|
"Ziemia Lidzka" przedwojenna
Rok 18l2 w powiecie lidzkim
W czerwcu br. wypadła 124-a rocznica przejścia armii Napoleona przez Niemen, czyli rocznica rozpoczęcia wielkiej wojny tzw. drugiej wojny polskiej w roku 1812. Ten rok szczególnie dotkliwie i boleśnie dał się we znaki mieszkańcom powiatu lidzkiego i zostawił po sobie głębokie ślady.
Napoleon, jakby przeczuwając możliwość fatalnego ukończenia, wszelkimi sposobami starał się uniknąć wojny. Lecz groźna postawa od roku przygotowanych do walki armii rosyjskich oraz obłudne a prowokujące burzę posunięcia cara Aleksandra zmusiły go w końcu do rozpoczęcia kroków wojennych. Jeszcze przed przejściem Niemna Napoleon w rozmowie z Caulaincourt'em wypowiedział zdanie, iż pokój zostanie zawarty za dwa miesiące, gdyż rosyjscy właściciele ziemscy zmuszą do tego Aleksandra. Dobrze był znany Napoleonowi straszliwy ucisk chłopów na terenie państwa rosyjskiego. Rozumiał jakie wywoła wrażenie wejście wojsk francuskich. Przewidywania jego były słuszne, lecz okoliczności ułożyły się inaczej.
W dniu 24-go czerwca Napoleon przeszedł Niemen koło Kowna, a w dniu 28-29 tegoż miesiąca król Westfalski Hieronim zajął Grodno. Rozpoczęcie kroków wojennych przez Napoleona zrobiło piorunujące wrażenie. Szybkie posunięcie wojsk francuskich zagroziły wielu korpusom rosyjskim, a na szczególne niebezpieczeństwo były wystawione dwa korpusy: Szuwałowa w Olkienikach i Dochturowa w Lidzie. Jedynie nieznajomość terenu i brak dokładniejszych map w sztabie francuskim wyratowały wyżej wymienione korpusy od ostatecznej klęski i umożliwiły ich połączenie się z pospiesznie odstępującą główną armią. Przedtem nastąpiła pod Lipniszkami utarczka niektórych oddziałów Dochturowa z francuskimi dragonami.
Najbliższa droga z Grodna do Nowogródka prowadziła przez Szczuczyn, Żołudek i Bielicę. Tamtędy pośpiesznie wycofywali się kozacy generała Płatowa. Tamtędy następowała armia króla Hieronima składająca się między innymi z 5-go korpusu polskiego księcia Józefa Poniatowskiego, oraz z 8-go korpusu westfalskiego generała Vandamme jednego z najmężniejszych i najmniej wykształconych wodzów Napoleona. Wojska Vandemme'a pozostawiły po sobie najgorszą pamięć w ogołoconym z żywności powiecie lidzkim. Prof. Iwaszkiewicz nazywa Vendamme'a "osławionym rabusiem" i pisze o nim w swej książce: "Vandomme sam wysyłał żołnierzy plądrować. Dnia 10 lipca oddział Westfalczyków złożony z 500 ludzi przybył do Szczuczyna. Otrzymawszy od mieszkańców żądane zapasy żywności, chleba, mięsa, wódki, furażu, zaczął za pozwoleniem swych dowódców rabować domy i strzelać do mieszkańców, błagających na próżno litości. Gwałty te trwały całą noc; 3 osoby zabito, 12 raniono, a mnóstwo pokaleczono i obito". Wyżej przytoczony fakt jest drobnym przykładem tego, co się działo w tym czasie w powiecie lidzkim.
