Polskie pismo historyczno- krajoznawcze
na Białorusi

 

Dom Polski: zgoda i porozumienie czy konfrontacja?

 

W przeddzień oddania do użytku Domu Polskiego w Lidzie redakcja zwróciła się do kilku osób z prośbą podzielić się swymi refleksjami nt. Domu oraz przeprowadziliśmy kilka mini wywiadów przechodniów. Chcieliśmy na początku złożyć serdeczne gratulacje i podziękowania dla pana Czesława Sarełło, który z ramienia ZPB jako inżynier budowlany opiekował się budową, za ofiarną pracę i serce włożone w ten Dom.

Redakcja

 

Czesław Sarełło

16 kwietnia 1991 r. Rada Miejska Lidy podjęła decyzję o przydzieleniu placu pod budowę Domu Polskiego. Poświęcenie placu odbyło się w maju 1992 r. Do końca roku została przyszykowana cała niezbędna dokumentacja i ... nastąpiła długa cisza. Dokumentacja ta zestarzała się i z ramienia Lidzkiego oddziału ZPB pojechałem do Grodna do Instytutu "Grodnograżdanprojekt" z zamówieniem na nową. Zaprojektowano budynek z powierzchnią użytkową 930 m ., z pomieszczeniami na bibliotekę, salę widowiskową na 188 miejsc, pokoje dla nauki języka polskiego, zajęć klubowych oraz kawiarnię.

12 grudnia 1994 r. na plac budowy weszła Grodzieńska firma DSPMK-69 pod kierownictwem inżyniera Leona Powargi w celu wykonania palowania. Prace były bardzo ciężkie, jednak do lutego 1995 r. pale były zabite. Powstała konieczność ogrodzenia placu, co zrobili byli żołnierze AK. Latem 1995 r. do prac przystąpiła krakowska firma budowlana "Skalski" pod kierownictwem Wiesława Czaja. Robotnicy zawzięcie pracowali do zimy i za następny rok budynek już był gotowy, wstawili okna i drzwi. Na zimę Polacy ponownie wyjechali do domu. W tym okresie bardzo dużo sił i czasu zabrała bieganina z załatwieniem podłączenia ciepła do budynku. A zima była bardzo surowa. Trzeba było to zrobić za wszelką cenę i to się udało w dużej mierze dzięki pomocy głównego inżyniera Lidzkiej Elektrociepłowni pana Niekrasza.

W marcu 1997 r. budowlani przyjechali na ostatni rzut - zaczęły się prace wykończeniowe. Chciałbym tutaj wymienić nazwiska kierowników kilku lidzkich przedsiębiorstw, dzięki którym udało się skończyć tę budowę szybko i którzy zawsze pomagali. Są to: naczelnik DU-157 (dopomagał techniką) Jarosław Mikowoz, kierownik Miejskiej Służby Komunalnej Kazimierz Bancewicz, całe kierownictwo Lidzkiego Kombinatu Materiałów Budowlanych, którzy pomogli cegłą, blokami, wapnem itd. Bardzo pomocna była pani Urszula Malik ze "Wspólnoty Polskiej", która przyjeżdżała na budowę prawie co miesiąc. Dziękuję jej za konkretną pomoc w rozwiązywaniu trudnych spraw.

Nareszcie budowa dobiegła końca, mam nadzieję, że będzie dobrze służyć Polakom. Oddałem jej kilka lat życia i teraz tu jest kawałek mego serca i mojej duszy.

 

