Polskie pismo historyczno- krajoznawcze
na Białorusi

 

Tadeusz Gorecki
Los malarza.

 

Twórczość Tadeusza Goreckiego jest dziś mało znana Białorusinom. Tak się złożyło, że większość jego obrazów znajduje się obecnie w Rosji, Francji, Polsce lub innychkrajach. Sąsiedzi - Litwini, którzy dzisiaj również nazywają Goreckiego swoim rodakiem (urodził się w Dzisieniętach koło Wilna), mają w swoim Państwowym Muzeum Sztuk Pięknych kilka jego dzieł. Losy malarza były niezwyczajne, jego spuścizna naprawdę bogatą, a poziom artystyczny dzieł dorównuje najlepszym pracom mistrzów europejskich XIX stulecia. Warto przypomnieć, że nasza ziemia lidzka również nie była obca dla artysty.

T. Gorecki urodził się 5 czerwca 1825 roku jako syn Mikołaja Antoniego Goreckiego i Weroniki z domu Ejdziwitowiczowej. Ród Goreckich był niegdyś znany i zamożny. Goreccy pieczętowali się herbem "Dołęga". Prapradziadek malarza, Michał, w końcu XVII stulecia był sędzią miejskim w Chełmie. Dziadek artysty, Walenty, mieszkał na Wileńszczyźnie, a w roku 1778 zajmował stanowisko podstarosty i skarbnika lidzkiego. W roku 1770 otrzymał z rąk biskupa Wileńskiego, księcia Massalskiego, na własność majątek Biskupce (albo Gawie) niedaleko Lidy. Oprócz tej posiadłości Goreccy mieli majątek Saleniki koło Wilna, gdzie wybudowali kościół i kilka folwarków. Dziadek artysty był osobą znaną - masonem, przyjacielem Kościuszki, Jasińskiego i Niemcewicza, jednym z tych, którzy podpisali Akt Wileński w powstaniu 1794 roku, mecenasem i działaczem państwowym. Walenty Gorecki miał dwóch synów - Józefa Rajmunda i Antoniego Michała, a także dwie córki. Jedna z nich - Scholastyka - wyszła za mąż za Melchiora Wańkowicza i urodziła syna Walentego, który w przyszłości został jednym z najlepszych malarzy białoruskich.

Ojciec Tadeusza, Michał Antoni (1787-1861), również był osobowością wybitną. Utalentowany poeta bajkopisarz, przyjaciel Mickiewicza, uczestnik wyprawy napoleońskiej, a później powstania 1830 roku(emigrował po nim za granicę, gdzie mieszkał do końca życia). Sylwetka Antoniego Goreckiego mogłaby stać się materiałem na odrębne, szersze studium.

Udział ojca w walkach i jego przymusowa emigracja stały się punktem zwrotnym w życiu wtedy jeszcze małego, Tadeusza Goreckiego. Za udział w powstaniu majątki Goreckich skonfiskowano i nałożono na nie sekwestr. Antoni, jako jeden z jego przywódzców nie mógł skorzystać z amnestii. Weronika Gorecka i jej dwaj synowie - Ludwik i Tadeusz - pozostali bez środków do życia. Matka malarzy, nie zwracając uwagi na przepisy prawne, postanowiła walczyć o los swoich synów. W grudniu 1834 roku zwróciła się ona do gubernatora grodzieńskiego M. M. Murawiowa (przyszłego Murawiowa- wieszalnika) z prośbą o zdjęcie sekwestru z majątku Biskupce. Majątek ten, zgodnie ze wcześniejszymi prawami, powinien był pozostawać we własności rodziny Goreckich, dopóki będzie żywy chociażby jeden mężczyzna z tego rodu. Ponieważ Antoni Gorecki "jako wyjechawszy za granicę nie może być uważany teraz inaczej, jak tylko (w stosunku do tutejszych praw cywilnych) zmarły", Weronika chciała zrobić właścicielem majątku swego starszego syna, Ludwika.

