|
Zasłużona bez grobu
W dzisiejszym numerze chcę czytelnikom przybliżyć sylwetkę matki inż. Wacława Szukiewicza (wynalazcy polskiego kauczuku) i zarazem babki Aliny z Surmackich Szcześniakowej (wybitnego naukowca w dziedzinie technologii spożywczej mieszkającej w USA), którym były poświęcone wcześniejsze artykuły.
Maria z Łukaszewiczów Szukiewiczowa była zasłużoną organizatorką i społeczną aktywistką Lata przedtem nim równość i emancypacja kobiet stały się pod koniec 20 wieku modnym i politycznie-popieranymi pojęciami. Działała dla dobra kraju i narodu tak jak tego wymagały wypadki danego okresu, powodowana silnym patriotyzmem i poczuciem obowiązku zaszczepionymi jej już we wczesnej młodości przez zaplecze rodzinne.
Urodzona w 1864 r. w majątku Zblany powiatu Lidzkiego, Maria Szukiewiczowa była wnuczką Ludwika Narbutta i bratanicą Izydora Łukaszewicza, dowódców powstańczych oddziałów w 1863 r. Była średnią z trzech sióstr. Najmłodsza, Terenia zmarła w wieku 17 lat. Najstarsza, Maksymilia, wyszła za mąż za wdowca Aleksandra Wyganowskiego z majątku Rutkiewicze, a po jego śmierci za Łucewicza z pięknego majątku Ostaszyn. Siostry wcześnie straciły rodziców i były wychowywane przez surową babkę, która dbała o ich wykształcenie i wychowanie. Obie skończyły pensję ze złotymi medalami.
Po ukończeniu Białostockiego Instytutu dla kobiet w 1881 r. Maria przeniosła się do Warszawy, gdzie studiowała historię i literaturę polską. Od najmłodszych lat marzyła o wolnej Ojczyźnie i wykazywała inklinację do pracy społecznej. W 1883 r. przeniosła się do Wilna gdzie zaczęła z zapałem pracować w zakonspirowanych kompletach ucząc młodzież języka polskiego. Szczególną troską otaczała kobiety analfabetki, które uczyła czytać i pisać i wpajała im, że są nie tylko katoliczkami, ale i Polkami.
W 1891 r. Maria poślubiła Ludwika Napoleona Szukiewicza, syna zesłanego na Sybir powstańca z 1863 r. Tomasza i Zofii z Andrzejkiewiczów. Według starych rodzinnych dokumentów wniosła posag 16.000 zł. Szukiewiczowie początkowo mieszkali w Ufie, gdzie była liczna i aktywna polska kolonia, a po paru latach przeniosła się do Wilna, gdzie Maria poświęciła się wychowywaniu trojga dzieci i gospodarstwu w rodowym majątku męża, Krupa, położonym niedaleko Lidy.
Po wybuchu I-szej Wojny światowej Maria z rodziną opuściła kraj i rozpoczęła pracę zarobkową w Petersburgu. Z tego okresu datuję się pierwsza anegdotka rodzinna dotycząca jej silnego charakteru i determinacji. Zirytowana powtarzającymi kradzieżami w jej mieszkaniu przez znajomych dotarła do słynnego Rasputina, aby jej wskazał kto jest tym złodziejem. Podejrzewała kogoś z sąsiadów. Rasputin przyjął ją grzecznie, ale złodzieja nie umiał wskazać.
Po przejściu dwóch krwawych rewolucji w Rosji, Szukiewiczowie z wielkimi trudami powrócili do majątku zniszczonego podczas wojny i zajętego jeszcze przez oddziały niemieckie. Druga kolejna anegdotka rodzinna odnosi się do odzyskania przez Marię Szukiewiczową mebli z dworu. Dowiedziawszy się od okolicznej ludności, że Niemcy zabrali je do kasyna oficerskiego w Lidzie, kazała wymościć sianem wóz, zaprząść kulawe konie (bryczki i lepsze konie były zarekwirowane przez wojsko) i wieźć się do miasta. Niepozornego wzrostu, wpadła jak furia do kasyna, a widząc niemieckich oficerów siedzących na jej kanapie zaczęła ich okładać laską ( od wczesnej młodości miała zły wzrok, nosiła pince-nez i często używała laski ) krzycząc po niemiecku ( oprócz polskiego i rosyjskiego biegle władała francuskim i niemieckim), że " wy nie jesteście żadnymi oficerami, jesteście zwykłymi złodziejami". Przerażeni Niemcy szybko wstawili kanapę i fotele na drabiniasty wóz prosząc "Graefin" ("hrabinę") o wyrozumiałość i przebaczenie. Były to czasy inne od 2-giej Wojny, czasy kiedy nawet w wojskach okupacyjnych oficerów obowiązywał pewien kodeks moralnej postawy i zachowania się.
