Polskie pismo historyczno- krajoznawcze
na Białorusi

 

Jubileuszowa pielgrzymka do Trokiel

 

Rok błogosławiony, rok łaski ...

Ze znakiem krzyża upiększonego polnymi kwiatami szli pielgrzymi do Matki Bożej w Trokielach, znacząc kilometry z Lidy modlitwą i śpiewem wysławiając Stwórcę. Szli ciesząc się pięknem okolicznej przyrody. Radowało się serce widząc jak stopniowo odradza się tradycja pielgrzymkowa.

Tajemnica rozpostarła skrzydła nad pielgrzymującymi podążającymi na spotkanie z Maryją. Każdy spieszył do niewielkiego diecezjalnego sanktuarium jubileuszowego z myślą bardziej lub mniej ukrytą w sercu, że tam czeka na niego Matka Boża. Przez to pochód ten nabierał innego, głębszego, sakralnego wymiaru. Papież powiedział kiedyś o łasce jubileuszowej świątyni "do której wierzący może się udać by zaznać szczególnej obecności Boga".

Naprawdę, w tym miejscu to, co jest ukryte, duchowe, niebiańskie, stało się bardzo namacalne. Jak we śnie proroka ze Starego Testamentu, który ujrzał drabinę, a po niej zstępujących i wstępujących aniołów. Najbardziej wyczuwalna była "łaska miejsca" w czasie nocnego czuwania, kiedy wraz ze zmęczeniem ciała wyciszył się hałas codziennych kłopotów i rozluźniły się uczuciowe więzi tego świata.

Gwiaździste niebo. Soczysta trawa. Oświetlony obraz Matki Bożej z Dzieciątkiem i klęczącym przed Nimi świętym królewiczem umieszczony został na polowym ołtarzu. Drewniany kościółek z wystawionymi wokół niego konfesjonałami przy których liczni wierni uwalniali się od ciążących im grzechów. Gromada ludzi modlących się, śpiewających, klęczących w ciszy i tulących się w koce i śpiwory. Wszystko stwarza niepowtarzalny nastrój. Niespodziewanie bardzo liczna obecność młodzieży radowała. Klęcząc przy Cudownym Obrazie w trokielskiej świątyni można było zauważyć wiele nieustannie podchodzących do słynącego łaskami wizerunku Matki Bożej młodych ludzi i w adoracji go obchodzących. Powaga, z którą to czynili, świadczyła o stałości wiary i obecności jej w ich codziennym życiu.

Znów sprawdzają się słowa Papieża, że Maryja, pomimo tego, że jest Matką całego Kościoła, to również "każde (dziecię) w sposób jedyny i niepowtarzalny jest ogarnięte jej macierzyńską miłością". Kogo nie zapytałem wówczas, to każdy świadczył o odczytanych łaskach, chociaż największe dary, jak wiemy, zawsze pozostają ukryte.

W słoneczną lipcową niedzielę Mszą świętą celebrowaną o godzinie 12.00 skończyły się trokielskie uroczystości pozostawiając w duszy orzeźwiający ślad Bożej łaski. Była to wyjątkowa pielgrzymka. Jak powiedział ks. bp Kaszkiewicz: "Taki dzień zdarza się raz na dwa tysiące lat! Wpisuje się on w historię wiary poprzednich pokoleń i staje się ogniwem w łańcuchu historii otwierającej się na następne - Trzecie Tysiąclecie".

Była to również największa z dotychczasowych pielgrzymek. Wzięło w niej udział kilkakrotnie więcej ludzi niż w poprzedniej. Relikwiami św. Kazimierza błogosławiono wszystkich przybywających pielgrzymów. W organizowanych pielgrzymkach (nie licząc indywidualnych) przybyło z Lidy ponad 1300 wiernych: z kościoła Farnego - około 1000 osób (w tym 7-mio osobowa wrocławian goszczących u członków zespołu "Kresowiacy"), ze Słobudki z kościoła Niepokalanego Poczęcia - 95 osób, z kościoła św. Rodziny - około 100 , z kościoła Miłosierdzia Bożego - 100 osób.

Tegoroczna pielgrzymka przebiegała pod hasłem "Z Maryją do Chrystusa Eucharystycznego". To, jak najbardziej aktualne na obecne czasy hasło, przypomniało wydarzenie, które miało miejsce w tym zbudowanym w 1500 r. kościele poświęconym Matce Bożej Nawiedzenia. Było to za sowietów, kiedy zabrakło kapłana, a kościół, który władze chciały rozebrać ocalał tylko dzięki czujności wiernych. Podaję za o. Antonim Dydyczem: "Nie było kapłana, wierni więc modlili się sami. Troszczyli się, aby z nimi był obecny Pan Jezus. Co jakiś czas, ktoś z nich udawał się do Lidy albo do Lipniszek, gdzie zostawiano dotychczasowe hostie i przywożono świeże. Już na początku lat osiemdziesiątych, pewnego razu ojciec kościelnego i zakrystiana, udał się - jak to miał w zwyczaju - do Lipniszek aby wymienić Najświętszy Sakrament. Wymienia Hostie. Głęboko przy sercu umieszcza Pana Jezusa, żegna się z gospodarzem i udaje się na przystanek autobusowy. Mężczyzna liczy ponad osiemdziesiąt lat. Jest jeszcze czas, siada więc na ławce. I tak pozostaje. Niektórzy myśleli, że usnął, inni - że się może upił. A ludzi tutaj są twardzi. Aż w końcu ktoś się zainteresował. Dano znać do pobliskiego szpitala. Tam staruszka przetransportowano, w rzeczywistości tylko jego ciało, gdyż on już poszedł po nagrodę do swego Pana. Odnaleziono Najświętszy Sakrament, który przekazano do kościoła."

Owe wydarzenie i postawa wiernych trokielskiego kościoła wzmacniająca wiarę w obecność Jezusa ukrytego w Najświętszym Sakramencie, przypominają jeszcze o jednym miejscu niejako związanym z kościołem Matki Bożej Nawiedzenia, a którego nie można pominąć przy opisywaniu jubileuszowych uroczystości. Już się stało tradycją, że wszystkie pielgrzymki przed wejściem do Trokiel zatrzymują się przy figurze Serca Jezusowego stojącej przy pobliskim cmentarzu. W czasie II wojny światowej miało tu miejsce tragiczne wydarzenie. Trzech partyzantów sowieckich idąc do pobliskiej wsi w poszukiwaniu wyżywienia zatrzymało się przy wspomnianej figurce Jezusa. Dwóch z nich, pomimo sprzeciwu trzeciego, zaczęło strzelać w wyobrażenie Chrystusa. Kiedy powracali już z pokarmem, ci wyżej wspomniani dwaj żołnierze zginęli od miny, trafieni dokładnie w te same miejsca, co kule od ich strzałów w figurze Jezusa. Trzeci, który im się sprzeciwiał, został ocalony. To tragiczne wydarzenie poucza do czego prowadzi kłamstwo i złość, kiedy człowiek odrzuca Bożą Miłość. Dla nas, pielgrzymów wkraczających do Trokiel, w spojrzeniu Chrystusa z tej figury odczytywało się pragnienie Serca Jezusa, byśmy spotkali się z Jego Matką .

Pielgrzym

 

??????.???????