Stanisław Uszakiewicz

Nie jednego mieszkańca Lidy zwraca uwagę schludny biały budynek z brunatno-czerwonym dachem, a przede wszystkim niezwyczajną dla naszego miasta architekturą - to właśnie Dom Polski, którego niebawem nastąpi poświęcenie i oddanie do użytku. Z tej okazji chciałbym wrócić wspomnieniami o kilka lat wstecz, do momentu powstania idei budowy takiego domu. Zryw narodowego odrodzenia Polaków w Lidzie pokazał, że dla krzewienia tej sprawy bardzo potrzebny jest własny kąt, gdzie można umieścić bibliotekę, zorganizować spotkania i zjazdy, prowadzić działalność artystyczną. Już w końcu 1989 r. powstała idea coś działać w tym kierunku. Idea kiełkowała i nabierała coraz bardziej realnego kształtu jej urzeczywistnienia - ma być własny wykupiony czy wybudowany dom. Pan Aleksander Kołyszko proponował spróbować nabyć stary miejski Dom Kultury, którego urząd miasta chętnie pozbyłby się w celu uzyskania dodatkowych atutów dalszej budowy rozpoczętego nowego pałacu kultury. Stary Dom Kultury był położony w bardzo dogodnym miejscu, w centrum miasta. Na zlecenie zarządu wizualnie zbadałem ten budynek i stwierdziłem, że znajduje się jeszcze w dość dobrym stanie, lecz potrzebuje trochę rekonstrukcji i kapitalnego remontu. Pomysł był dobry, lecz niestety potrzebną sumą Zarząd PSKO w Lidzie nie dysponował i sponsorów z Polski też nie było.

Pod koniec 1990 r. pojawiła się nadzieja wybudowania własnego domu z pomocą Polski i rodaków zza granicy. O kształcie i objętości domu nieraz dyskutowaliśmy na posiedzeniach zarządów PSKO i ZPB, było wiele pomysłów i czasem nierealnej fantazji. Wielu z nas, wyrosłych w sowieckiej rzeczywistości ostatecznie nie zdawało sobie sprawy, że niebawem nieefektywna radziecka ekonomika padnie i nadejdą inne stosunki gospodarczo-ekonomiczne, że nie wszystko będzie tanio kosztować w eksploatacji budynków mieszkalnych i administracyjnych, że za wszystko trzeba będzie słono zapłacić według rozrachunku gospodarczego, że nastąpi koniec dotacjom. Ja miałem w przeszłości już doczynienia z trzema budynkami administracyjnymi jak w trakcie ich budowy, tak i eksploatacji i bez żadnych złudzeń miałem swoje wyobrażenie odnośnie budowy Domu Polskiego - ma to być skromny ładny domek, jak najbardziej tani w budowie i eksploatacji i najbardziej odpowiadający naszym potrzebom na danym etapie narodowego odrodzenia. Ze mną zgadzali się członkowie zarządu, którzy mieli do czynienia z budownictwem lub administrowaniem. Wysuwaliśmy na pierwszy plan staranne rozpracowanie projektu ekonomiczno-­eksploatacyjnego, a pod uzyskane ekonomiczne możliwości zamówienie projektu technicznego przyszłego domu. Stawialiśmy na tym, że nie może być Polska nam wiecznym opiekunem jak w tym dobrze wiadomym ironicznym porzekadle -,,co to za rodzice, którzy nie umieją zabezpieczyć swym dzieciom beztroskie życie aż do emerytury". Istniała obawa, że z nierozumnym rozpędem możemy wybudować ogromny, drogi i niefunkcjonalny dom i nie w stanie będziemy go utrzymać, i przez pewien czas okażemy się w wielkim zadłużeniu przed służbą komunalną miasta, i budynek za długi przejdzie na własność miasta, a nam Polakom, w lepszym wypadku pozostawią gdzieś w kącie zapleśniały pokój.

Zarząd ZPB (przekształcony z PSKO) podzielił się na dwie grupy w swych poglądach na budowę domu. Młodsi, i w większości, którzy bez wielkiego wysiłku mogli przestawić się na bardziej realne myślenie byli za przedstawionym wyżej wariantem budowy. Drudzy, bardziej konserwatywni i nie mający doświadczenia z budową i eksploatacją budynków stali za budową, nie zważając na jego koszt i rentowność, skoro jest okazja wziąć pieniądze pełną garścią. Ostatecznym podziałem w zarządzie, a następnie i rozłamem w organizacji posłużyło potajemne od Zarządu zawarcie umowy na projekt techniczny przez byłego prezesa oddziału ZPB i jedną z firmą na pokaźną na tamte czasy kwotą. Zrodziło się podejrzenie, że ktoś na tej sprawie chce zrobić niezły własny interes.