Bardziej jeszcze pogorszyły położenie zaczynające się szerzyć po wejściu Francuzów bunty chłopskie. Przybycie Francuzów poprzedzała wieść, iż przynoszą oni na swych bagnetach wolność i zniesienie poddaństwa. Wpatrzeni w ów złudny miraż polepszenia bardzo ciężkiego bytu, chłopi zaczęli wrogo występować przeciwko panom i nie chcieli wychodzić do robót polnych. Chwilami wystąpienia te przybierały ostrzejsze formy: palenia dworów i rabunku. Najczęściej chłopi łączyli się z maruderami i tworząc bandy łupili kraj. Prof. Iwaszkiewicz przytacza fragmenty nadesłanego do Komisji Rządzącej w dniu 6-go lipca raportu podprefekta wileńskiego: "Włościanie jedni z przestrachu kryją się po lasach, inni puszczają się na rabunek, inni, nie przewidując następstw, ani u siebie ani we dworach nie biorą się do robót, z tego więc wynika, że wojsko w przechodach nie znajdując pomocy, której domaga się u właścicieli pozbawionych posłuszeństwa włościan, niszczy tegoroczne plony żyta i jarzyny, a łąki mogące dać pożywienia koniom stoją, prawie nietknięte, cierpi więc armia, i kraj niszczy się bezkorzystnie. Miesiąc teraźniejszy jest ten, w którym najwięcej gospodarz około roli i zbioru siana zajmować się powinien. Wypowiedziane swym panom posłuszeństwo przez włościan, tudzież odbieżenie ich od domów jawnie dowodzą, że jeżeli dłużej taki stan potrwa, kraj nie będzie miał żadnych na rok przyszły zasiewów, a za tym głodu powszechnego i okropnych jego skutków oczekiwać należy". Wyżej przytoczone słowa całkowicie dadzą się zastosować do powiatu lidzkiego.
Należy podkreślić, że jeszcze przy Aleksandrze I został utworzony Komitet do spraw repartycji żywności (Wawrzecki, Ludwik Plater, oraz marszałkowie gubernialni: grodzieński - Ksawery ks. Drucki-Lubecki, wileński - Sulistrowski i miński - Rokicki), który krótkowzrocznie ogołocił kraj z żywności (i bez tego żywności było mało, gdyż r. 1811 był nieurodzajny), a zebrane olbrzymie zapasy w Wilnie i innych większych miastach zostały prawie wszystkie spalone przez wojska rosyjskie w dniu ich odejścia. Ma się rozumieć, że po wejściu wojsk francuskich nowe komitety zaczęły znowu zbierać żywność z ogołoconego już kraju tym razem już dla wojsk francuskich. Zbieranie to szło nadzwyczaj opornie. Żywność dochodziła celu z dużym opóźnieniem, więc nawet trudno się dziwić, że żołnierz francuski starał się przyspieszyć zdobycie pożywienia, rabując zajęty kraj, a oficerowie patrzyli na to przez palce, często biorąc żywy udział w rabunku. Jednakże powyższe zachowanie się wojska wpływało ujemnie na stan porządku i subordynacji żołnierza, na domiar złego wywołując oburzenie i ciągłe skargi poszkodowanych ziemian, co Napoleonowi było szczególnie nie na rękę. Przed oczami stawała wizja głodu i nędzy, jakie musiały spaść na kraj, a więc i na armię Napoleona, o ile by była zmuszona zabawić w tych stronach dłużej niż rok.
To też rozkazem dziennym z dnia 3-go lipca zostały ustanowione w Wilnie i innych miastach departamentowych komisje prewotalne, składające się każda z generała prezydującego i 4-ch oficerów, a przeznaczone do możliwie najszybszego sądzenia doraźnego wszelkich zbrodni maruderstwa, rabunków i mordów. Ci, którym udowodniono udział w wyżej wymienionych zbrodniach winni byli być straceni w ciągu 24 godzin. W celu wyławiania maruderów i rabusiów zostały utworzone kolumny ruchome (colonnes mobiles), liczące po 10 ludzi każda, a składające się przeważnie z oddziałów gwardii generała Krasińskiego oraz ze świeżo uformowanych żandarmów. Komisje prewotalne postępowały surowo i energicznie. Już w pierwszych dniach ich istnienia wielu maruderów i rabusiów zostało rozstrzelanych, a po paru miesiącach bunty i ruchawki chłopskie zostały całkowicie uśmierzone. Jednakże ta surowość, zresztą z wielu względów konieczna miała tę fatalną stronę, że lud wiejski, zawiedziony w swych nadziejach i obficie oblewający swe złudzenia krwią własną, przestał się rwać do wolności i znowu się pogrążył w dawnym półśnie i apatii, nie śpiesząc z wstępowaniem do wojska polskiego, tak jak w swoim czasie unikał wszelkimi sposobami służby w wojsku rosyjskim. Szlachta na terenie b. Wielkiego Księstwa Litewskiego, zamiast znieść poddaństwo chłopów i gorąco zachęcić ich do walki za wyzwolenie Polski, błagała Cesarza Francuzów o uśmierzenie buntów, a Napoleon uznał za konieczne zadośćuczynić jej prośbom. Tak została zmarnowana owa potężna siła, jaka tkwiła w masach chłopskich, rozentuzjazmowanych nadzieją wolności. Siła, która, zwiększając pobór rekruta i przysparzając Napoleonowi doskonałego żołnierza mogła zastąpić niepewne oddziały wojsk pruskich generała Iorka i austriackich generała Szwarcenberqa i przez to umożliwić szczęśliwe zakończenie wojny, a jednocześnie przyśpieszyć odrodzenie Polski. Nikczemne sobkostwo i obskurantyzm uniemożliwiły wszystko. Najświetniejsze możliwości zostały zburzone.
