 3 V 1903 r., ppor., † Katyń.

18. Klimczak Janusz, ur. 1911 r., ppor., † Charków.

19. Kostrowicki Andrzej Samuel, s. Ambrożego, ur. 1912 r., ppor., † Charków.

20. Kozłowski Antoni, ur. 23 II 1913 r., ppor., † Katyń.

21. Krajewski Zygmunt, s. Pawła, ur. 25 XII 1909 r., ppor., † Katyń.

22. Kruk Stefan, ur. 18 VII 1905 r., por., † Katyń.

23. Kuczyński Stefan, ur. 3 VII 1899 r., por., † Katyń.

24. Łodykowski Augustyn, ur. 27 VII 1903 r., ppor., † Katyń.

25. Majewski Damian, s. Bogusława, ur. 10 IX 1909 r., ppor., † Charków.

26. Malicki Stanisław, ur. 7 XII 1896 r., kpt., † Charków.

27. Merecki Alfons, ur. 18 XI 1907 r., kpt., † Charków.

28. Mizgier Stanisław, ur. 9 IX 1907 r., ppor., † Charków.

29. Namysł Alfred Bernard Henryk, s. Jana, ur. 8 VII 1912 r., por., † Charków.

30. Nitkowski Ignacy, s. Jana, ur. 13 VII 1908 r., por., † Charków.

31. Nowosielski Gustaw Wiktor, ur. 23 III 1897 r., ppłk., † Charków lub Katyń.

32. Ostrowski Franciszek, s. Jana, ur. 2 IV 1900 r., kpt., † Katyń.

33. Oszmiana Włodzimierz, ur. 15 VIII 1912 r., † 27 IX 1940 r., Kaliningrad.

34. Palczewski Konstanty, ur. 30 I 1907 r., ppor., † Katyń.

35. Pitio Wojciech Stanisław, ur. 3 VI 1906 r., por., † Katyń.

36. Płażewski Zygmunt, s. Jana, ur. 20 I 1909 r., ppor., † Charków.

37. Popławski Bonifacy, ur. 10 I 1910 r., ppor., † Katyń.

38. Prągowski Sergiusz, s. Szymona, ur. 8 IX 1908 r., † Katyń.

39. Prudziłło lub Prudziłko Winc., ur. 22 I 1908 r., ppor., † Charków.

40. Ramsza Jan Paweł, ur. 23 XII 1912 r., ppor., † Katyń.

41. Schreyner Rudolf, ur. 19 II 1906 r., kpt., † Katyń.

42. Sienicki Jan, ur. 1908 r., por., † Katyń.

43. Sznela Czesław, ur. 20 II 1909 r., ppor., † Charków.

44. Śpiewak Stanisław, s. Wincentego, ur. 14 XII 1908 r., ppor., † Charków.

45. Walkowski Władysław Antoni, s. Mieczysława, ur. 10 V 1905 r., por., † Katyń.

46. Wiśniewski Adolf Jan, ur. 8 II 1898 r., kpt., † Katyń.

47. Zagozdon Stefan, ur. 17 XII 1910 r., ppor., † Charków.

48. Zbroja Zygmunt, s. Teofila, ur. 11 I 1905 r., por., † Katyń.



Załącznik 3.

Struktura pułku piechoty polskiej w 1939 r.


Dowódca pułku:

- Sztab:

- I adiutant,

- II adiutant,

- Oficer wywiadowczy,

- Kwatermistrz:

- Zbrojmistrz,

- Oficer gospodarczy:

- kompania gospodarcza,

- tabory pułku,

- Lekarz,

- Dowódca pododdziałów specjalnych:

- kompania zwiadu:

- pluton kolarzy,

- pluton kawalerii,

- kompania przeciwpancerna,

- pluton pionierów,

- pluton przeciwgazowy,

- pluton łączności,

- pluton armat piechoty,

- Kapelan,

- dowódca batalionu: (x 3)

- adiutant,

- kompania piechoty: (x 3)

- pluton strzelecki (x 3)

- kompania ckm:

- pluton 3 ckm (x 4),

- pluton moździeży 2 x 81 mm.


Pułk piechoty na stopie wojennej według etatu liczył 91 oficerów i 3212 podoficerów i szeregowych. Był wyposażony następująco:

rkm 87 szt.

ckm 36 szt.

granatniki 46 mm 27 szt.

moździerze 81 mm 6 szt.

kb specjalne ppanc 29 szt.

armaty ppanc 37 mm 9 szt.

armaty 75 mm 2 szt.

radiostacje 9 szt.

konie 664 szt.

samochodów 1 szt.

Wojciech Market

 

??????.???????