|
Dzieje kolegium i kościoła oo. Pijarów w Lidzie
Może kiedyś nikt nie powie byli w Lidzie Pijarowie
Motto ks. Wojszwiłły do kroniki Pijarów w Lidzie, spisywanej pod zaborem rosyjskim w latach 1835-1846
Jednym z najciekawszym kościołów postawionym w Lidzie, po kościele farnym i kościele Karmelitów, był kościół pijarski pod wezwaniem św. Józefa Kalasantego. Ten kościół, jak i ponad 120-letnia działalność OO. Pijarów w Lidzie na polu oświaty, zapisały się chlubnie, tak w historii tego zakonu, jak i w pamięci potomnych.
Bo historia ta jest niezwykle pasjonująca.
Święty Józef Kalasanty, rodem Hiszpan, założył w Rzymie 25 marca 1617 roku zakonne Zgromadzenie Szkół Pobożnych (Scholarum Piarum) i został jego dożywotnim generałem.
Pijarów do Polski sprowadził książę Jerzy Ossoliński, wtedy poseł Rzeczypospolitej w Rzymie. Do naszego kraju, ściślej do Warszawy przybyli Pijarzy w 1642 roku. Polacy i Litwini polubili to Zgromadzenie zajmujące się nauczaniem i wychowaniem młodzieży. Sami książęta Lubomirscy ufundowali dla nich kilka kolegiów. Wkrótce utworzono prowincję polską (koronną), a w 1736 roku prowincję litewską. W skład prowincji litewskiej weszły następujące domy: w Dąbrowicy, Lubieszowie (na Polesiu), Wilnie, Werenowie i w Poniewieżu, później przybyły w Zelwie k. Wolkowyska, w Łużkach, Wiłkomierzu, Rosieniach, Witebsku, Dąbrownie, Międzyrzeczu, Drohiczynie, Połocku i Petersburgu w Rosji.
Przez kilkanaście lat toczył się między zakonem Jezuitów a Pijarów spór o prawo nauczania w szkołach. Jezuici dotychczas posiadali monopol w szkolnictwie i byli niechętni Pijarom, bo ci zapoczątkowali z inicjatywy ks. Stanisława Konarskiego reformę szkolnictwa w Polsce i na Litwie. Jezuici zabiegali w Rzymie i u króla o wydanie dla Pijarów zakazu nauczania w Wilnie oraz Werenowie i Gieranonach. W tych ostatnich Pijarzy z niedalekiego Werenowa - jako bliscy sąsiedzi, zaproszeni przez miejscowego proboszcza - infułata, pełnili posługi duszpasterskie, jak również prowadzili szkołę. Niektórzy z pijarów posługując tam, pomarli i zostali pochowani na miejscowym cmentarzu w Gieranonach. Spór toczył się do roku 1752, w którym stanęła ugoda w Nieświeżu.
Pijarzy zrzekli się prowadzenia szkół w Wilnie.
Do roku 1756 Lida nie posiadała szkoły dla młodzieży szlacheckiej, ale w powiecie lidzkim, na dwóch przeciwległych krańcach, w Szczuczynie i Werenowie istniały takie szkoły prowadzone od kilkunastu lat przez Pijarów.
Do Werenowa (noszącego dawniej nazwę Błotno) sprowadził Pijarów Jan Scipion de Campo - kasztelan smoleński, który wraz z małżonką swą Teresą z Chlebickich oraz synem Józefem, starostą lidzkim, 1 sierpnia 1735 roku w formie intercyzy ustanowił dla 12 pijarów wieczysty fundusz w swoim miasteczku Werenowie, przekazując plac w rynku pod budowę kościoła, klasztoru, szkoły oraz ofiarowując przy tym 50 tysięcy złotych polskich. Pijarzy zobowiązani byli w intercyzie, oprócz prowadzenia szkoły, odprawiać na intencję fundatora i jego małżonki mszę w każdy poniedziałek, w środę za duszę Kazimierza i Zofii marszałków lidzkich i zarazem rodziców fundatora, a w intencji syna Józefa i jego żony Teresy w każdy piątek, natomiast w sobotę za dusze "znikąd ratunku nie mające". 17 października tegoż roku władze pijarskie litewskiej prowincji zatwierdziły powyższe i od tej chwili fundusz stał się wieczystą własnością Pijarów.
