|
10 lat powrotu ojczystej mowy do szkół
Kwiaty dla Adama Mickiewicza
Aleksander Kołyszko
Pierwszego września w pierwszy dzień nowego roku szkolnego tłumy uczniów przyszły pod pomnik naszego wieszcza narodowego by uczcić 200-ną rocznicę jego urodzin. Nauczyciele opowiadały o jego życiu i twórczości, recytowano wiersze. Jeszcze nigdy pod pomnikiem nie było tyle kwiatów, jak w ten dzień. Czyżby jego "księgi zbłądziły pod strzechy"? Czy już jest komu w Lidzie czytać jego utwory, czytać w oryginale, a nie w wolnym przekładzie? Sercem i duszą rozumieć wielkiego Patriotę?
Równo dziesięć lat wstecz rozpoczęła się nauka języka polskiego w Lidzie. Uczyli i dzieci i dorośli, symbolicznie, że pierwszym podręcznikiem był właśnie "Pan Tadeusz", czytany i komentowany przez wspaniałego człowieka i Polaka pana Wacława Giebielta.
Nauka języka ojczystego dla dzieci ruszyła najpierw jako działalność Klubu Miłośników Kultury Polskiej im. Adama Mickiewicza poprzez organizowanie własnego kółka w nieprzystosowanym do tego pomieszczeniu Klubu "Energetyk". Pierwszą nauczycielką, która podjęła się tego trudu była p. Weronika Kuryło, wówczas już emerytowana nauczycielka nauczania początkowego. Z dnia 25 września 1988 r., dzięki zbiegu sprzyjających okoliczności, nauka została przeniesiona do Domu Pionierów (dziś Dom Twórczości Uczniów), który obecnie jest jednym z najważniejszych centrów nauki języka polskiego w Lidzie. Dalej ruszyły szkoły, jak grzyby po deszczu wyrastały kółka i fakultety, od roku szkolnego 1990/91 zaczęto wykładać w naszym mieście język polski jako obowiązkowy przedmiot. Nasza młodzież otrzymała możliwość kształcenia się w Polsce.
Wydawało by się, że za te lata język polski na trwałe wszedł w nasze życie, wyrosło pokolenie małych Polaków umiejących mówić w języku ojczystym. Jednak tak się nie stało. Wciąż w Lidzie jest mało rodzin polskich, w których na co dzień rozmawia się po polsku, a na tych co rozmawiają, patrzy się jak na "białych wron", którzy psują przyszłość swym pociechom.
Z czym przyszliśmy na dziesięciolecie nauki języka polskiego w Lidzie? Na pewno z wielkimi stratami! Obecna sytuacja na Białorusi nie sprzyja odrodzeniu narodowemu Polaków. Zmieniło się ogólne nastawienie do Polaków, już ponownie trzeba namawiać rodziców, żeby oddali dzieci do nauki języka ojczystego. Znikła po czterech latach pracy pierwsza i jedyna klasa z nauką wszystkich przedmiotów po polsku w szkole nr 16 - od września br. jest to zwyczajna klasa białoruska z wykładaniem języka polskiego jako przedmiotu. Jakie są przyczyny tego? Na pewno brak kontynuacji, nie do końca przemyślane usytuowanie szkoły na krańcach miasta i brak należytej opieki. Gorzej tego, istnieją w pełni uzasadnione obawy, że w tej szkole, opiekę nad którą sprawuje oddział ZPB, wkrótce może zaniknąć nauka języka polskiego jako przedmiotu - od dwóch lat nie ma pierwszych klas z podobnym trybem nauczania. Czyżby ponownie wracamy do kółek i fakultetów?
Jeżeli chce się odradzać polskość na Białorusi, należy robić to wielotorowo. Jeżeli się jest Polakiem i chce się uchodzić za takiego, to należy dbać o to, by samemu używać języka narodowego na co dzień w domu, zapewnić swojemu dziecku nauczanie tego języka i w tym języku. W Lidzie w każdej dzielnicy powinna być szkoła, gdzie język polski jest wykładany jako przedmiot obowiązkowy, gdzie dzieci mogą poznawać mowę swoich przodków, historię i kulturę narodu polskiego. I to zależy tylko od nas - rodzice, działacze, Polacy!
Tęskność za ojczystą mową
O, ojczysta nasza mowo,
Coś kwitnęła nam przed laty,
Zakwitujże nam na nowo
Jako kwitną w lecie kwiaty.
Miła naszych ojców mowo,
Coś w spuściźnie nam została,
Rozwińże się nam na nowo,
Byś się nam ozdobą stała.
Ojców mowo, co pieściła
Matka mnie w kołysce tobą
Słyń na nowo, byś świeciła
Nam światłością i ozdobą.
Michał Kajka