Po utworzeniu w dniu 30-go czerwca, rozkazem dziennym Napoleona, Komisji Rządu Tymczasowego Wielkiego Księstwa Litewskiego, składającej się z 5-ciu osób, zostały uruchomione w każdym departamencie Izby Administracyjne, podległe Komisji, a składające się każda z 3-ch członków pod przewodnictwem intendenta francuskiego.
W Grodnie (pow. lidzki należał do departamentu grodzieńskiego) pierwszy rząd - Rada Konfederacka - został utworzony przez generała Rożnieckiego, mianowanego pierwszym gubernatorem grodzieńskim (na stanowisku tym Rożniecki bardzo krótko przebywał). W miarę zajmowania kraju przez wojska francuskie powstawały konfederacje powiatowe. W pow. lidzkim, poza legalną Konfederacją w Lidzie, w dniu 7-go lipca powstała druga konfederacja pow. lidzkiego w Żołudku pod laską Rudolfa hr. Tyzenhauza. Jako konsyliarze weszli do niej: 1). Karol Laskowicz (najgorętszy zwolennik w r. 1792 konfederacji targowickiej), 2). Rajecki Franciszek, 3). Laskowicz Jan, 4). Rosudowski Jan, 5). Popławski Symplicjan (Strażnik Województwa Mścisławskiego), 6). Kostrowicki Kazimierz, 7). Szukiewicz Adolf; 8). Skinder Antoni, 9). Krydel Antoni (b. chorąży wojsk polskich i b. deputat na trybunał litewski), 10). Kamiński Kazimierz, 11). Sągajło Józef i 12). Sieklucki Wincenty. Na sekretarzy konfederacji wybrano: Ignacego Czeczotta i Aleksandra Krydela (syna Antoniego). Co spowodowało owo rozdwojenie w powiecie lidzkim - trudno zgadnąć. Należy przypuszczać, że Rudolf Tyzenhauz, jako zdecydowany zwolennik Napoleona i orientacji francuskiej, chciał się przeciwstawić orientacji rosyjskiej, która prym trzymała w Lidzie.
W dniu 17-go lipca książe Antoni Giedroyć, delegowany przez Komisję Rządzącą, dokonał uroczystego zamknięcia Rady Konfederackiej w Grodnie, oraz otwarcia Izby Administracyjnej której pierwsze posiedzenie odbyło się w dniu 26-go lipca. Jednocześnie zostały rozwiązane konfederacje powiatowe, a administracja powiatów została oddana podprefektom. Takim podprefektem zostawał zazwyczaj marszałek powiatu, a w razie jego nieobecności lub niezdatności - podkomorzy lub chorąży. Do zakresu działalności podprefekta należały obowiązki dawnych marszałków oraz zwierzchnictwo nad policją powiatową. Do pomocy podprefektom dodano 2 radców powiatowych, posiadających tak samo jak i podprefekci zaufanie obywateli. Podprefektura była wykonawcą zleceń Izby administracyjnej i sama nic uchwalić nie mogła. Służba policyjna była złożona z inspektorów cyrkulowych, ich pomocników, oraz setników i dziesiętników. Do obowiązków policji należały między innymi dozór nad rolnictwem oraz obrona włościan od ucisku. Podprefektem w Lidzie został Ignacy Skinder.