W listopadzie 1918 r. Maria Szukiewiczowa wraz z ośmioma innymi paniami zakłada w Lidzie Koło Polek i zostaje jego wieloletnią prezeską. Głównym celem tej organizacji było niesienie moralnej i materialnej pomocy formującym się oddziałom wojska polskiego Samoobrony Lidzkiej ( w której już był czynny jej syn Wacław). Zarząd z zapałem zdobywał w mieście i po wsiach żywność, bieliznę i inne potrzebne artykuły. Szukiewiczowie mieli dom w Lidzie, gdzie mieszkali podczas zimowych miesięcy tak, że Maria nie musiała dojeżdżać do miasta z majątku po piaszczystej drodze trudnej do przebycia wycieńczonym koniom. Podczas okupowania Lidy przez bolszewików Koło Polek prowadziło pracę konspiracyjną, a od wkroczenia regularnych wojsk polskich w kwietniu 1919 r. zaczęło jawną działalność. Polegała ona na zakładaniu gospód żołnierskich, dworcowych herbaciarni, organizowania biblioteki, pogadanek, koncertów, wieczorów tanecznych i wspólnych kolacji wigilijnych dla żołnierzy. Na ręce Marii Szukiewiczowej Generał Szeptycki opuszczając Lidę złożył bardzo serdeczne ustne i pisemne podziękowanie za owocną pracę.
Podczas wojny z bolszewikami w 1920 r. przez Lidę przechodziły transporty rannych, którym Koło Polek niosło wydatną pomoc, karmiąc ich i pojąc. Po wejściu wojsk polskich Koło otrzymuje własny lokal i otwiera ognisko Koła Polek, które szybko się rozwija dając zdrowy pokarm i swojskie otoczenie miejscowym i przyjezdnym, a także udzielając pomocy uczącej się młodzieży i prawdziwie potrzebującym. W książce Józefa Dziczkańca czytamy:
"...Ognisko Koła Polek staje się jedyną placówką polską w Lidzie, gdzie odbywają się reprezentacyjne przyjęcia...W pamiątkowym albumie ...znajdują się podpisy: Prezydenta Stanisława Wojciechowskiego, Prezydenta Profesora Ignacego Mościckiego, Pierwszego Marszałka Polski Józefa Piłsudskiego, Marszałka Edwarda Smigłego-Rydza, ks. Metropolity Romualda Jałbrzykowskiego, ks. Biskupa Kazimierza Michałkiewicza, kilku francuskich i angielskich pułkowników i wielu innych osób, które odwiedzały Lidę."
Za swą działalność Maria Szukiewiczowa otrzymuje medal pamiątkowy za wojnę 1918-1921 r.
Koło Polek przestaje istnieć w połowie 1935 r., a owdowiała prezeska (mąż zmarł w 1931 r.) przenosi się do Warszawy, gdzie najpierw mieszka z synem Wacławem ( któremu ojciec w testamencie zlecił opiekę nad matką i spłatę reszty niewypłaconego posagu), a podczas 2-giej Wojny światowej z córką Zofią. Lata nadal spędzała w majątku Krupa, który sąsiadował z majątkiem Sukurcze rodziny Pileckich. Marię Szukiewiczową łączyła serdeczna przyjaźń z Ludwiką z Osiecimskich Pilecką, matką Witolda, bohatera Oświęcimia i walki konspiracyjnej podczas ostatniej wojny, uznanego za jednego z najbardziej odważnych ludzi tego okresu na świecie.
Maria Szukiewiczowa nie miała łatwego życia osobistego. Mąż jej miał, jak się wtedy mówiło, "trudny charakter", najstarszy syn Roman zmarł w młodym wieku na tyfus. Sama zmarła wśród obcych na ulicy 8 sierpnia 1944 r. wypędzona z domu wraz z córką i wnuczką podczas powstania warszawskiego. Eskortujący konwój żołnierze ( tzw. "własowcy") nie pozwolili rodzinie zatrzymać się, a córce strzelili nad głową opalając włosy i przynaglając do pośpiechu. Nie wiadomo kto i gdzie ją pochował. Nie został po niej żaden okazały grobowiec. Została pamięć spełnionych obowiązków i wdzięczności rodzin ludzi, którzy dostali przez nią pomoc. Został też dla nas do naśladowania wzór przykładnej żony i matki, gorącej patriotki, kobiety czynu i silnego charakteru.
Zofia Jamontt