Sprawa o Biskupce ciągnęła się długo. Weronika bardzo ceniła swój majątek, ponieważ próbowała wykupić na jakiś czas dzierżawę w przetargu, by Biskupce nie trafiły w ręce obcych ludzi. Przywiązani do swej gospodyni byli również chłopi. Oni to w 1834 r., będąc już u innego właściciela zwrócili się o pomoc do Goreckiej, która wystarała się dla nich o bezprocentową pożyczkę państwową na zakup zwierzyny hodowlanej.

Niestety sprawa o Biskupce została przegrana, dlatego, że według wydanego przez cara rozkazu, wszystkie majątki podlegały konfiskacie. Dokumenty poświadczają, że w 1840 roku Goreccy mieli 2 chłopów, a Weronika otrzymała na dożywotnie korzystanie kilka dziesięcin ziemi na Wileńszczyźnie.

Gorecka musiała jakoś zabezpieczyć przyszłość synów. Starszemu, Ludwikowi, była przeznaczona kariera wojskowa. Zmarł jako kapitan podczas wojny Krymskiej, nie zostawiwszy potomstwa, ale zostawiwszy długi. Tadeusz Gorecki na pewno kochał swego brata (nazwał Ludwikiem swego syna), i w 1843 r. namalował jego portret, który obecnie znajduje się w muzeum sztuk pięknych na Litwie.

Tadeusz od wczesnego dzieciństwa wykazywał zdolności artystyczne. Możliwie, że pierwsze lekcje malarstwa pobierał od swego stryjecznego brata Walentego Wańkowicza.

W 1837 roku, skorzystawszy z amnestii, powrócił do Wilna z emigracji znany malarz, rzeźbiarz i grafik, Wincenty Dmochowski. Otwarty przez niego w Wilnie salon artystyczny szybko stał się popularny, a na lekcje malarstwa przychodziło wielu uczniów. Właśnie tu często bywał przed swym wyjazdem do Petersburgu młody Tadeusz.

Jego los bardzo niepokoił Weronikę Gorecką. Matka poprosiła o pomóc szefa żandarmerii, kierownika III oddziału A. M. Bekiendorfa, żeby ten załatwił studia dla Tadeusza na Petersburskiej Akademii Sztuk Pięknych. Bekiendorf wykorzystał prośbę doprowadzonej do rozpaczy kobiety do własnych celów. " Matka, przekazująca swego syna na ręce rządu, - pisze on, - zasługuje na szacunek. Udowadniając, że rząd nie będzie się mścił na dzieciach za rodziców, którzy mają lojalny stosunek do istniejącego reżymu, Mikołaj I na raport Bekiendorfa daje zezwolenie na przyjęcie Tadeusza Goreckiego do Akademii, przeznaczając mu 350 rubli stypendium roczne (o dwa razy więcej niż na Uniwersytecie Wileńskim). W ten sposób władze chciały wychować swego "janczara", wdzięcznego, wyrzekającego się ideałów swych ojców. Ale zamiast "janczara" pojawił się "Konrad Wallenrod".

Opiekunem Tadeusza został podpułkownik Jan Giecewicz. Ten szlachetny człowiek był prawdopodobnie krewnym i sąsiadem Goreckich, ponieważ posiadał majątki na Grodzieńszczyźnie. Jan Giecewicz, będąc majorem podczas gdy w Wilnie zaczęły powstawać pierwsze stowarzyszenia studenckie, był również jednym z założycieli Towarzystwa Pomocy Ubogim Studentom. Polscy badacze nazywają także opiekunką Tadeusza Goreckiego jego ciotkę po ojcu, Różę Zambrzecką, która po śmierci Ludwika Goreckiego pretendowała do posiadania jego własności.

W Petersburskiej Akademii Sztuk Pięknych, do której Gorecki uczęszczał jako wolny słuchacz, studiował u Karła Brułowa, stając się wkrótce jego najlepszym uczniem.

W roku 1842 Tadeusz przedstawił na corocznej wystawie w Akademii 2 dzieła - kopię z obrazu jednego z cudzoziemskich malarzy, a także własny obraz "Wnętrze świątyni ewangelickiej w Petersburgu", które zwróciły na siebie uwagę zarówno zwiedzających jak i profesorów Akademii. W następnym roku, za obraz "Niewidomy z przewodnikiem", Gorecki otrzymał srebrny medal 2 klasy.