W dniu 29 lipca Komisja Rządu Tymczasowego wydała przepisy, dotyczące obioru posłów na sejm skonfederowany w Warszawie. Wybory miały się odbyć 15 sierpnia, jako w dniu imienin Napoleona. Termin ten się przewlekał i odkładał, przy czym często miały miejsce swar i waśnie. Miało to miejsce i w powiecie Lidzkim, gdyż odbyły się w nim dwa sejmiki jednocześnie, zamiast jednego: w Lidzie pod przewodnictwem podprefekta Skindera i w Żołudku pod Rudolfem Tyzenhauzem. Wobec powyższego Rada Konfederacji zapotrzebowała aktów obu sejmików, z goryczą podkreślając brak jednomyślności i zgody w chwili tak ważnej. Jednakże wybrani posłowie nie doczekali wyjaśnienia sprawy, ani powołania ich do Warszawy.
W miastach zostały zorganizowane Rady municypalne z prezydentem - merem na czele. W miastach departamentowych podlegały one Izbom administracyjnym, a w miastach powiatowych podprefektom. Działalność tych rad obejmowała administracje wszelkich funduszów miejskich, policję miejską, rozkwaterowanie wojska, oraz załatwianie wszelkich jego potrzeb itp. W Grodnie jednym z członków municypalności został Aleksander Krydel, właściciel majątku Meluzyn koło Lidy i późniejszy prezydent lidzki.
Do roku 1812 były utrzymane dawne podatki polskie, lecz kilkakrotnie zwiększone i pobierane w srebrze. Na skutek usilnych starań senatora Ogińskiego, a także delegatów guberni wileńskiej i grodzieńskiej - Sulistrowskiego i ks. Ksawerego Lubeckiego (ze Szczuczyna), cesarz Aleksander zezwolił z początkiem r. 1812 na pobieranie tych podatków w asygnacjach (stały one b. nisko), dzięki czemu podatki znacznie się zmniejszyły. Po przybyciu wojsk francuskich Komitet Skarbowy, któremu były oddane finanse krajowe postanowił ściągać podatki w srebrze czyli znowu powiększył je kilkakrotnie. Podatkami w powiatach zajmowali się egzaktorowie pod pieczą których znajdowały się również kasy powiatowe. Podatki z ogołoconego kraju były ściągane z wielką trudnością, jednakże w departamencie grodzieńskim, sprawa ta stała lepiej, niż w innych departamentach. Jedynie mały departament białostocki wysunął się pod tym względem na pierwsze miejsce.
Cesarz Napoleon rozkazem dziennym z dnia 5 lipca nakazał utworzenie na terenie b. W. Ks. Litewskiego siły zbrojnej, składającej się z czterech pułków jazdy i pięciu piechoty. Napoleon na razie pokładał wielkie nadzieje na powyższą siłę zbrojną. Prezes Komitetu Wojskowego ks. Aleksander Sapieha, światły i zacny patriota, lecz chorak i pochlebca, zapewnił go, że ziemie W. Ks. Litewskiego wystawią z łatwością do 100.000 wojska. Lecz te różowe nadzieje prędko zawiodły. Kraj, biedny z natury i ostatecznie zniszczony ciągłym uciążliwymi rekwizycjami i wielokrotnym wybieraniem rekruta przez Rosjan, nie miał zasobów pieniężnych ani materiału ludzkiego. Marzenia chłopów o wolności, jak widzieliśmy, zostały brutalnie stłumione i nawet nie potrafiono wyzyskać ich w czasie tworzenia wojska. Napoleon prędko się zorientował w położeniu i, będąc przeciwnikiem pospolitego ruszenia, nakazał tworzenie regularnego wojska sposobem rekrutacji.
Z terenu pow. lidzkiego (a więc i dzisiejszego szczuczyńskiego) rekrut miał iść głównie do dwóch pułków: 20-go pułku piechoty pod dowództwem Adama Bispinga z kwaterą główną pułku w Słonimiu i do 19-go pułku ułanów pod Konstantym Rajeckim z kwaterą w Nowogródku. Organizacja tych pułków postępowała dość szybko. Pułk Bispinga okazał się później najliczniejszym ze wszystkich pułków litewskich, a pułk Rajeckiego już w październiku mógł wyruszyć do boju. Jednym z głównych organizatorów pułku ułanów był dobry i doświadczony żołnierz kapitan Ksawery Rymsza. Z innych oficerów wyróżniali się: major Kamiński oraz szefowie szwadronów kapitanowie Rostworowski i Potkamiński. Umundurowanie pułków trzeba było dopełniać przez rekwizycję w całym kraju sukna i kożuchów, gdyż sukna sprowadzonego z zagranicy nie starczyło.