Od tego czasu dzięki monopolu ZPB na polską prasę na poziomie republikańskim było wydrukowano w "Głosie znad Niemna" wiele artykułów nt. domu polskiego i nie tylko, fałszywych i skalujących Towarzystwo Kultury Polskiej Ziemi Lidzkiej i jego prezesa, nie mających nic wspólnego z rzeczywistością, nawet w tym ostatnim "Marzyć i tworzyć" (nr 33).

Dzisiaj w przededniu otwarcia Domu Polskiego ostatecznie jeszcze nie wiadomo czy ten dom, wybudowany wielkim kosztem polskiego podatnika będzie służyć wszystkim Polakom, zamieszkałym na Ziemi Lidzkiej, czy tylko jednej "parafii" społecznej, a inni pozostaną poza jego murami, czy Dom Polski w Lidzie będzie służyć "mocą jedności i siły", czy przyczyną dalszej niezgody między Polakami. Daj, Boże, aby stało się to pierwsze.

Ze swej strony uważam, że nie czas na dalszą kontynuację takich budowli w republice ze względu na dzisiejszą ekonomiczno-polityczną sytuację. Moim zdaniem, a takie też było wysuwane i przed rozpoczęciem budowy w Lidzie, jest celowe budowanie polskich szkół, a przy nich mieć kilka pokoi dla działalności polskich organizacyj społecznych.

 

Aleksander Kołyszko

 

Chciałbym poruszyć sprawy okołodomowe. Otóż 18 lipca Stowarzyszenie Wspólnota Polska w Warszawie zaprosiła przedstawicieli polskich organizacyj z Lidy na rozmowy dotyczące przyszłej pracy Domu Polskiego. Celem tego spotkania było wypracowanie porozumienia między oddziałem ZPB w Lidzie, Towarzystwem Kultury Polskiej Ziemi Lidzkiej, Społecznym Zjednoczeniem Harcerstwo Polskie i Wspólnotą Polską. Każda z tych organizacyj miała swoją wizję pracy Domu Polskiego i dla dobra społeczności polskiej w Lidzie należało ją uzgodnić. Tym bardziej, że każda ze stron uważała, że Dom Polski ma służyć wszystkim Polakom. Po długich i niełatwych rozmowach wszyscy przystali na propozycji prezesa Wspólnoty Polskiej pana prof. Andrzeja Stelmachowskiego, że właścicielem Domu będzie oddział ZPB, natomiast wszystkie organizacje otrzymują pokoje dla działalności statutowej oraz powstaje Rada Koordynacyjna, kierowana przez przedstawiciela Wspólnoty Polskiej. Jednak, gdy doszło do podpisania umowy, pani prezes Izabela Tyrkin stwierdziła, że ona bez zgody Zarządu Głównego ZPB nie może podpisać podobne porozumienie. W tej sytuacji uzgodniono, że podpisanie odbędzie się 29 lipca i będzie zaproszony przedstawiciel ZG ZPB. Podczas następnego spotkania już wice prezes ZG ZPB Tadeusz Malewicz stwierdził, że nie może podpisać podobne porozumienie. Wygląda na to, że przedstawiciele ZPB przyjeżdżają tylko po to, żeby uniknąć jakiegoś konkretnego rozwiązania i tylko na słowach są za tym, żeby Dom Polski służył wszystkim Polakom. Odczuwa się także, że Związek Polaków nie chce żeby Stowarzyszenie Wspólnota Polska miało wgląd w sprawy i finanse Domu Polskiego.

W Lidzie ZPB nie jest monopolistą w działalności na rzecz odrodzenia polskiego i takie są realia. Chce ZPB z tym faktem pogodić się czy nie - to sprawa wewnętrzna tej organizacji. Jedno jest zrozumiałe - dla dobra wszystkich Polaków współpraca jest konieczna. Jednak na apel oddziału ZPB w Porzeczu o spotkaniu wszystkich polskich organizacyj na Białorusi ZG ZPB nie odpowiedział.

