|
Nie chciane zabytki
Minęły już dwa listopadowe dni - Wszystkich Świętych i Zaduszki - przywołujące poczucie swoistej odpowiedzialności wobec tych, co umarli. Była okazja uporządkowania mogił naszych zmarłych - bliskich, zapalenie zniczy na grobach przodków, czas na modlitwę za ich dusze. Opieka nad nekropoliami jest obowiązkiem nas wszystkich, wobec poprzedników - wynikaj ącym z tradycji chrześcijańskiej poszanowania zmarłych, obowiązkiem ochrony pamiątek historycznych. Warto przypomnieć, że zgodnie z prawem kościelnym cmentarze poczytywane są za miejsca święte, szczególnie chronione, którym jak świątyniom przysługuje sza cunek.
Na starym cmentarzu w Lidzie, w gąszczu bujnie rozrastającej się zieleni, pod warstwą próchnicy i zeschłych liści, nie bez trudu udaje się odnaleźć płyty nagrobne. Niejednokrotnie zdarza się, że gość z Polski w miejscu, gdzie był grób kogoś bliskiego zastaje tylko puste miejsce lub wysypisko śmieci. Widząc taki zaniedbany cmentarz można zadać pytanie: czy nie sprzeniewierzamy się wszystkim tym, znanym i mniej znanym, którzy w trudzie budowali dobro wspólne - korzenie tego, z czego dziś korzystamy w szyscy?
W okresie ostatnich siedmiu lat miałem okazję zapoznania się ze stanem zachowania wielu cmentarzy na Wschodzie , przy czym na terenie dawnego województwa nowogródzkiego od 1990 r. kierowałem pracami inwentaryzacyjnymi na zabytkowych cmentarzach, m. in. w Lidzie.
Stary cmentarz lidzki, z uwagi na ilość zdewastowanych grobów , robił szczególnie przykre wrażenie. Było to tym bardziej smutne, że zdecydowana większość mieszkańców Lidy zdawała się akceptować ten stan rzeczy. Niemniej potrzebę inwentaryzcji widzieli liderzy organizacji polskich w Lidzie i byłych lidzian w Polsce. Warto tu przypomnieć okoliczności w jakich doszło do wyjazdu pierwszej ekipy inwentaryzacyjnej złożonej z członków lubelskiego oddziału Towarzystwa Przyjaciół Grodna i Witna. O stan ie zachowania cmentarza w Lidzie poinformował mnie Robert Kuwałek. W lipcu 1990 r. w Lublinie przeprowadziłem wstępną rozmowę Aleksandrem i Czesławem Kołyszko - głównych inicjatorów naszego wyjazdu do Lidy. Dzięki nim, nawiązałem kontakt z Cecylią Krasicką, która przekazała nam zaproszenie, na prawach wyjazdu służbowego, od prezesa Tadeusza Gawina. We wrześniu 1990 r. ekipa w składzie: Dariusz Śladecki - kierownik, Magdalena Kosik, Anna Machnacz, Lech Maliszewski, Jacek Azarkiewicz, Andrzej Wróbel pracowała przy inwentaryzacji cmentarza w Lidzie i Nowogródku, którzy przyjechali na własny koszt w ramach urlopu - bez żadnej dotacji. W Lidzie
członkowie ekipy korzystali z gościny państwa Kołyszków i Gutowskich. Wówczas to, pomimo złej pogody (niemal codziennie padał deszcz) została przeprowadzona wstępna inwentaryzacja starego cmentarza katolickiego. Warto dodać, że nikt z członków ekipy nie pochodził z Lidy, wszyscy swoją pracę traktowali jako pomoc dla lidzkich Polaków a także jako sposób na nagłośnienie w Po lsce sprawy ratowania cmentarzy na Ziemi Lidzkiej.
