|
Jeszcze Polska nie zginęła?..
Każdy Polak zna te święte słowa: "Jeszcze Polska nie zginęła, póki my żyjemy". Dopóki żyje w sercach i duszach polkość - żyje naród. I żadne kataklizmy historyczne - ani zabory, ani wojny, ani łagry i więzienia - nie potrafią tego zniszczyć. Zrobić to jesteśmy w stanie tylko. my sami.
Pilnie obserwujący wydarzenia polityczne obywatel na pewno zwrócił uwagę, że coraz głośniej w świecie o globalizacji, ku której nieuchronnie dąży świat. Nie omija ona również Europy - trwają rozmowy o poszerzeniu Unii Europejskiej. Rzucone niegdyś przez de Gaulle'a hasło Europy ojczyzn zaczyna nabierać coraz bardziej realnych kształtów. Przemiany następują tak szybko, że zmuszają do zastanowienia się nad pytaniem: jaka będzie ta wspólna Europa i jakie miejsce będziemy w niej zajmować?
Zyjemy na bardzo ciekawym terenie - pograniczu. Ziemia ta zawsze wydawała owoce w postaci wybitnych osób, tworzących dzieła pełne głębokiej refleksji i filozoficznego podejścia do życia jednostki w wielokulturowym społeczeństwie. Przypomnijmy chociażby talenty Miłosza, Konwickiego, Herberta, Szulca albo klasyczne przykłady twórczości Mickiewicza bądź Słowackiego. Czerpiąc z dorobku kilku kultur tak szczelnie ze sobą zżytych, przemieszanych, czasami nawet nie dających się rozpoznać, pozostawili oni genialny dorobek świadczący o unikalności tej mieszanki etnicznej. Więc czy ta samobytna regionalna kultura miałaby zaniknąć w Europie bez granic?
Sytuacja wokół rozszerzenia Unii Europejskiej świadczy o tym, że nie może być wspólnej Europy bez zachowania tożsamości narodowej. Jest to bardzo ważne, ponieważ człowiek, który nie zna i nie szanuje swojej kultury, nie może z szacunkiem ustosunkować się do kultury innych, nie jest więc w stanie współistnieć z innymi i być tolerancyjnym w stosunku do ich dorobku. Wyznacznikiem owej tożsamości jest przede wszystkim język, ponieważ dotychczasowe dzieje historyczne podtwierdzają fakt, że wraz ze zniknięciem języka znika naród - przypomnijmy chociażby "martwy" język łaciński albo połabski. Więc język niewątpliwie odgrywa ważną rolę w zachowaniu odrębności kulturowej każdego narodu.
Skoro jest to tak ważne, przypatrzmy się więc, jak wygląda sytuacja z nauką języka polskiego (wyznacznika naszej przynależności narodowościowej) w Lidzie i lidzkim rejonie.
W odróżnieniu od Wilna czy Lwowa na ziemiach grodzieńskich pozostało niewiele rodzin posługujących na co dzień językiem polskim. Przeważa polszczyzna kresowa albo tak zwany "język tutejszy". W takim właśnie środowisku językowym dorasta młody Polak. Przedszkole - w zależności od wyboru rodziców - zaoferuje mu początki kształcenia w języku rosyjskim lub białoruskim. Jedynym rozwiązaniem na dzień dzisiejszy są polskie grupy w rosyjskim lub białoruskim przedszkolu. Taka forma nauki (chociaż wiadomo, że zaczynać najlepiej w wieku właśnie przedszkolnym) rozwija się powoli: w Lidzie istnieją takie grupy w przedszkolach nr 17 (około 80 dzieci), 27 (36), 33 (19).
Szkoła ma więcej do zaoferowania na rzecz rozwoju kultury narodowej. Rodzice mogą wybrać dla dziecka wykładanie języka polskiego jako przedmiotu (od pierwszej klasy w rozkładzie zajęć znajdą się język i literatura polska - kilka godzin tygodniowo w zależności od klasy), zajęcia fakultatywne bądź kółko. W Lidzie naukę języka polskiego jako przedmiotu pobiera 372 dzieci (w ubiegłym roku - 413). Są takie klasy w szkołach ą 10 (172ucznia), 11 (85), 14 (20), 15 (22), 16 (73). Trzeba zaznaczyć, że taka forma nauki boryka się z różnymi problemami. Wydany przez białoruskie Ministerstwo Edukacji program nauczania języka i literatury polskiej nie jest udany. Nauczyciele języka polskiego podjęli się trudu samodzielnego ułożenia takiego programu, uwzględniającego sytuację w sykole, którą dobrze znają, lecz Ministerstwo odroczyło konferencję nauczycielską, która miała odbyć się w kwietniu i której jednym z celów miało być właśnie zatwierdzenie takiego programu, co jest niezbędne na dzień dzisiejszy. Na lekcjach języka i literatury nie wolno korzystać z podręczników polskich. Są podręczniki białoruskich wydawnictw, ale znaczna ich część jest przestarzała w treści i uboga metodycznie. Polskie natomiast są pod każdym względem o wiele atrakcyjniejsze, ale nauczyciele muszą korzystać z nich po kryjomu. Została ograniczona ilość godzin przeznaczonych na wykładanie języka i literatury polskiej, nie był przemyślany egzamin końcowy w 9 klasie szkoły średniej (dzieci piszą streszczenie, co po dwóch godzinach języka tygodniowo jest dość trudnym zadaniem) oraz kryterium ocen prac pisemnych (jest taki sam jak z języka rosyjskiego lub białoruskiego, co jest zupełnie niedostosowane do sytuacji).
