|
80 lat bitwy nad Niemnem
Bitwa o Lidę
Po zdobyciu Grodna rozkaz operacyjny z dn. 26 września następująco określał zadanie 2 Armii: grupa frontowa zmusi nieprzyjaciela do odwrotu na Baranowicze, a północna grupa - wykona zagon na tyły nieprzyjaciela i zajmie Lidę w celu odcięcia odwrotu wycofującym się spod Grodna oddziałom 3 Armii rosyjskiej.
Gdy tylko grupa skrzydłowa w rejonie Druskiennik przedostała się na wschodnią stronę Niemna dały się zauważyć skutki braku jednolitego dowództwa tej grupy i niedomagania łączności.
Każda z dywizji i brygad grupy skrzydłowej działała na własną rękę i nie było nikogo, kto by mógł na miejscu te działania ująć w jedną taktyczną całość. Z powodu trudności utrzymania łączności między dywizjami jedna dywizja nie orientowała się zupełnie w położeniu i działalności drugiej. Zdarzało się nawet, że dowództwo dywizji nie miało przez cały dzień meldunku od jednej ze swoich brygad.
Główne siły rosyjskiej 3 Armii wycofywały się szosą Grodno - Planty - Lida z bocznym ubezpieczeniem przez Wasiliszki, natomiast jej 21 Dywizja trasą na północ przez Raduń. Na ugrupowanie południowe główne uderzyła l Brygada Dywizji Litewsko-Białoruskiej. 27 września doszło do bojów pod Krońkami, Wasiliszkami i do najbardziej zaciętych wokół przeprawy przez rzeczkę Lebioda (w pobliżu Papierni).
Brygada broniła jej z poświęceniem. Nie mogła jej wesprzeć 2 Brygada dywizji, która wyczerpana bojami poprzednich dwu nocy i dnia, nie miała informacji o walce nad Lebiodą. 3 Armia rosyjska dzięki liczebnej przewadze (cztery dywizje przeciw dwu pułkom) wywalczyła sobie drogę, ale poniosła duże straty i opóźniła swój odwrót.
Walki te dowództwo dywizji litewsko-białoruskiej opisało następująco: "Około 10000 bagnetów bolszewickich na przestrzeni dwóch kilometrów jedną zwartą falą rzuciło się na kilkakrotnie mniej liczebne oddziały nasze (wileński i miński pp.). Wywiązała się walka, trwająca cztery godziny. Kolumny bolszewickie, prawie bez strzału, nie zważając na grad kuł, całą masą rzuciły się na nasze karabiny maszynowe, otaczając nieliczne nasze oddziały ze wszystkich stron. Wywiązała się walka wyłącznie na bagnety i na pieści. Powstał ogromny zamęt, noc i las potęgowały go, wszyscy byli otoczeni i wszyscy otaczali. Kiedy wileński i miński pp. pochłonięte masą bolszewicką, ustąpiły z szosy, przejeżdżać zaczęła artyleria i tabory bolszewickie. Do godziny 4-ej fala bolszewicka przepływała przez pierścień, który ją otaczał, pozostawiając moc trupów, około 1000 jeńców, 12 dział, 15 karabinów maszynowych i inny sprzęt wojenny.
I-a brygada litewsko-białoruska poniosła w walce tej następujące straty: 130 zabitych, 230 rannych, 410 zaginionych. Spośród tych, którzy wpadli do niewoli, kilkudziesięciu znaleziono w parę dni później rozstrzelanych w lasach pod Lidą. Spośród zaginionych większość stanowili po prostu zabłąkani po lasach, którzy zbierali się stopniowo w dniu następnym, a z nimi i ci, którym udało się zbiec z niewoli. Straty wynosiły przeszło 45 procent stanu bojowego brygady."