Postępy Tadeusza w nauce nie pozostały nie zauważone. Jeszcze jako student rozpoczął pracę jako malarz, zajmując się wnętrzem Isakijewskiego soboru w Petersburgu. Przez 4 lata maluje szkice i freski.

Karł Brułow odnalazł w osobie Goreckiego nie tylko utalentowanego ucznia, ale również współtowarzysza. Bywało, że ten znakomity malarz pozwalał Tadeuszowi dokańczać niektóre swoje dzieła. Jednym z pierwszych był portret J. A. Kryłowa. Później, po śmierci Brułowa, Gorecki ukończył "Świętą Cecyliję"- kopię z obrazu Rafaela, rozpoczętą przez nauczyciela.

Dzieła Goreckiego od początku uważano za modelowe. W r. 1844 kilka jego obrazów przekazano do Moskiewskiej Szkoły Malarstwa i Zabytków jako wzór do naśladowania, a w r. 1845 za obraz "Spowiedź młodej dziewczyny" Gorecki dostał złoty medal "za ekspresję". "Tę ostatnią nagrodę wydaje się nie często i nie wszystkim,- pisał w 1850 roku konferenc- sekretarzowi hrabiowi Orłowowi hrabia F. Tołstoj, - w ciągu ostatnich 20 lat otrzymało ją tylko 4 malarzy..."

Jakie było życie artysty w Petersburgu? Oczywiście, brakowało pieniędzy. Gorecki, jak i inni malarze, musiał pracować na zamówienia, wykonując nudną nieciekawą dla siebie pracę. W Rosji w tym czasie malarzy, jak i innych artystów uważano za ludzi drugiego gatunku, za wyjątkiem najbardziej znanych i odznaczonych przez cara osób.

Taki stosunek tłumaczono tym, że inteligencja w Rosji pochodziła zwykle z niższych warstw i w taki sposób znajdowali drogę do góry społecznej. Na Białorusi, jak i w Polsce, z wielkiej ilości niezamożnej szlachty niektórzy jej przedstawiciele, nie mając innych środków do życia, wybierali sobie zawód malarza, rzeźbiarza, lekarza albo nauczyciela, koniecyny dla utryzmania się. Sytuacja Goreckiego, jako osoby żyjącej ze swej pracy i osoby pochodzącej z rodziny szlacheckiej - często stawała się skomplikowaną. Znamienny wypadek przydarzył mu się w r. 1844. Kapitan lejb-gwardii Litewskiego pułku, Małachowski, zamówił dla swojej jednostki 2 portrety członków carskiej rodziny. Zamówienie to Gorecki przekazał swemu przyjacielowi z Akademii i rodakowi - Stankiewiczowi, ale ten wykonał pracę niedbale. Małachowski tych portretów nie przyjął i zażądał zwrotu pieniędzy. Do Goreckiego zaś napisał list, w którym znieważył go jako szlachcica i malarza nie mającego ani honoru, ani talentu. Ten również odpowiedział zniewagą. Małachowski podał skargę do prezydenta Akademii Artystycznej. W odpowiedzi prezydentowi, Gorecki wykazuje swoją szlachetność i szacunek do swojej pracy, mówiąc: "Wy sami, Wasilij Iwanowicz, możecie powiedzieć, czy mój to pędzel? Dziwie się pretensjom Małachowskiego do uprzejmej odpowiedzi, on chyba uważa malarza za zwykłego rzemieślnika, który ma wszystkie uczucia martwe i wolno go obrażać...".

Mimo tego Gorecki został ukarany 3-dniowym aresztem, ale podczas wykonywania kary pozwolono mu malować pod nadzorem Brułowa. Niedbale namalowane portrety przez Stankiewicza Tadeusz wyprawił i odesłał do pułku.

Po odznaczeniu kilkoma medalami na konkursach w 1849 roku, Gorecki otrzymał tytuł malarza 14 klasy, co wtedy pozwalało mu na zamieszkanie w każdym miejscu imperium. Gorecki chętnie skorzystał z tej okazji.

