|
Uczymy polskiego
Często słyszymy od swych przyjaciół, że język polski nie jest nam potrzebny. Myślimy jednak inaczej, ponieważ jest to nasz ojczysty język. W Lidzie są problemy z jego nauczaniem. Rozmawiamy o nich z nauczycielami języka polskiego: Janiną Maciuk (J.M.) - Studium Pedagogiczne, Heleną Aleksandrowicz (H.A.) - szkoła nr 14, Katarzyną Konczewską (K.K.) - szkoła nr 16.
Jakie były i jakie są problemy z nauczaniem języka polskiego w Lidzie?
J.M.: Trudności były i są. Najpierw był to brak nauczycieli. Były i wciąż są również problemy z rodzicami, ponieważ nie wszyscy rozumieli, czym jest język ojczysty i jaką powinien spełniać rolę.
H.A.: Są problemy, dlatego że nie ma polskiej szkoły.
K.K.: Według mnie, główny problem polega na tym, że rodzice nie są w stanie pomóc dzieciom w nauce języka polskiego. Dzieci uczą się chętnie, ale niestety j.p. prawie już znikną z domów.
Jakie imprezy organizowane są dla dzieci?
H.A.: W 14 szkole organizujemy różne imprezy, przygotowujemy święta, wychodzimy z występami do naszego miasta. Zawsze chętnie przygotowujemy święto Babci i Dziadka, święta Wielkanocne, na Boże Narodzenie dzielimy się opłatkiem, obchodzimy Dzień Matki, mieliśmy tydzień kultury polskiej.
K.K.: Co dotyczy naszej szkoły, owszem, staramy się, żeby dzieci uczyły się języka polskiego nie tylko na lekcjach. Prowadzę więc jeszcze kółko taneczne, mamy tańce polskie w szkole. Dzieci uczęszczająna nie już od czterech lat, występują. Mamy też kółko dramatyczne (kl.11) i młodsi też już po trochu zaczynają w to się "bawić". Chętnie to robią. Mamy także w szkole grupę wokalną. Chodzi właśnie o to, żeby dzieci uczyły się języka polskiego nie tylko na lekcjach, ale i na tych zajęciach pozalekcyjnych. Jeśli chodzi konkretnie o imprezy, to w naszej szkole mają one charakter lokalny. Na Boże Narodzenie zrobiliśmy niewielkie spotkanie, na którym dzieci uczyły się kolęd, recytowały wiersze. Na Dzień Babci i Dziadka też robiliśmy małe imprezy. No i oczywiście dzieci biorą udział we wszystkich imprezach, które są prowadzone w ramach miejskich.
J.M.: Język polski jest prowadzony prawie w każdej szkole, a każda nauczycielka stara się również poprzez imprezy urozmaicić swoje zajęcia i dzieci chętnie w nich uczęstniczą.
W jaki sposób udaje się zainteresować dzieci nauką języka polskiego?
J. M.: To wszystko nie jest takie proste. Kiedy 1 września zaczynają się zajęcia, od razu robię ogłoszenie i zapraszam na zajęcia tych, którzy chcą się uczyć języka polskiego. Najczęściej przychodzą dzieci, które już miały doczynienie z językiem polskim w szkole czy w kościele. Bardzo chętnie się uczą, niestety mają na to za mało czasu. Ja uczę tylko jedną godzinę tygodniowo i to jest bardzo mało.
H. A.: Pracuję w 14 szkole, uczę historii, również zapropanowałam dzieciom naukę języka polskiego. W tym, że uczą się polskiego jest duża zasługa rodziców, ponieważ w większości są to dzieci mające pochodzenie polskie, a ich rodzice chcą, żeby dzieci znały swój język ojczysty.
K. K.: Uczę teraz języka polskiego w 6 klasie. Dzieci chętnie się uczą. Staramy się organizować także zajęcia pozalekcyjne, na przykład oglądamy filmy adaptacje znanych, przeczytanych wcześniej, utworów, robimy małe przedstawienia dla rodziców, więc dzieci są zainteresowane, rodzice też, aby ich dzieci uczyły się właśnie w taki sposób. Przede wszystkim staramy się zainteresować uczniów poza lekcjami, ale także na lekcjach stosujemy różne metody. Poza tym mamy dużo ciekawych materiałów, a w gabinecie dużo książek i pomocy metodycznych (związanych z Polską). Dzieci mogą nie tylko o tym usłyszeć ale i na własne oczy zobaczyć.
Do nauczania języka polskiego potrzebne są podręczniki, zeszyty, poradniki metodyczne i t.d. Czy macie z tym problemy?
H. A.: Ja mam dużo podręczników białoruskich od 1 do 10 klasy. Kiedy jezdziłam na kursy dla nauczycieli, to dostałam książki w prezencie. W zerówce, gdzie teraz prowadzę język polski brakuje dla wszystkich
. Potrzebuję 20, a mam tylko 13. K. K.: Mamy w szkole już od paru lat gabinet języka polskiego. Wyposażamy go. Pomaga nam Macierz Szkolna w Grodnie, a dzięki rodakom z Gdańska udało nam się zgromadzić niewielką bibliotekę. Część materiałów udostępniłam z własnych zbiorów. Mogę wypożyczać materiały w Towarzystwie Kultury Polskiej Ziemi Lidzkiej. W naszej szkole nie mamy z tym problemów, jesteśmy dobrze zaopatrzeni w materiały metodyczne.