Inną formą nauki języka polskiego w szkołach są zajęcia fakultatywne, prowadzone w szkołach ą 3, 4, 5, 8, 9, 11, 13, 14, 16, gimnazjum ą1 - razem 247 dzieci. Można również uczęszczać na kółka języka polskiego - taką formę nauki wybrało 246 osób (szkoły ą 1, 6, 8, 9, 13, gimnazjum ą 1). Są organizowane zajęcia z języka polskiego w Domu Twórczości Dzieci i Młodzieży (w tym roku 60 osób po 4-6 godzin tygodniowo) oraz w Domu ZPB. Łącznie w kółkach i na zajęciach fakultatywnych naukę pobiera 487 osób (w zeszłym roku - 515). Zajęcia z języka polskiego są prowadzone również przy parafii na Rybinowskiego - ponad 120 dzieci i dorosłych.
W lidzkim rejonie sytuacja przedstawia się następująco: zajęcia fakultatywne są prowadzone w szkołach średnich w Gonczarach (15 osób), w Dworyszczach (17), Wiewiórce (11) oraz szkołach podstawowych w Bielewiczach (37) i Jewsiejewiczach (6); natomiast kółka są organizowane w szkołach w Dzitrikach (16) i Bielewiczach - razem ilość uczniów, uczących się języka polskiego w rejonie wynosi 102 osoby (w zeszłym roku - 165), nauka języka jest organizowana w 6 szkołach (w zeszłym roku - w 9). Zajęcia w Krupowie i Szejbakach są prowadzone od października br. Jak widzimy ilość uczniów pobierających naukę języka polskiego w rejonie zmniejszyła się nieznacznie. A według ostatniego spisu ludności do narodowości polskiej w rejonie przyznało się 19738 osób (42,2% - tylko o 3,3% mniej niż podczas spisu 1979r.).
Zwraca uwagę fakt, iż w roku bieżącym zmniejszyła się ilość dzieci uczących się języka polskiego zarówno w klasach jak i na zajęciach pozalekcyjnych. Otóż przyczynę takiego spadu widzi się nie tylko w wymienionych wyżej problemach, do których dodać można jeszcze brak wykwalifikowanej kadry, szczególnie w szkołach rejonowych, ale - co jest bardzo niepokojące -przede wszystkim w niskim poziomie świadomości narodowej rodziców, bo od nich przecież zależy, gdzie będzie uczyło się ich dziecko. Kiedyś narzekano, że nie ma możliwości nauki - teraz mamy różne formy nauczania, fachowców, dobre książki, różne atrakcyjne pomoce do kształcenia językowego, a jednak coraz mniej rodziców zachęca swoje dzieci do tego, by uczyły się słowa ojczystego. A przecież z ostatniego spisu ludności wynika, że w mieście jest 38571 Polaków (38,3% - o 1,3% więcej niż w 1979 r.). Czy nie jest zatrważający fakt, że polskiego uczy się coraz mniej osób? Przecież istnieje możliwość nauki również dla dorosłych - takie zajęcia są prowadzone w Domu Twórczości, w Domu Polskim; można korzystać z bibliotek polskich (siedziba TKPZL w centrum "Panorama" i Dom Polski), prenumerować polskie gazety ("Ziemię Lidzką" i "Głos znad Niemna"), uczestniczyć w różnorakich polskich imprezach i zajęciach.
Zastanówmy się więc nad pytaniem: kim jesteśmy? Czy odpowiadamy określeniu Miłosza "Kresowiak - to Europejczyk wschodu"? Przypomnijmy,że naszą tożsamość narodową określa nie tylko paszport, polskie imię bądź przynależność do wyznania rzymsko-katolickiego, lecz- przede wszystkim - znajomość języka ojczystego,historii swego kraju,wszystkiego,co składa się na pojęcie "kultura",ponieważ właśnie ona jest najważniejszym wyznacznikiem świadomości narodowej.Więc obudźmy się i nie pozwólmy, żeby zginęła polskość w naszych duszach!
Katarzyna Konczewska