Pierwszym rektorem kolegium O.O. Pijarów w Werenowie był ks. Hipolit Żeglicki (od 1742 r.), a ostatnim był wicerektor Kolegium Pijarów w Szczuczynie ks. Joachim Radomyski, wybrany na werenowskiego rektora w 1757 roku.
Ponieważ Werenów leżał blisko Lidy (30 km), a niezbyt daleko od Wilna (65 km) stąd nie potrzebował szkoły, dlatego Ignacy Scipio de Campo, podstoli Wielkiego Księstwa Litewskiego i starosta lidzki, a wnuk Jana i syn Józefa, wspołfundatora werenowskiego kolegium, postanowił przenieść szkołę do Lidy "dla wygody Lidzian".
Wiadomo jednak, że na decyzję starosty wpłynął w głównej mierze pijar i uczony historyk zarazem ks. Maciej Dogiel, rodem z Ostryny k. Szczuczyna, który był również nauczycielem i wychowawcą młodych Scypionów. Pełnił też przez jakiś czas funkcję rektora Kolegium Pijarów w Wilnie. Jako sam pochodzący z powiatu lidzkiego, chciał się przysłużyć swoim ziomkom, Lidzie i okolicy.
W akcie przenosin z 12 stycznia 1756 roku m.in. czytamy: "Przenosi się Zakon Pijarów do szlachetnego królewskiego miasta Lidy..." oraz to, że: "...rodzice i dziadowie z gorliwości pomnożenia chwały Bożej przedsięwzięli uczynić wieczny fundusz i do wykonywania tych intencji swoich, najsposobniejszy przez naukę, pobożność i żarliwość uznali zakon księży Pijarów, a na mocy ulepszenia tego zostawionego funduszu, przenosząc do Lidy - przydaniem pod nową osadę (czytaj siedzibę - przyp.W.N.) placu kupionego od pani Ludwiki Godebskiej, która ten plac nabyła była od Żydów...".
Akt przenosin został w dniu wystawienia zarejestrowany w grodzie lidzkim. Po zatwierdzeniu tego aktu przez biskupa diecezjalnego wileńskiego Michała Zienkowicza w dniu 9 marca 1756 roku, został on wniesiony do Trybunału Głównego Wielkiego Księstwa Litewskiego pod datą 2 sierpnia 1756 roku. W tym też jeszcze roku Pijarzy przybyli do Lidy i zaraz otworzyli szkołę w wynajętej karczmie, znajdującej się na przeciwko przyszłej siedziby zakonu. Na dachu tej karczmy zawieszono szkolny dzwonek. Uczniów było 50, większość z nich przeniosła się z Werenowa. Lekcje prowadził sam prefekt przybyły z Dąbrowicy, nauczyciel - pijar ks. Józef Wysłouch. Budynki drewniane (dom i kościół) zostały wzniesione już w 1758 roku. Rezydencja ta otrzymała w 1759 roku nazwę Kolegium O.O. Pijarów.
Szkoła była dwuklasowa. W każdej klasie nauka trwała dwa lata. W czasach ponapoleońskich placówka miała statut Szkoły Powiatowej. Warto wspomnieć, że do niej uczęszczał w latach 1832-1834 Ludwik Narbutt, jeden z dowódców powstania styczniowego 1863 roku. Na trzy dni przed śmiercią otrzymał awans na pułkownika i nominację na Wodza Powstania na Litwie. W 75-lecie jego bohaterskiej śmierci, po prawej stronie frontonu kościoła została wmurowana tablica pamiątkowa ku czci Ludwika Narbutta, ufundowana przez społeczeństwo Ziemi Lidzkiej. Ostatni rektor Kolegium O.O. Pijarów w okresie przedwojennym ks. Klemens Czabanowski wobec zbliżania się do Lidy Armii Czerwonej, polecił w tajemnicy, w nocy z 17 na 18 września 1939 zatynkować grubą warstwą tynku powyższą tablicę. Pozostała ona tak ukryta do roku 1989, kiedy to przy robotach elewacyjnych została odkryta. Widziałem ją będąc w Lidzie latem 1989 roku. Czy pozostawiono ją w tym samym miejscu? Chciałbym wiedzieć. Podobnie ukryto tablicę pamiątkową wmurowaną w lewy filar wewnątrz kościoła farnego, ufundowaną z okazji 250 rocznicy zwycięstwa odniesionego przez króla Jana III Sobieskiego nad Turkami pod Wiedniem w 1683 roku. Jak stwierdziłem jeszcze w 1989 roku, tablica ta była ukryta w filarze.