Bitwa nad Lebiodą nie przyniosła Polakom taktycznego zwycięstwa, ponieważ 3 Armia rosyjska zdołała przedrzeć się przez stanowiska brygady, niemniej stanowiła sukces operacyjny, zmuszając częściowo przeciwnika do zmiany kierunku odwrotu (zamiast na Mołodeczno - na Baranowicze) i wstrzymując pochód 3 Armii przez kilka godzin. W rezultacie l Dywizja legionowa zdołała na czas przybyć do Lidy i ostatecznie pokonać przeciwnika.
W tym dniu (27 września) l Dywizja Piechoty Legionów i 4 Brygada Jazdy posuwające się na północ od Dywizji Litewsko-Białoruskiej w rejonie Radunia zaatakowały wycofującą się trasą północną na Lidę 21 Dywizję rosyjską. Do walki doszło w ten sposób, że dowódca naszej 4 Brygady Jazdy, wchodzącej w skład grupy skrzydłowej 2 Armii, pozbawiony łączności z dowództwem i uważając za swe główne zadanie działanie na Lidę, postanowił zaskoczyć i zaatakować wycofującą się z Grodna na Lidę 21 rosyjską Dywizję Piechoty. W tym celu zaproponował współudział w akcji l Dywizji Piechoty Legionów, działającej w rejonie Radunia. Koło miejscowości Korgowa doszło do boju. Przeciwnik utraciwszy kilkuset jeńców zrezygnował z przerwania się przez otaczający go pierścień polskich oddziałów i odszedł na południe. Walki pod Raduniem były w pełnym toku i jazda miała przystąpić do pościgu, gdy dowódca dywizji legionowej otrzymał rozkaz dowódcy armii (jeszcze sprzed dwu dni) nakazujący grupie skrzydłowej marsz na Lidę. W tej sytuacji dowódcy obu jednostek zrezygnowali z dalszej walki i pomaszerowali na Lidę.
Dla opanowania położonej za frontem Lidy dowódca 2 Armii przeznaczył 4 wielkie jednostki - l Dywizję legionową, l Dywizję Litewsko-Białoruską oraz 2 i 4 Brygady Jazdy. Naczelny Wódz po zdobyciu Grodna wydał rozkaz, aby do Lidy skierować dodatkowo jeszcze dwie dywizje: górską i 3 legionową. W bitwie o Lidę miało zatem wziąć udział ze strony polskiej 6 wielkich jednostek. Jednak nie udało się naszym dowódcom zgrać na polu bitwy działań kilku dywizji i brygad i w rzeczywistości tylko dwie wzięły w niej udział: l Dywizja legionowa i 4 Brygada Jazdy. Inne wielkie jednostki ze względu na braki łączności, zbyt duże odległości lub zaangażowanie w walkach gdzie indziej - nie zdążyły na pole bitwy.
Mimo zmęczenia walką pod Ruduniem i nie przespanej nocy oddziały dywizji legionowej szybko posuwały się naprzód i 28 września od godziny 10 rozpoczęły walkę o Lidę. Wywiązał się bój spotkaniowy, walki grupami, o wielkim napięciu, dowodzone bezpośrednio przez dowódcę dywizji płk. Dęba-Biernackiego, znajdującego się w środku swego wojska. Hart i wytrzymałość dywizji zapewniły jej zwycięstwo nad silniejszym liczebnie, ale upadłym na duchu przeciwnikiem.
Bitwa o Lidę trwała od godziny 10 do północy. Sprawozdanie naocznego świadka, oficera operacyjnego l Dywizji Piechoty Legionów podaje szczegóły tej bitwy: "O godzinie 10-ej 6-y pułk piechoty legionów dociera do miasta, po krótkiej, zaciętej walce zdobywa je. Już po zajęciu miasta. kiedy drugi batalion 6-go pułku piechoty legionów był w trakcie zajmowania pozycji na jego obrębie uderzają na niego w gwałtownym ataku silne oddziały nieprzyjacielskie od szosy grodzieńskiej. Wywiązuje się zacięta walka na linii szosa grodzieńska - koszary. Mimo bohaterskiej obrony i parokrotnych kontrataków batalion nie może wytrzymać uderzenia mas nieprzyjacielskich.
