|
"Zjazd prostych ludzi"
Tak go określił jeden z uczestników V Zjazdu Związku Polaków na Białorusi (odbył się w dniach 18-19 listopada br. w Grodnie), uważając, że zwrot ten najdobitniej oddaje ducha tego spotkania. Były i bardziej skrajne określenia: od "bałaganu" po "wzorzec demokracji" (ma się rozumieć w jej białoruskim wykonaniu).
Zapowiadany jako "znaczące wydarzenie w życiu Polaków na Białorusi", jednak się takim nie stał. Wszyscy uczestnicy byli zgodni, że ZPB jest "chory" lub znajduje się w stanie kryzysu. Jednak nieśmiałe kroki reformowania organizacji, proponowane przez b. prezesa Rady Naczelnej Czesława Bieńkowskiego prawie nie byli zauważone przez delegatów, tylko 2-3 osoby zabierające głos ustosunkowały się do tej propozycji i to z dużą bojaźnią - "A może gorzej będzie".
Mówiono o wszystkim - o problemach szkoły, szykanach dzieci pani prezes najpierw w szkole na Białorusi, a obecnie na studiach w RP, prowokacjach wobec innej ..., jakieś sprawozdania. Nikt jednak nie zastanowił się dlaczego jest jak jest.
Większe zainteresowanie wywołały sprawy finansowe, nikt jednak nie postawił pytania dlaczego w 2000 roku na działalność statutową wydano 14 mln. rubli, a na wypłaty pracownikom 32 mln.? Dlaczego średnia pensja pracownika ZPB wynosi ok. 60 USD, gdy w tym samym czasie średnia wypłata nauczyciela na Białorusi równa się 30 USD? Może dlatego nie chcą ludzie pracować społecznie, że inni za podobną pracę otrzymują solidne honoraria? Było dużo narzekań, m. in. na to, że cała władza i wszystkie pieniądze zostają w Grodnie, ale nikt z uczestników zjazdu nie zauważył, że w nowo wybranej Radzie Naczelnej prawie 50% członków pochodzi z Grodna.
Mówiło się, że ZPB jest największą organizacją, zrzeszającą ok. 25 tyś. członków (jeszcze niedawno ich było ponad 30 tyś.), gdy rzeczywiście jest ich dużo mniej. Nikt oprócz prezesa Komisji Rewizyjnej nie podjął tematu płacenia składek członkowskich - podstawowej czynności członka każdej organizacji (pp. 4.6 i 4.9 Statutu). W Grodnie, gdzie jest ok. 2000 członków, składki wpłaciło ok. 200 osób, 1/10 ogółu! Na sprawozdawczo-wyborcze zebranie miejskiego oddziału w Grodnie przybyło 58 członków i nikt nie zakwestionował prawomocności wyboru 20-osobowego zarządu. W rejonie grodzieńskim, gdzie jest najwięcej Polaków, prezesa wybierało 18-osobowe grono. Demokracja po białorusku!
Największe poruszenie na sali wywołały wybory prezesa. Odbywały się praktycznie w ciemno - o programach kandydatów zawczasu nic nie było wiadomo. Gdy w kuluarach pytano na kogo będziesz głosować, zazwyczaj padała odpowiedź: "Pan(i) prezes rejonu powiedział(a), że w głosowaniu musimy być jedno i on(a) powie na kogo głosować, jak dojdzie do tego". A gdzie jest własne zdanie, praca własnej myśli?! Nawet nowego prezesa wybrano głosując nie na niego, lecz przeciwko Tadeuszowi Malewiczowi, b. wiceprezesowi. Nasuwa się skojarzenie z wielką polityką, gdy wybierano prezydenta RB, w większości głosowano nie na Łukaszenkę, ale przeciwko Kiebiczowi.
Duże rozgoryczenie budzi również odżegnanie się nowego prezesa od białoruskiej opozycji, o czym powiedziano głośno. Czy nie wystarczyłoby tylko odpolitycznienie związku? Współpraca jest konieczna, chociażby po to, żeby nie było fobii.
Stanisław Sosnowski
Od redakcji:
Zainteresuje na pewno Czytelników "ZL" wysokość zarobków "etatowych Polaków" z terenu Ziemi Lidzkiej (wg. danych Komisji Rewizyjnej ZPB): prezes lidzki 71400 rub., zastępca lidzkiego rejonowego ds. kultury (0,5 etatu) 33600 rub., prezes raduński 50400 rub., prezes szczuczyński 53000 rub., prezes werenowski 71400 rubli (1 USD = 1100 rub.).