Po powstaniu listopadowym Szkoła O.O. Pijarów została odebrana prawowitym właścicielom i zmieniona w szkołę gubernialną.
Pijarzy utrzymywali się nie tylko z opłat za naukę i ofiar wiernych, ale prowadzili również działalność gospodarczą. Posiadali spory ogród warzywny oraz 2 stawy rybne na zapleczu Kolegium. Dzierżawili też od Siemionowicza o przydomku Postawka, dawniej właściciela pobliskiej wsi Roślaki, posiadającej 6 chat wieśniaczych - folwarczek Postawszczyzna. Folwarczek ten zakupił w końcu dla Pijarów ich rektor ks. Aleksander Wolmar w 1770 roku. Dobrodziejami Pijarów byli okoliczni obywatele, tak jak Anna z Ogińskich - Judycka, która zrobiła znaczny zapis z obowiązkiem odprawiania Mszy świętej za dusze sp. Franciszki i Ludwiki Godebskich (to jest za te osoby, od których został zakupiony plac pod przyszły klasztor i kościół). Tomasz Migdałło wraz ze swoją żoną, Benedyktą, którzy zmarli bezpotomnie, zostawili zapis 12 tysięcy złotych polskich (z prawem zastawnym).
Warto zaznaczyć, że Pijarzy zajmowali się również wystawianiem sztuk teatralnych. Na 38 kolegiów pijarskich istniejących w Polsce i na Litwie w XVII i XVIII wieku, przedstawienia teatralne odbywały się w 23 miejscowościach. Tak np. w Witebsku w 1765 roku, w Lidzie w 1771 i 1772 roku. W 1771 roku wystawiono w Lidzie komedię ks. Antoniego Mikuckiego pt. "Nieszczęśliwość troskliwych i nieukontentowanych osób" oraz w 1772 tegoż autora "Tragedia o sprzysiężeniu Katyliny".Władysław Naruszewicz
Hauryło u Lidzie
Boh choć raz prywiou Hauryłu
U wialikim horadzie - Lidzie pabyć.
- Ale wioski swajej milaj
Nie mahu nijak zabyć!Skalka stuku, skalka hruku,
Ja dywlusia, jak tu żyć?
Po kamieniach hetym bruku
za hrachi adnie chadzić.Nieszta ja tam z tydzień szalausia.
Może i boty prataptau?
A czaho? - kab chto spytausia.
- Tam czasy pramarnawau.I do ciatru zaczasausia,
Na bilety dwa zloty dau!
Tolko złości tam nabrausia -
Jab tych bab pawyhaniau.Ot i horad! Stupa miahka -
U nas uże kuciu taukuć,
Aszolamiać czelawieka -
Spać u noczy nie dajuć!Wiersz ten nadesłał nam nasz współpracownik, pan Władysław Naruszewicz. Jest to utwór liryczno-satyryczny, znany w Lidzie w latach dwudziestych XX wieku. Niestety nie znamy jego autora. Być może ktoś z czytelników pomógłby nam rozszyfrować autora tego utworu. Może ktoś zna inne tego typu utwory, które obrazowałyby twórczość ludową mieszkańców Ziemi Lidzkiej. Czekamy na listy. Natomiast wiersz ten powinni znać starsi mieszkańcy Lidy. Wiemy tylko tyle, że autorem mógł być Białorusin. Wiele osób znało ten utwór nawet na pamięć. Opisuje pierwsze zetknięcie się młodego mieszkańca wsi z dużym miastem i jego życiem. Niestety jest rozczarowany i tęskni za domem, w którym właśnie trwają przygotowania do Wigilii.