W tym momencie wkracza do miasta pół batalionu l-go pułku piechoty legionów, który w międzyczasie stoczył bitwę z większym oddziałem bolszewików, starającym wymknąć się na wschód i rozbił go doszczętnie, zdobywając 2000 wozów. Jednakże i on nie może powstrzymać naporu. Wtedy zostają pchnięte do akcji dwa bataliony 6-go pułku piechoty legionów w ten sposób, że batalion l rozwija się od strony cmentarza i uderza od wschodu na dworzec kolejowy, zaś batalion III z północnej części miasta na koszary. Równocześnie II batalion z półbatalionem l-go pułku piechoty legionów i trzema kompaniami 5-go pułku piechoty legionów, który już zdążył dotrzeć do miasta, wsparte ogniem artylerii własnej w kontrataku frontowym uderzają na nieprzyjaciela zadając mu duże straty w rannych i zabitych.
Tymczasem drugi batalion 41-go pułku piechoty w akcji na Krupę, zaskoczony nagłym atakiem nieprzyjacielskim, po zaciętej walce zostaje zepchnięty na Lidę. Do kontrakcji zostają rzucone pozostałe dwa bataliony pułku.
O godzinie 18-tej przypuszcza nieprzyjaciel drugi atak na Lidę, który załamuje się w ogniu piechoty i artylerii.
O godzinie 20-ej następuje trzeci generalny atak nieprzyjacielski na całej linii, przy użyciu dwóch dywizji piechoty (2-ej i 21-ej). Gros swoich sił rzuca nieprzyjaciel na koszary, usiłując przedrzeć się w kierunku północno-wschodnim. Jednemu pułkowi i 21-ej dywizji piechoty sowieckiej udaje się przebić w kierunku na Małejkowszczyznę, napotyka jednak na nasze tabory dywizyjne, maszerujące szosą, których obsługa z własnej inicjatywy wiąże się z nim w walkę, zadając mu straty. Atak pierwszego batalionu 6-go pułku piechoty legionów na Zakasankę, Dolinę z równoczesną kontrakcją frontową trzeciego batalionu 6-go pułku piechoty legionów oraz pół batalionu l-go pułku piechoty legionów rozbija ostatecznie nieprzyjaciela, zadając mu olbrzymie straty i odrzucając go definitywnie w kierunku na wschód i południowy wschód.
O godzinie 24 miasto zostaje oczyszczone z nieprzyjaciela. Po akcji zarządzono oczyszczenie przedpola, przy czym 6-y pułk piechoty legionów wziął do niewoli całą dywizję piechoty sowieckiej, która nie mogąc się przebić w żadnym kierunku, ukryła się w lasach na zachód od miasta i wymordowawszy wszystkich komisarzy, poddała się.
W ten sposób miasto zostało ostatecznie zdobyte i utrzymane. W czasie najzaciętszych walk w obrębie i na ulicach miasta był obecny dowódca dywizji, który osobiście kierował akcją.
O godzinie 24-ej wszystkie oddziały zakwaterowano w mieście, ubezpieczając je jednym batalionem."
Zwycięska bitwa zapewniła naszej dywizji legionowej znaczną zdobycz: 25 dział, 51 karabinów maszynowych, 2 tyś. wozów taborowych, około 10 tyś. jeńców.
