|
Droga Redakcjo,
Z wielkim zainteresowaniem i przyjemnością przeczytałam jeden z Waszych numerów "Ziemi Lidzkiej" i postanowiłam do Was napisać.
Do 1940 r. mieszkałam razem z rodzicami w osadzie Białohruda, ok. 14 km od Lidy. 10 lutego 1940 r. zostaliśmy deportowani z Białohrudy na Syberię całą rodziną: moi rodzice - Antoni i Maria Jakimowiczowie oraz my, córki - Maria, Helena i Jadwiga. Przebywaliśmy w łagrach nowosybirskiej obłasti (dokładnie rejon Tomsk, 150 km w głąb tajgi od najbliższej stacji kolejowej, jaką było Asino). Przebywaliśmy tam do kwietnia 1946 r., skąd przybyliśmy do Polski, do Gniezna.
W Białohrudzie razem z nami mieszkali m.in. żołnierze Legionów Józefa Piłsudskiego, posiadający osady wojskowe w tej miejscowości - każdy ok. 22 ha ziemi. W 1939 r. były to już pięknie rozwinięte i dobrze prosperujące gospodarstwa.
My sami mieszkaliśmy niedaleko linii kolejowej prowadzącej z Lidy do stacji kolejowej Kurhan. Najbliżej położone od nas wioski to Dupczany i Horniaty, a nasza ziemia sąsiadowała z gruntami dupczańskimi. Na południu, za rzeką Dzitwą, znajdowała się wioska Porzeczany.
W samej Lidzie znaliśmy wtedy dyrektora Banku Spółdzielczego, p. Wojtuszkiewicza, który wraz z rodziną przyjeżdżał do nas przed wojną na letnisko. Nie wiem, czy jeszcze ktoś go pamięta. Znam jeszcze p. Marię Bozoro-wą, która obecnie mieszka w Lidzie przy ul. Leninskoj 17a/61. Jej matka, podobnie jak mój ojciec, pochodziła z Mosiewicz.
Zwracam się z uprzejmą prośbą o odnalezienie w sąsiednich wsiach jakiegoś starszego człowieka, który pamięta moją rodzinę i mógłby potwierdzić fakt wywózki nas na Syberię. Dodam jeszcze, że razem z nami zostali wywiezieni: rodziny Bancewiczów, Pawelców i Marmuków.
Powyższe poświadczenie potrzebne jest mi do zdobycia uprawnień kombatanckich oraz do starania się o odszkodowanie za mienie pozostawione na Wschodzie.
Z góry dziękuję za pomoc.Maria Mizerska z d. Jakimowicz ul. Chociszewskiego 6/24 60-257 Poznań
Od roku na łamach "Kuriera Wileńskiego", poprzez p. Tadeusza Kleczkowskiego z Wilna, z którym koresponduję, bezskutecznie poszukuję swoich krewnych ze strony Ojca. Niestety, do tej pory nikt się nie odnalazł, chociaż zapisy heraldyczne w wileńskim Muzeum Historycznym wykazują ten ród.
Ojciec mój urodził się w 1920 r. w Mostach w pow. lidzkim i być może tam lub w samej Lidzie mieszka ktoś z moich krewnych. Mój ojciec nazywał się Antoni Grudziński i miał starsze rodzeństwo: siostrę Ludmiłę, która została pochowana w Lidzie lub okolicy ok. 1944-1945 r., niestety dokładnej daty nie pamiętam. Ojciec miał również starszego brata - Stefana oraz młodszego - Władysława, którzy po wojnie mieszkali już w Polsce, ale obecnie nie żyją.
Matka Ojca, a moja Babcia, nosiła panieńskie nazwisko Możejko, a na imię miała Maria. Mój Dziadek nazywał się Konstanty Grudziński. Poległ podczas wojny na tamtych terenach. Niestety, nic nie wiem o innych krewnych, których usilnie poszukuję.
Moja Matka pochodzi z okolic Szczuczyna, ale urodziła się w 1992 r. w Nowogródku, w rodzinie Hucków.
Obecnie mieszkamy wszyscy na Ziemiach Odzyskanych, na trasie wiodącej do Berlina.Zofia Dąbrowska
ul. Powstańców Wlkp. 11/7
64-360 Zbąszyń
Droga Redakcjo,
Zwracam się być może w dziwnej sprawie. Korzystając z ogłoszenia zamieszczonego w "Przeglądzie Tygodniowym", mówiącego o zorganizowaniu w Lidzie Zjazdu Lidzian, chciałbym prosić o podanie na mój adres, jeżeli to możliwe, czy znany mi jeszcze z 1939 r. Ignacy Boszko żyje obecnie i mieszka w Lidzie. Być może żyje jeszcze jego rodzina.
Razem z Ignacym Boszko walczyłem razem na froncie w 1939 r. w obronie Lwowa. Był on sanitariuszem w moim batalionie, włączonym do 77 pułku piechoty, zmobilizowanym w Lidzie 1 września 1939 r.
Wiem, że Ignacy Boszko był żonaty i miał pięcioro dzieci. Powiedział mi, że pochodzi z Lidy lub jej okolic, ale dokładnie już dzisiaj tego nie pamiętam. Był bardzo dobrym żołnierzem i mogę powiedzieć, że i moim przyjacielem.dr Jerzy Wolski Pl. Konstytucji 3/12 00-647 Warszawa