Latem i jesienią r.1849 odwiedzał swego znajomego, I. Mładzianowskiego, w majątku Duksztygaj na Witebszczyźnie, skąd wyjeżdżał w okolice na studium. "Zapracowałem się na prowincji i nie mogę powrócić do Petersburga na czas,- pisał Gorecki konferenc-sekretarzowi Akademii 26 września 1849 roku, - mam dużo pracy, nie wiem, czy zdążę przez trzy miesiące skończyć".

Dzieła Goreckiego, przede wszystkim portrety, były dobrze znane wśród malarzy. W dokumentach Akademii jest wykaz najbardziej znaczących obrazów wówczas wykonanych.

Są one interesujące nie tylko jako dzieła artystyczne, ale pokazują również stosunek malarza do znanych osób. Gorecki malował portrety pułkownika Giecewicza, wice-dyrektora Akademii Sztabu Generalnego, generał-majora Stefani, biskupa Żytomiersko-Luckiego Żylińskiego, metropolity rzymsko-katolickiego - Dmochowskiego, hrabiego i hrabiny Szadurskich i innych.

W 1850 roku Gorecki podał do Akademii Artystycznej prośbę o wyznaczeniu mu egzaminu na tytuł akademika malarstwa portretowego. Jako dzieło programowe na egzaminie wybrał portret członka Akademii, Kłodta, wybitnego rzeźbiarza, który zgodził się pełnić rolę modela. Portret ten obecnie znajduje się w Treciakowskiej Galerii. Jest to dowodem, że konkurs zakończył się sukcesem Goreckiego.

Tytuł akademika dawał możliwość podróży zagranicznej. Dla Goreckiego stało się to szansą nie tylko do doskonalenia swego poziomu artystycznego na najlepszych placówkach światowych, ale także spotkania się z ojcem, którego nie widział w ciągu dwudziestu długich lat. Ale Mikołaj I nie spuszczał z pola widzenia młodego malarza. Na podróż do Holandii i Włoch, gdzie zwyczajnie udawali się młodzi artyści rosyjscy, dwudziestopięcioletniemu akademikowi wydano 350 rubli srebrem na rok. Oprócz tego, zgodnie z osobistym rozkazem cara, Gorecki jako odznaczony kilkoma medalami Akademii Sztuki był zwolniony z opłaty celnej i opłaty za paszport zagraniczny, co by zabrało połowę pieniędzy przeznaczonych na podróż. W ciągu dwóch lat spędzonych za granicą, artysta musiał wysyłać szczegółowe sprawozdania ze swojej pracy.

Gorecki nie pojechał do Włoch, jego temperament i osobliwość twórcza zawiodły go do innej stolicy artystycznej. We wrześniu 1850 roku Tadeusz odwiedził Wilno, później Warszawę, Berlin, Paryż i wreszcie długo oczekiwany Madryt. Kolekcja muzeum Del Prado zachwyciła młodego artystę. Przez kilka miesięcy pracuje on w salach robiąc kopię z obrazów Sebastiana Piemba i Jozepe Rybery. Twórczość tych mistrzów XVI-XVII st. fascynowała Goreckiego swoim zbliżeniem do realnego życia, dramatycznością, wspaniałym wyczuciem koloru i doskonałością kompozycji. Kopię 2 obrazów tych malarzy - "Niesienie Krzyża przez Pana Jezusa" Piemba i "Święty Warfolomeusz" Ryberego - Gorecki odesłał do Petersburga, gdzie otrzymały one wysoką ocenę Worobiowa, Markowa i Bruni. W Madrycie Tadeusz zaczyna robić kopię obrazu Rafaela "Święta Rodzina", w związku z czym zwraca się do Akademii z prośbą o przedłużenie terminu pobytu za granicą o jeden rok. Car, który osobiście soczył za postępami Goreckiego wydał zezwolenie i podniósł mu stypendium. W Hiszpanii Gorecki przebywał ponad 2 lata. Przez pewny czas mieszkał w Granadzie, malował widoki Alhambry, portrety i obrazy religijne. Niektóre jego dzieła były wystawiane. Jedno z nich - "Ostatnia spowiedź umierającej"- pokazane zostało w Madrycie i otrzymało życzliwe opinie.