J. M.: Chcę powiedzieć nie tylko o Studium, w którym pracuję, ale w ogóle o szkołach, w których jest prowadzony język polski. Te placówki w niezbędne materiały i pomoce dydaktyczne wyposaża Macierz Szkolna i Towarzystwo Kultury Polskiej Ziemi Lidzkiej, dzięki którym nie mamy z tym dużych trudności.
Czy uczniowie mogą, po skończeniu zajęć w kółkach, dostać się na studia do Polski?
K. K.: No oczywiście, mogą, jeśli się przyłożą, jeżeli będą pilnie się uczyć. Jestem pewna, że ten poziom nauki, który zapewniamy im w szkole, jeżeli chodzi o naukę języka polskiego od 1 klasy, to nasze dzieci dadzą sobie radę na egzaminach na studia. Wykładamy nie tylko język i literaturę, ale przekazujemy, chociaż w małym zakresie, wiadomości z kultury i historii. I jestem pewna, że w ciągu 11 lat można przekazać taki poziom wiedzy, który by pozwolił dostać się na studia, oczywiście, przy założeniu, że również uczeń sam będzie się starał.
J. M.: Na pewno. Po ukończeniu 11 klasy, każdy, kto uczył się języka polskiego może zdawać egzaminy wstępne na studia do Polski.
Czego Panie życzą dzieciom, które uczą się języka polskiego?
H. A.: Język polski jest bardzo melodyjny, jak śpiew skowronka. Niezależnie od tego, gdzie człowiek mieszka: na Białorusi, w Łotwie czy Rosji, jeśli czuje się Polakiem - powinien znać swój język ojczysty. Życzę dzieciom aby koniecznie uczyły się "swego" języka.
J. M.: Przede wszystkim życzę sukcesów w nauczaniu języka polskiego. Jeszcze mam marzenie, żeby dzieci uczyły się języka polskiego nie tylko w kółkach, fakultatywnie czy jako przedmiot ale, żeby w Lidzie powstała szkoła polska i wszystkich przedmiotów dzieci mogły uczyć się w języku polskim - swoim ojczystym języku.
K. K.: Dzieciom życzę zaangażowania, żeby chętnie się uczyły, chociaż i tak, owszem, chętnie się uczą, biorą udział w różnych imprezach. Żeby nauka języka polskiego nie była dla nich tylko preteksem do ucieczki z kraju czy sposobem dostania się na studia, chociaż to oczywiście też. Ale, żeby miały świadomość, że uczą się języka ojczystego, że to jest im potrzebne, ponieważ są Polakami. Również chciałabym życzyć, żeby rodzice pomagali swoim dzieciom i żeby też czuli się Polakami, ponieważ pomoc rodziców jest dzieciom niezbędna.
Jestem pewna, że uda się im być Polakami w pewnym sensie tego słowa, a same chętniej będą się uczyć języka tylko wtedy, gdy będą mogli im w tym pomóc rodzice.
Rozmawiamy z dyrektorem szkoły nr 16, Wiktorem Dowlaszewiczem (W.D.).
Wiemy, że języka polskiego uczą w szkole nr 16 od dnia jej otwarcia. Kto był inicjatorem otwarcia polskiej klasy?
W. D.: Zgodnie z Konstytucją rodzice, ci którzy chcą, żeby ich dzieci uczyły się w jakimkolwiek (dowolnym) języku, piszą podanie. Inicjatorem byli rodzice.
Czy były jakieś problemy, związane z otwarciem klas polskich?
W. D.: Oczywiście były. Na początku nie było nauczycieli języka polskiego. Teraz na szczęście wszystkiego nam wystarcza: są podręczniki i baza materialna jest dobra. Poważniejszych problemów nie mamy.
Czy zmienił się program nauczania języka polskiego?
W.D.: Nie, program został ten sam.
Czy były jakieś skargi od rodziców, że dzieci mają za dużo pracy, że nie zdążają odrabiać lekcję?
W.D.: Nie, masowych skarg nie było.
Czy szkoła pomaga w tworzeniu gabinetu języka polskiego?
W. D.: Szkoła pomaga, ale, szczerze mówiąc, nie mamy dużo środków. W zasadzie robią to sami nauczyciele. Najstarszą nauczycielką jest pani Katarzyna Konczewska i to dzięki jej wysiłkowi został otwarty gabinet języka polskiego.
Czego życzy Pan dzieciom, które uczą się języka polskiego?
W. D.: Chciałbym życzyć sukcesów. Żeby dzieci uczyły się nie tylko języka białoruskiego, ale znały jeszcze i język polski. Trzeba uczyć się nie tylko języka, ale i literatury, kultury; żeby ci Polacy, którzy mieszkają na Białorusi nie byli pozbawieni ani swojego języka, ani kultury. Jeszcze raz życzę sukcesów.
W. Żamojciak, A. Tabola, A. Gabis, A. Zając