 

Włodzimierz Pietroczenko

Społeczne Zjednoczenie Harcerstwo Polskie jest pierwszą i jedyną na Białorusi prawnie zarejestrowaną organizacją harcerską. Jest to kwiat polskiej młodzieży Lidy decydującej o przyszłości. Jeżeli ta młodzież, ci harcerki i harcerze nie zostaną na straży polskości teraz, za kilka, może kilkanaście lat na tej straży nie będzie stać już nikt. Zablokowanie możliwości dla SZHP współużytkowania Domem Polskim w Lidzie przyczyni się do zaniknięcia polskości. Dzisiaj jest widoczne, że ktoś świadomie dąży do tego stwarzając harcerzom przeróżne przeszkody. Czy Polska jeszcze w stanie zabrać w tej sprawie decydujący głos...?

 

Lucyna Boboryk

Dom Polski... Cóż to za mocne uczucia wywołują te słowa! W Lidzie w której urodziłem w latach 30-ch wszystko było wyłącznie polskie. Nastała niedola - dościgły jastrzębie naszego orła i rozszarpały go. Wszystko, co mieliśmy w jedną chwilę stało się nie nasze. Czerwień zaślepiła nasze oczy i przyzwyczailiśmy się, że już nie mamy nic własnego. Urosły nam dzieci - bez prawa na własność, bez głosu, jak ryby. I obecnie przejrzeć nie łatwo jest. Co nam powiedziano, to i jest prawdą... Czy nie za szeroko rozsiedli się ci "goście ze wschodu", spychając nas na margines życia? Czy Kresowiacy to tylko garstka śpiewających ludzi? A pozostali? To są ci "pszeki", którym żeby coś mieć trzeba po Polsce żebrać. I wyżebrali. Wysiłkiem wielu ludzi powstał Polski Dom. Jeden Polski Dom na całą Lidę! Cieszmy się, bracia! Wybudowano piękny biało czerwony gmach, "Orle Gniazdo". Orzeł jest naszym symbolem, a gniazdo jego nie łatwo jest zniszczyć. Więc chciałabym, żeby te Orle Gniazdo zmieściło wszystkie Orle myśli i marzenia oraz jak najwięcej Orląt. Dla nich żyjemy, dla nich cierpieliśmy, niech oni mają miejsce dla nauki i zabawy, dla harcerstwa i innych pożytecznych spraw. Niech ten Dom będzie gniazdem Kultury Polskiej, by mogła ponieść na swych skrzydłach jak najwięcej ludzi. Aby mógł zmieścić redakcję "Ziemi Lidzkiej" z własnym telefonem i całym zespołem redakcyjnym, żeby można było na żywo dowiedzieć się ciekawych rzeczy. Aby była biblioteka polska i małe muzeum ludowe. Osobiście mam kilka ciekawych rzeczy do przekazania do takiego muzeum. Ale najwięcej chcielibyśmy, starsze pokolenie, aby Dom ten był domem przyjacielskim i gościnnym, zgodnym i równoprawnym, szczerym włościańsko-polskim.

Życzę Domowi i jego gospodarzom dużo sukcesów i rodzimego ciepła! Szczęść Boże, Polskiemu Domowi!

 

Larysa Iwanowna.

Dobrze, że Polska dba o Polakach poza granicami i popiera ich działalność kulturalno-oświatową. Taki Dom napewno będzie aktywnym ogniwem życia kulturalnego w Lidzie.

Pan Wiesław.

Piękny budynek, duże możliwości dla działalności dla nas, Polaków. Szkoda, że część pomieszczeń będzie oddane dla firm, już jakieś urzędują, chodzą jak gospodarze.

Kasia.

Polska zrobiła piękny prezent lidzianom. Szkoda, że nie ma lustrzanej sali dla zajęć tańcem.

Weronika.

W tym roku byłam na wspaniałej kolonii w Polsce. Prawie codziennie urządzano nam dyskoteki. Pod polską muzykę wspaniale się bawi. Ciekawe, czy będą tu polskie dyskoteki.

Pan Wacław.

W Lidzie jest bardzo bogata biblioteka. Mam nadzieję, że przeniesienie do nowego lokalu spowoduje, że będzie uporządkowana i skatalogowana.

Irena

Życzę dyrektorowi wytrwałości i ciekawych pomysłów. Mam nadzieję, że będzie to osoba młoda z odpowiednim przyszykowaniem.

 

 

 

??????.???????