W r. 1853 Tadeusz Gorecki wyjechał do Włoch, a potem na krótko powrócił do Petersburga. W r. 1853, na wystawie w Akademii, Gorecki przedstawił kilka obrazów, między innymi widoki Alhambry, "Ostatnią spowiedź umierającej", "Pielgrzymi przed świątynią świętego Piotra w Rzymie". Jeden z tych obrazów - "Widok dworu lwów w Alhambrze"- został nabyty dla Ermitaża. Za obrazy przywiezione zza granicy Gorecki dostał tytuł akademika malarstwa historycznego.

W r. 1852 we Włoszech zmarł Karł Brułow, który mieszkał tam przez ostatnie 2 lata. Pozostawił nieskończone dzieła, między innymi robione na zamówienie Akademii. Jego śmierć stała się okazją do nowej podróży Goreckiego za granicę, ponieważ miał skończyć rozpoczęte dzieła swego nauczyciela. W 1855 r. przyjeżdża do Włoch. Praca trwała trzy lata. Największym z obrazów- był obraz "Święta Cecylia"- kopia dzieła Rafaela, którego szkic został zrobiony przez Brułowa. Obraz ten wysoko oceniany przez profesorów sztuki w Bolonii, został odesłany do Petersburga. Podczas pobytu we Włoszech życie Tadeusza znacznie się zmieniło. Jeszcze podczas pierwszej podróży do Rzymu los podarował mu spotkanie ze wspaniałą kobietą - córką Adama Mickiewicza - Marią. Bardzo młodziutka (miała wtedy 17 lat) razem z ciocią podróżowała po Włoszech doskonaląc swe liczne talenty: po swej babce, znanej pianistce, Zofii Szymanowskiej, otrzymała wspaniałe wyczucie muzyki, nieźle rysowała, nie obce jej było i piękne słowo. Maria miała nawet narzeczonego - sekretarza Adama Mickiewicza, Armanda Lerego. Ale spotkanie z Tadeuszem Goreckim zmieniło te plany. Maria nagle wyszła za mąż za malarza, powiedziawszy o tym swej rodzinie w ostatnim momencie. "Drogi wujku", - pisała ona do Franciszka Mickiewicza za trzy dni przed weselem, - wychodzę za mąż. Mój przyszły mąż to pan Tadeusz Gorecki, syn pułkownika Antoniego Goreckiego. Ma on w kraju i za granicą znakomite imię i trwałą reputację, wyróżnił się jako wspaniały artysta. Ojciec mój znał go kilka lat i często dobrze o nim mówił". Ślub, który odbył się 7 listopada w Paryżu, wywołał prawdziwy skandal. Pomiędzy Lerem, Władysławem Mickiewiczem (bratem Marii) i Tadeuszem Goreckim doszło do bójki i tylko dzięki Marii i innym krewnym do pojedynku nie doszło. Ale dla rodziny żony Tadeusz pozostał obcy.

Po weselu zamieszkali na stałe w Paryżu. On nadal podtrzymywał kontakty z Akademią Sztuk i Ojczyzną, ale długo tam nie wracał. Możliwość stałego zamieszkania za granicą pojawiła się nie tylko dzięki pewnym osiągnięciom Goreckiego jako malarza, ale przede wszystkim taką szansę dały mu reformy jakie zaszły w Imperium Rosyjskim po śmierci cara Mikołaja I w 1856 roku.