Prócz wyżej wymienionych pułków lidzianie wstępowali do lekkokonnego pułku gwardii pod dowództwem generała Jana Konopki, zupełnie rozbitego w dniu 19-go października pod Słonimem przez rosyjskiego generała Czaplica, do batalionów strzeleckich, które były organizowane z gajowych, osaczników i strzelców tak prywatnych jak i skarbowych; do baterii artylerii konnej pod dowództwem Rudolfa Tyzenhauza, a organizowanej przy pomocy kapitana Kostrowickiego (później wcielono tę baterię do wojsk Księstwa Warszawskiego); do żandarmerii, którą na terenie departamentu grodzieńskiego dowodził ks. Michał Radziwiłł (oddziały żandarmerii powstawały ze szlachty osiadłej i posiadającej własność, a były przeznaczone do czuwania nad bezpieczeństwem mieszkańców). Poza wyżej wyszczególnionymi formacjami zasługuje na szczególne podkreślenie szwadron jazdy tatarskiej, organizowanego przez dzielnego pułkownika Mustafę Achmatowicza (nawet w dużym stopniu jego kosztem) przy pomocy kapitanów Murza Koryckiego i Samuela Ułana. Na tworzenie pułku, składającego się z samych Tatarów wydali zezwolenie Konfederacja Generalna i generał Hogendorp, generał gubernator Litwy. Achmatowicz gorąco zachęcał swych rodaków, by szli bronić odradzającą się ojczyznę i wysłał swych oficerów do powiatów: lidzkiego, oszmiańskiego, nowogródzkiego, mińskiego, kowieńskiego i kalwaryjskiego dla rekrutacji. Jednakże z wielkimi trudnościami udało się sformować tylko jeden szwadron, pięknie umundurowany, który w początkach roku 1813 został wcielony do pułku szwoleżerów gwardii.
Termin służby w wojsku polskim miał trwać 6 lat (w wojsku rosyjskim trwał lat 25), i w dodatku było powszechnie wiadomym, że obchodzenie się oficerów z żołnierzami było stokroć łagodniejsze i ludzkie, niż w wojsku rosyjskim, austriackim, pruskim i innych w tym czasie. Jednakże wyniki rekrutacji pozostawiały wiele do życzenia. Na domiar złego materiał na oficerów także przedstawiał się nie świetnie. Wystarczy nadmienić, że cesarz Napoleon, wobec braku gotówki w kasie, zgodził się na mianowanie dowódcami pułków kilku magnatów, całkowicie nie obeznanych z wojskowością, lecz za to ponoszących znaczniejsze koszta na organizowanie swych pułków. Ci nowo mianowani pułkownicy również często byli zmuszeni sprzedawać patenta na niższe stopnie oficerskie, co jeszcze bardziej obniżało sprawność bojową, oraz utrudniało samą organizację.
Oprócz wojska liniowego, stosownie do rozkazów Napoleona, miała być utworzona po miastach gwardia narodowa, przeznaczona do strzeżenia własności prywatnej i publicznej w miastach, a składająca się z właścicieli domów i posiadłości miejskich, z członków zgromadzeń kupieckich, ze wszystkich majstrów-rzemieślników i wreszcie w razie potrzeby z czeladzi rzemieślniczej. Służba w gwardii była obowiązkową i podlegali jej wszyscy mężczyźni w wieku od 20 do 50 lat. Powyższy obowiązek został rozciągnięty na wszystkie miasta wydziałowe i podwydziałowe zaszczycone prawem magdeburskim. Do tych ostatnich należała Lida. W niej organizacja gwardii narodowej nie została całkowicie zakończona (tak zresztą, jak w olbrzymiej większości miast), a komendantem został obywatel Matusewicz, który potem w początkach roku 1813, jako osoba urzędowa, potrzebująca wsparcia, otrzymał z kasy cesarskiej 300 złotych.