4 Brygada Jazdy, współdziałając w natarciu na Lidę, stoczyła na wschód od niej szereg bojów, które w dzienniku operacyjnym przedstawiono następująco: "Między godziną 13 ŕ 14 grupa jazdy dochodzi do Gubowa. W lasach na południe od tej miejscowości meldowany nieprzyjaciel (piechota i konnica). Kolumna nieprzyjacielska w marszu od zachodu na wschód stara się przebić; Lida w tej chwili ma być zajęła przez własną piechotę. Brygada majora Piaseckiego szarżą konną 7-go pułku ułanów uderza na atakującą nieprzyjacielską piechotę, którą podtrzymywały liczne karabiny maszynowe, strzelające z flank. Uderzeniem tym w pościgu w kierunku na Lidę brygada majora Piaseckiego wzięła około 600 jeńców, 3 działa i 6 karabinów maszynowych. W akcji tej współdziałał 16-y pułk ułanów w pieszym szyku.
Należy podkreślić nadzwyczaj zdecydowaną akcję majora Piaseckiego i brawurowy atak 7-go pułku ułanów."
Zwycięstwo pod Lidą miało doniosłe strategiczne znaczenie dla bitwy nad Niemnem:
zmusiło 3. Armię rosyjską do panicznego odwrotu, spowodowało utratę artylerii, tysięcy jeńców, licznych taborów oraz odebrało wolę dalszej walki, wskutek czego armia ta do końca działań wojennych nie stawiała poważnego oporu;
uniemożliwiło 3. Armii wycofanie się w zamierzonym kierunku na Mołodeczno, co pozwoliłoby jej oddziałom ochłonąć po panicznym odwrocie spod Grodna, podnieść na duchu i przygotować obronę na linii Mołodeczna, co z kolei być może pomogłoby Rosjanom ustabilizować front w rejonie Baranowicz;
pobita 3. Armia odsłoniła skrzydło całego rosyjskiego ugrupowania wojsk między Polesiem a Niemnem, co doprowadziło do ostatecznej klęski Rosjan, a więc i naszego zwycięstwa nad Niemnem.
Trzeba zaznaczyć, że w czasie bitwy nad Niemnem nasze wojska stosowały nową taktykę walki, którą zaczęły wprowadzać już w drugiej połowie lipca podczas walk nad Bugiem i na Wołyniu, a mianowicie zamiast organizowania obrony w "kordonie" zajmowały stanowiska grupami, tworząc "węzły" obronne, na które natrafiały wojska bolszewickie idące do ataku.
Gdy idzie o natarcia, to zarówno czołowe, jak i oskrzydlające posuwały się zwykle szerokim frontem. I tak po zdobyciu Grodna bitwa pościgowa od 26 do 28 września rozgrywała się na froncie około 100 kilometrów od Grodna do Lidy. Na tym obszarze nacierały dwie dywizje piechoty i dwie brygady jazdy, działając przeważnie w znacznych odległościach od siebie, aczkolwiek wewnątrz ugrupowania z siłami dostatecznie skupionymi.
Również warto podkreślić, że podczas bitwy nad Niemnem strona polska miała znaczną przewagę w artylerii.
Po zdobyciu Lidy i Słonimia Naczelny Wódz w nocy z 28 na 29 września wydał 2 i 4 Armii rozkaz pościgu za uchodzącym nieprzyjacielem. Stwierdzał w nim, że osiągnięte sukcesy na skrzydłach obu armii wymagają dalszego energicznego pościgu celem zupełnego otoczenia i zniszczenia armii bolszewickich w rejonie Nowojelnia - Nowogródek - Baranówicze . 2 Armia miała się posuwać w kierunku na Nowogródek, a 4 - na Baranowicze. Z polecenia Naczelnego Wodza szef ścisłego sztabu naczelnego wodza wyjaśnił szefowi sztabu 2 Armii konieczność zorganizowania pościgu nie w ciągu 3 dni, ale natychmiast, aby doprowadzić do zniszczenia trzech armii rosyjskich, dywizjami będącymi pod ręką. Józef Piłsudski przykładał do tej akcji kolosalne znaczenie (ze względu na rokowania w Rydze, które lada dzień mogły doprowadzić do rozejmu) i zapowiedział, że sam od rana będzie na szosie Grodno-Lida, aby wydusić z oddziałów resztę energii. Rzeczywiście, 29 września o godzinie 7 on przybył do Grodna.