Paryż w połowie 19 stulecia był nie tylko ośrodkiem salonów artystycznych oraz wystaw, ale również główną rezydencją emigracji polskiej. Francuzi mieli dobry stosunek do Polaków i nie lubili caryzmu ruskiego, który niedawno poniósł klęskę w kompanii Krymskiej. W Paryżu Tadeusz Gorecki spotkał się wreszcie z ojcem. Antoni, mimo swego starszego wieku, brał aktywny udział w życiu politycznym i literackim. Ze swoimi przyjaciółmi, byłymi uczestnikami powstania 1830-1831 r. i studentami Uniwersytetu Wileńskiego, Antoni Gorecki miał stosunki dość skomplikowane. On miał reputację "oryginała" i "dziwaka", interesował się różnymi prądami politycznymi i filozoficznymi. Zmarł w 1861 r. na rękach syna i został pogrzebany na cmentarzu Montaransi w Paryżu. Antoni był pierwszym z rodu Goreckich, który został pogrzebany w wielkim sklepieniu rodzinnym Goreckich w Paryżu. Córka Tadeusza i Marii - Helena, która, mając tylko 2 lata, po długiej chorobie zmarła w 1860 r., została pogrzebana w innym miejscu, możliwie, że również w Paryżu.

Tadeusz Gorecki dużo pracował. O tym, co było zrobione przez ten niedługi okres pobytu w Paryżu, świadczą katalogi wystaw artystycznych tego czasu. Malarz wystawiał najczęściej obrazy o tematyce religijnej - w 1859 r. "Ukrzyżowanie", w 1861 - "Święty Dominik", w 1864 r. - "Jezus Chrystus na Górze Oliwnej", w 1866 r. - "Dominikanin", a także wiele portretów. Wielokrotnie malował portrety żony i jej krewnych. Robił także kopię obrazów z Luwru dla Akademii Sztuk w Petersburgu. Paryski okres w życiu artysty wyróżnia się działalnością pedagogiczną. W r. 1862 uczył on na prośbę szacha perskiego malarstwa, perspektywy i teorii sztuk pięknych czterech Irańczyków, za co został odznaczony najwyższą nagrodą Persji "Orderem Lwa i Słońca". To wyróżnienie niemal nie spowodowała dużych nieprzyjemności. Nagrody zagraniczne poddani Imperium Rosyjskiego (Gorecki nie zmienił obywatelstwa) mogli otrzymywać tylko za pozwoleniem włazy carskiej. Urzędnicy w Petersburgu chcieli nawet oskarżyć Goreckiego o łamanie praw państwowych. Ale w końcu malarzowi pozwolono zatrzymać order irański.

Rodzina Goreckich szybko się powiększała. Urodzili się: Celina, Ludwik i Adam. Ludwik w przyszłości został znanym okulistą, mieszkał i zmarł w Paryżu w 1936 roku. Adam studiował politechnikę w Rydze, pracował w różnych państwach europejskich.

W roku 1866 Tadeusz Gorecki po raz ostatni odwiedził Ojczyznę. Jeździł do Petersburga do Akademii Sztuk i w 1867 r. powrócił do Paryża, gdzie zmarł po ciężkiej chorobie 31 stycznia 1868 r. w wieku 42 lat. Pogrzebany został obok ojca w rodzinnym grobie na cmentarzu Montmaransi. Żona przeżyła go o pół wieku.

Gorecki pozostawił bogatą spuściznę artystyczną, rozmaitą i o wielkiej wartości. Część jego dzieł znajdowała się u dzieci, najwięcej u Ludwika, część u krewnych żony. Dzisiaj dużo obrazów Goreckiego porozrzucanych jest po całym świecie, dużo przepadło lub zachowanych jest w kolekcjach prywatnych, niewielka ilość znajduje się w muzeach. Zdaniem znawców sztuki, dzieła Goreckiego wyróżniają się doskonałym rysunkiem, prawidłową kompozycją, wzniosłością i trochę sentymentalnością. Znajdują się one na jednym szczeblu z dziełami klasyków XIX stulecia.

Losy Tadeusza Goreckiego mają w sobie wiele niezwyczajności, a jednocześnie konieczności, wywołanych sprzecznościami epoki. Syn powstańca i poety, zięć znanej osoby, poety walczącego o niepodległość Polski, Litwy i Białorusi, osoba, która większość swego życia spędziła pod szczególnym nadzorem III oddziału, i jakoś musiała godzić sprzeczności swego stanu. Tadeuszowi Goreckiemu, pod koniec swego niedługiego życia, udało się odzyskać swobodę i spokój w stolicy światowej emigracji i rewolucji - Paryżu.

Swietłana Kul-Sylwestrowa

??????.???????