Wobec tego, że wszystkie wyżej wymienione zarządzenia i czynności, a szczególniej rekrutacja wojska postępowały nadzwyczaj powoli i były dokonywane chaotycznie, co wszystko obniżało ducha mieszkańców i wywoływało ciągłe ostre wymówki Napoleona i generał gubernatora Hogendorpa, Komisja Rządząca postanowiła naprawić te wszystkie usterki, oraz możliwie przyśpieszyć ospałe funkcjonowanie administracji i wyznaczyła w tym celu do poszczególnych powiatów delegatów "powszechnym zaufaniem i gorliwością znakomitych" dla dokonania rewizji administracji oraz przeprowadzenia odpowiednich reform. Do powiatów lidzkiego, wołkowyskiego, nowogródzkiego i słonimskiego wydelegowano Siehenia. Wyniki rewizji w pow. lidzkim widocznie nie były dodatnie, gdyż podprefekt Skinder otrzymał dymisję, a na jego miejsce został mianowany Rajecki.
A tymczasem ze wschodu dochodziły wieści o zwycięstwach Wielkiej Armii, o zdobyciu Moskwy, o jej pożarze, potem zaczęły krążyć głuche wiadomości o pierwszych niepowodzeniach, o posuwaniu się z południa armii admirała Czyczagowa, zagrażającej Mińskowi i tyłom armii francuskiej, a w końcu około połowy listopada przestały napływać wszelkie wiadomości, i po długiej złowróżbnej ciszy w dniu 28-go listopada, jak grom z jasnego nieba, gruchnęła przerażająca wiadomość o klęsce Napoleona i o odwrocie armii. Zapanowało okropne przygnębienie i zamieszanie. Na gwałt przygotowywano zapasy żywności dla powracających wojsk, które miały spędzić zimę w Wilnie. Pragnąc choć w części uratować położenie, Komisja Rządząca powzięła uchwałę o powołaniu pod broń pospolitego ruszenia, lecz uchwały tej nie było już czasu wykonać. Zaczynała się wczesna zima, przy czym była ona nadzwyczaj surowa i mroźna. W początkach grudnia zaczęły napływać bezładne, zdziesiątkowane resztki armii, ubrane w najdziwaczniejsze stroje. W nocy z 5-go na 6-go grudnia Napoleon wyjechał do Paryża, by tworzyć tam nowe wojska, a naczelne dowództwo nad armią przekazał królowi neapolitańskiemu Muratowi. Panowało straszne rozprężenie i panika. W nocy 10-go grudnia Murat, widząc beznadziejność obrony, wyruszył do Kowna, a za nim pociągnęły resztki wojsk, Komisja Rządząca, jej archiwa i wszelkie inne urzędy. Kraj, oddany na łaskę i niełaskę wroga, opłakiwał ruinę swych marzeń i nadziei i oczekiwał straszliwej zemsty za swe krótkie złudzenia. Bohaterski sen się skończył.
Przez pow. lidzki cofały się oddziały austriackiej armii gen. Szwarcenberga, a między innymi część ariergardy pod wodzą generała Moora. Oddział tego ostatniego składał się z 3-ch batalionów piechoty, 7-iu armat i 8-iu szwadronów huzarów hessen-homburskich. Moor obozował w ciągu paru dni w Bielicy. Tuż za austriakami spokojnie następowały wojska rosyjskie, nie wszczynając z nieprzyjacielem zwady. Jak wiadomo, gen. Szwarcenberg od początku wojny miał tajne zlecenia od swego cesarza unikania bitew z Rosjanami. Z wojsk rosyjskich przechodził przez powiat lidzki 4-y korpus jazdy pod dowództwem generał adiutanta Wasilczykowa, oraz oddziały, składające się z kilku pułków kozackich pod generał adiutantem hr. Ożarowskim. Ten ostatni w początkach grudnia stał w Lidzie, dwa jego pułki w Bielicy, a jeden w Iszczołnie. Około połowy grudnia Ożarowski zorganizował lotną pocztę miedzy miasteczkiem Kamionką a Wilnem przez Szczuczyn, Iszczołnę, Radziwoniszki, Lidę, Żyrmuny i Werenów. Wszystkim wojskom dotkliwie dawał się we znaki brak żywności. Jedynie pułkownik dragonów rosyjskich Dymitr Józefowicz donosi Wasilczykowi, że u ziemianina Umiastowskiego w majątku Żemosław "z jego 10-ciu folwarkami" jest znaczniejsza ilość żywności.
Tymczasem wojska polskie posuwały się coraz bardziej na zachód i pułk 20-y Bispinga, zresztą tak samo, jak i resztki innych pułków piechoty, został przydzielony do garnizonu Modlina, gdzie doczekał kapitulacji tej twierdzy, a jazda razem z 19-ym pułkiem ułanów Rajeckiego przybyła do Poznania, gdzie ją oddano pod dowództwo generała Romualda ks. Giedroycia.