Wyjazdy następnych ekip w latach 1991-92 były już sponsorowane przez Fundację "Więź z Polakami ze Wschodu " (prezes - Cecylia Krasicka, Warszawa) i Zarząd Główny Stowarzyszenia Konserwatorów Zabytków (prezes - prof. Jerzy Kowalczyk, Warszawa). Ponadto w 1991 r. poparcia udzielił Ośrodek Studiów Polonijnych i Społecznych w Lublinie (dr Ryszard Gajewski i dr Jan Sęk) oraz Sekcja Historii Sztuki Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego (dr Stanisława Gomulanka). W skład tych ekip weszły następujące osoby: Robert Bembnista , Marzena Chlebuś, Tomasz Czyżewski , Agnieszka Hermanowicz, Małgorzata Iwaszko, Magdalena Kosik, Mirosław Kruk, Dorota Lewandowska, Anna Machnacz , Barbara Machnacz, Ireneusz Marciszuk , Marek Niczyporuk, Janusz Polaczek, Marek Rzucidło, Dorota Smutek, Irena Sokolska , Paweł Sygowski, Barbara Szafrańska, Katarzyna Tur , Joanna Waluk, Barbara Zapaśnik, Arkadiusz Zawadzki oraz Dariusz Śladecki (kierownik) ( tłustym drukiem zaznaczono osoby biorące udział w inwentaryzacji cmentarzy w Lidzie ). Należy dodać, że spośród wymienionych osób jedynie Robert Bembnista miał przodków pochowanych na cmentarzu.
Zakwaterowanie w Lidzie zapewniły nam w swoich mieszkaniach rodziny: Kołyszko i Gutowscy. Ponadto w 1991 r. Jan Michałowicz i Helena Świszczuk umożliwili noclegi dla 20 osób w internacie szkoły m uzycznej w Lidzie.
Łącznie wyżej wymienione osoby wykonały prace inwentaryzacyjne - mniej lub bardziej zaawansowane - na 30-tu cmentarzach (różnych wyznań) w 16-tu miejscowaściach na terenie dawnego województwa nowogródzkiego.
Najwięcej pracy kosztowała nas inwentaryzacja cmentarza przy ulicy Engelsa w Lidzie. Zajmuje on bowiem powierzchnię 4,1 ha . Ponadto był bardzo zaniedbany i zdewastowany, do czego przyczyniły się głównie niefortunne plany władz lokalnych przekształcenia tej nekropolii na park miejski. Spowodowało to, w ubiegłych latach masową ekshumację wielu zmarłych na drugi cmentarz oraz przyczyniło się do licznych aktów wandalizmu.
Przed przystąpieniem do inwentaryzacji opisowej i fotograficznej musieliśmy wykonać prace porządkowe. Przede wszystkim należało podnieść przewrócone płyty nagrobne, podkopać, a następnie odwrócić na bok fragmenty nagrobków najczęściej przewróconych inskrypcjami do dołu (wyglądało to na świadomą akcję wandali, którym zależało, aby nie można było przeczytać nazwisk pochowanych tu Polaków), oczyścić z ziemi i mchu, odkopać nagrobki zagłębione w ziemi, w celu odsłonięcia całości inskrypcji, wykarczować chwasty i krzewy, uniemożliwiające wykonanie zdjęć. Inwentaryzacją szczegółową (pomiary, opis formy części składowych materiału, stanu zachowania, treść inskrypcji, fotografie) zostały objęte wszystkie nagrobki z in skrypcjami z czytelnym nazwiskiem (700 sztuk). Prace inwentaryzacyjne objęty wszystkie zachowane nagrobki, lokalizację których zaznaczyliśmy na szczegółowym planie cmentarza. Nagrobki wykonane z kilku elementów, ustawionych jeden na drugim np. złożonych z cokołu, obelisku i krzyża w zwieńczeniu - po przewróceniu przez wandali górnej części - uległy uszkodzeniu, nienaruszone pozostawały jedynie cokoły. Przy czym niemal wszystkie krzyże żeliwne po utrąceniu zostały już skradzione. Grobowce, kryjące zwłoki ludzi zamożnych w niedalekiej przeszłości cieszyły się "zainteresowaniem " miejscowych chuliganów ze
względu na znajdujące się w nich trumny, do których mogli się dostać dopiero po rozbiciu części sklepienia lub fundamentów. Najbardziej odporne na wandalizm okazały się nagrobki monolityczne tj. wykonane z jednego kawałka kamienia. Jednak pozbawione fundamentów, stopniowo "wrastały " w ziemię. Rodzaj materiału nie pozostawał bez wpływu na stan zachowania inskrypcji. Najszybciej ulegają destrukcji inskrypcje wykonane na płytach z cementu. Na czytelność inskrypcji rytych w kamieniu duży wpływ miał sposób ich wykonańia głębokość rytu, krój i wielkość liter, ro dzaj pisma.