Armie rosyjskie zostały dwustronnie oskrzydlone, dzięki uporowi gen. Rozwadowskiego, który potrafił zrealizować swój plan uderzenia również od Polesia. Położenie armii rosyjskich na północ od Polesia stało się katastrofalne, groziły im klasyczne "Kanny", jeżeliby nie zdołały szybko się wycofać i zorganizować obrony.
Po bitwie pod Lida 2 Armia ruszyła natychmiast do pościgu. Do północy 28 września trwały walki o Lidę, a nazajutrz po południu rozpoczęły pościg flankowy, wyprzedzający l Dywizja legionowa i 4 Brygada Jazdy, podczas gdy dywizja górska i 2 Brygada Jazdy już od 26 września ścigały nieprzyjaciela frontalnie. 4 Armia parła naprzód w czołowym pościgu za nieprzyjacielem już od 28 września. Piłsudski zastosował tę samą taktykę, której Tuchaczewski użył z takim powodzeniem w lipcu. Tuchaczewski zmuszał armie polskie do bezustannego wycofywania się od Dźwiny do Wisły - stale oskrzydlając je od północy i stale nacierając czołowo, by nie dać czasu na postój i przygotowanie obrony. Tak jak w lipcu rosyjski korpus kawalerii Gaja oskrzydlał armię polską - tak teraz l Dywizja legionowa i dwie brygady jazdy oskrzydlały czerwonych, przy czym piechota legionowa posuwała się naprzód równie szybko jak jazda!
Pościg wojsk polskich po bitwie pod Lida trwał bez przerwy 20 dni, aż do dnia podpisania w Rydze rozejmu, doprowadzając do całkowitej klęski trzech armii rosyjskich.
Wojska rosyjskie poniosły nad Niemnem tak znaczne straty, że nie były już później zdolne do stawiania poważniejszego oporu i stale się wycofywały, obawiając się nieustannie oskrzydlenia, otoczenia i zniszczenia.
Polskie dowództwo przewidywało obronę rosyjską na linii okopów niemieckich z wojny światowej. Nic z tego. Niemal bez boju Rosjanie oddali ważny węzeł komunikacyjny - Baranowicze, które zdobyła 14 Dywizja Wielkopolska po 75-kilometrowym marszu, biorąc 1000 jeńców i wiele sprzętu wojennego. Po oddaniu Baranowicz armie rosyjskie odchodziły w bezładzie w kierunku na Mołodeczno, Mińsk i Słuck.
Wojska polskie wciąż oddalając się od baz zaopatrzenia, pokonywały często w marszach dziennych 25-30 kilometrów w niezmiernie ciężkich warunkach, bez dostatecznych dostaw żywności i odzieży - a jesień na Białorusi była chłodna. W rozkazie operacyjnym dowódca 2 Armii Śmigły-Rydz dramatycznie apelował do żołnierzy: " Przemaszerowanie kilometra jest równoznaczne z rozszerzeniem o kilometr granic naszej ojczyzny". Jak mogli nie reagować na taki apel żołnierze najwaleczniejszych polskich dywizji, które Naczelny Wódz wysłał w pościg: legionowych, wielkopolskich, górskiej, ochotniczej, nie mówiąc o dzielnych pułkach ułańskich.
Piłsudski w pościgu czuł się w swoim żywiole, narzucił tempo uniemożliwiające nieprzyjacielowi stawienie jakiegokolwiek oporu. Obaj dowódcy armii, generałowie Śmigły-Rydz i Skierski doskonale prowadzili swe dywizje. Dowodząc frontem, bitwą nad Niemnem i pościgiem. Piłsudski okazał talent urodzonego wodza.
Już wówczas Piłsudski mógł powtórzyć zdanie wypowiedziane rok wcześniej: " Bolszewików biję, gdzie chce i kiedy chce."
(Opr. AK)