W początkach marca 1813 r. powiadomiono Komisję Rządzącą, że pułki litewskie zachowają swe dawne numery lecz przejdą na żołd Francji, a wszyscy urzędnicy i obywatele, którzy byli zmuszeni opuścić kraj i swoje majątki (niewielu ich było w pow. lidzkim), będą otrzymywali aż do chwili swego powrotu do kraju stałe zasiłki od cesarza.
W tym samym czasie nad krajem zaczęła szaleć mściwa samowola władz rosyjskich. Pomimo amnestii, którą cesarz Aleksander ogłosił w dniu 24-go grudnia 1812 roku, w której wyznaczył termin powrotu do kraju zamieszanych w ostatnich wydarzeniach w ciągu 2-ch miesięcy (zresztą termin ten został potem przedłużony), władze rosyjskie dopuszczały się przeróżnych szykan, stosując hojnie sekwestry i konfiskaty majątków. Szczególniej się wyróżniali cywilny gubernator wileński Ławiński i generał-policmajster Ertel, którzy całkowicie oplątali uczciwego, ale schorzałego generał-gubernatora Litwy Rimskiego-Korsakowa. Ertel, nieudolny generał w czasie wojny, w czasie pokoju gorliwie stosował najsroższe represje, posyłając do Petersburga fałszywe raporty. Pisze o nim ks. Adam Czartoryski:
"Człowiek ten był bezdusznym opętańcem, bez pojęcia o uczuciu sprawiedliwości, od niego zależało mienie i życie każdego nieszczęśliwego Polaka. Miał prawo porwać każdego i wysłać, gdzie mu się podobało, bez dochodzeń i procesu; ginęli członkowie rodzin bez możności dania jakiejkolwiek o sobie wiadomości".
Kraj zrabowany i ostatecznie wyniszczony na domiar złego musiał karmić armię ks. Kutuzowa i inne idące za nim wojska rosyjskie.
Wszystko powyższe, a szczególnie dwulicowość rządów rosyjskich i bezmyślne represje coraz bardziej rozdrażniały opinię publiczną, odwracając ją od Aleksandra. Oburzenie rosło tak wielkie, że w końcu zaczęło się liczyć z możliwością wybuchu powstania.
A tymczasem urodzajne lata, jakie nastąpiły po roku 1812, zacierały zwolna rany, zadane przez ów rok wielkich nadziei i wielkich złudzeń.
Dokument:
Protokół Konfederacji pow. lidzkiego
z dnia 7-go lipca 1812 roku
"Mocą y powagą Aktu Konfederacyi nastałey a przez Jaśnie Oświeconego Xcia Imsci Józefa Poniatowskiego Głównego Dowódcy Woysk Polskich utwierdzoney ku wypełnieniu wszelkich Prawideł Poleceń y Obowiązkow od Naywyższey Konfederacyi Warszawskiey poruczonych za Konsyliarzów Przeznaczonemi Obranemi y Ogłoszonemi zostają w czasie tworzącego się aktu JWWni: za Pierwszego Karol Laskowicz za Drugiego Franciszek Rajecki za Trzeciego Jan Laskowicz za Czwartego Jan Rosudowski za Piątego Symplician Popławski za Szóstego Kazimierz Kostrowicki za Siódmego Adolf Szukiewicz za Ósmego Antoni Skinder za Dziewiątego Antoni Krydel za Dziesiątego Kazimierz Kamićski za Jedynastego Józef Sągayło za Dwunastego Wincenty Sieklucki którzy to JWWni Konsyliarze wspólnie z JW. Marszałkiem Pttu Lidzkiego tejże Konfederacyi spełniając naytroskliwiey swe obowiązki rowno z datą nastania tego aktu Działami sobie powierzonemi zatrudniać się raczą a dla złożenia akcessu z pośrodka siebie JW. Delegatów wyznaczą Dzieło się w Zołudku Roku 1812 Lipca 7 Dnia - Na ostatek za Sekretarzów Czynnościów Konfederacyi JPPn Ignacego Czeczotta y Alexandra Krydla ustanawiaią.
Rudolf hrabia Tyzenhauz Marszałek Konf. Pttu Lidzkiego.
Antoni Grzymała-Przybytko