W trakcie inwentaryzacji osobami towarzyszącymi nam przy pracy byli chuligani, którzy obserwując nas zza krzaków, siedzieli przy nagrobkach i spokojnie biesiadowali popijając alkohol. Poza kilkoma początkowo groźnie zapowiadającymi się incydentami nie mieliśmy ze strony chuliganów żadnych kłopotów. Ostatecznie nasza obecność na cmentarzu została przez nich zaakceptowana. Jeden z młodych ludzi, który przedstawił się nam jako Buba w dowód uznania za naszą pracę zaoferował nam swoją opiekę. Ponadto młode dziewczyny przychodziły do kaplicy cmentarnej na papierosa, a dzieci ścigały się na rowerach, pomiędzy nagrobkami, traktując cmentarz jako plac zabaw.
W podsumowaniu wyników inwentaryzacji na starym cmentarzu w Lidzie, uderza duża skala dokonanych zniszczeń. Według stanu z 1992 r. zachowało się ok. 80% ogrodzenia (wykonanego w 1903 r . ). Najstarsze zachowane nagrobki pochodzą z lat 20 i 30-tych XIX w. Ostatniego pochówku dokonano ok.1960 r. Spośród 2700 zachowanych grobów i miejsc pochówku, nagrobki z inskrypcjami powstałe przed 1945 r. stanowią ok. 20%, bez inskrypcji ok. 17%, mogiły ziemne ok. 30%. Większość nagrobków nosi ślady działalności wandali. Kaplica cmentarna z zachowaną więżą dachową i stropem nie posiadała drzwi, co sprawiało, że dla przygodnych przechodniów nierzadko pełniła funkcję ubikacji. Na kwaterze wojskowej zlokalizowanej w południowej części cmentarza zachowało się ok. 60 grobów, w tym 6 mogił zbiorowych. W środkowej części kwatery znajduje się pomnik Lotników Polskich w formie obelisku, częściowo uszkodzony (pierwotnie zwieńczenie obelisku stanowiła rzeźba orła szponami obejmującego krzyż). Kwatera wojskowa w przeciwieństwie do pozostałej części cmentarza, była systematycznie porządkowana przez mieszkańców Lidy, którzy postanowili zaopiekować się grobami żołnierzy polskich.
W1991 r. przeprowadziliśmy również prace inwentaryzacyjne na cmentarzu prawosławnym w Lidzie (zlokalizowanym przy ulicy Sowieckiej obok ulicy Fabrycznej). Tuż przy głównej alei znajduje się czynna cerkiew, co niewątpliwie wpływa na większe zainteresowanie cmentarzem ze strony parafian. Najstarszy zachowany nagrobek pochodzi 1858 r., ostatniego pochówku dokonano w 1977 r. Zachowało się 417 nagrobków (do 1920 r. - 142, 145 z lat 1921-45, po 1945 r. - 130). T akże na tym cmentarzu część nagrobków w przeszłości dotknęła fala aktów wandalizmu.
Na przestrzeni ostatnich kilku lat na starym cmentarzu katolickim w Lidzie dają się zauważyć pewne zmiany. Wcześniej nikt nie decydował się na podjęcie prac remontowych. Obecnie kaplicę cmentarną bronią przed profanacją drzwi, a niektóre nagrobki zostały odnowione przez rodziny z Polski. Jednak nie jest to zjawisko powszechne i nadal niszczeje większość nagrobków, zwaszcza tych, którymi nie ma się kto zaopiekować. Umierają więc stare kamienie, a wraz z nimi pamięć o zmarłych. Niemal wszystkie pomniki nagrobne, które miały być dowodem wdzięcznej miłości i żalu pozostałej rodziny - dzisiaj świadczą o zupełnym o nich zapomnieniu. A przecież pomniki powstały na grobach ludzi należących do intelektualnej elity miasta i kraju. Spoczywają tu m in.: sędziowie , l ekarze, nauczyciele, księża, uczestnicy walk o niepodlegość oraz właściciele ziemscy. Ten cmentarz jest prawdziwym archiwum - żywą księgą dziejów miasta.
Jednocześnie cmentarz prosi o ciszę, o spokój i nie powinien być placem zabaw lub miejscem do spotkań dla pijaków. Mam nadzieję, że ludzi, którzy tego nie rozumieją jest coraz mniej. W przeszłości wiele uczyniono, aby wyrwać z ich serc jak najwięcej z tego, co nazywamy Ojczyzn ą, a więc nie tylko język, ziemię, groby, ale też poczucie obowiązku. Do tych, którzy poprzez obojętność zdają się wyrażać aprobatę dla istniejącego stanu rzeczy pozwolę sobie zawołać za Adamem Asnykiem:
"Nie depczcie przeszości ołtarzy
Choć sami macie doskonalsze wznieść ".
Dariusz Śladecki