|
Wspomnienie o Marii Laskowiczównie
Polska oświata w Ziemi Lidzkiej ma piękne i bogate tradycje. Rozwijała się ona nawet w czasach, gdy polskie słowo było programowo tępione, a ludzie organizujący szkolnictwo narodowe podlegali surowym represjom władz carskich. Byli to jednak działacze, którzy nie rezygnowali w trudnych chwilach ze swojej najcięższej pracy. Do nich należała również Maria Laskowiczówna, założycielka Żeńskiej Szkoły Zawodowej w Iszozołnle, córka powstańca 1863 roku. Pochodziła z Piątkowszczyzny w powiecie lidzkim, gdzie znajdował się jej rodzinny majątek. Od najmłodszych lat wychowywana była w duchu wielkich tradycji patriotycznych. Zaraz po ukończeniu nauki w pensji Raczyńskiej w Warszawie powzięła myśl poświęcenia się zawodowi nauczycielskiemu.
Laskowiczówna rozpoczęła pracę w swoim majątku, w Piątkowszczyźnie, gdzie pod koniec XIX wieku zorganizowała tajną szkółkę polską dla wiejskich dzieci. Były to czasy, gdy rząd carski usiłował wytępić całkowicie polskość na tych terenach i za prowadzenie jakiejkolwiek działalności narodowej groziła zsyłka na Syberię. Przez pewien czas szkółka Laskowiczówny, w której uczyli się nie tylko Polacy, ale również Białorusini i Żydzi, funkcjonowała dzięki łapówkom i tolerancji niektórych rosyjskich urzędników policyjnych. Przyszły jednak cięższe czasy i pani Maria musiała zamknąć szkołę i ukryć się w Warszawie.
Nie zrezygnowała jednak z pracy. Podczas pobytu w Warszawie, organizowała tajne komplety, a oprócz tego dawała lekcje w polskich szkołach prywatnych - języka polskiego, historii oraz pedagogiki. W międzyczasie podróżowała po Europie, zwiedzając szkoły w Szwajcarii, Francji i Belgii, biorąc udział w Międzynarodowych Kongresach Pedagogicznych. Dzięki temu poznała nowe prądy w szkolnictwie, które potem propagowała na łamach polskiej prasy.
Po wybuchu I wojny światowej i odzyskaniu w 1918 roku niepodległości przez Polskę Laskowiczówna postanawia powrócić w rodzinne strony i założyć tam żeńską szkołę o charakterze zawodowym, przeznaczając na ten cel swoje skromne fundusze.
Ministerstwo Oświaty bardzo szybko przyznało koncesję na otwarcie tej szkoły i poparło wydatnie inicjatywę Laskowiczówny. Wydatnie pomogli jej finansowo rodzina i przyjaciele i w 1924 roku, w dobrach odziedziczonych po Marii Ważyńskiej, w Iszczołnie, zostaje otwarta szkoła wraz z internatem. Placówka ta, oparta była na mocnym fundamencie ideowym, dawała dziewczętom fachowe wykształcenie, otwierające drogę do pracy zarobkowej i samodzielności materialnej. Kształcenie zawodowe było tylko jedną stroną działalności szkoły. Druga była, niezmiernie ważna, strona wychowania w duchu patriotycznym i obywatelskim. Stałą troską szkoły było wpajanie zasad, na podstawie których uczennice prowadziłyby potem pracę kulturalno-oświatową, jakiej bardzo potrzebowała wtedy wieś polska, zwłaszcza na Ziemiach Wschodnich.
Maria Laskowiczówna poświęciła bez reszty całe swoje życie, by szkoła mogła normalnie funkcjonować nawet w najcięższych dla niej czasach, jakim był okres kryzysu gospodarczego w latach 1929-1934. Gdy ciężka sytuacja ekonomiczna zubożyła rodziców uczennic, pani Maria oddała prywatne fundusze swojej rodziny, by najbiedniejsze dziewczęta mogły kontynuować naukę.
W uznaniu zasług fundatorki szkoły, w 1929 roku, w Nowogródku Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej Ignacy Mościcki osobiście udekorował Marię Laskowiczównę Złotym Krzyżem Zasługi. W 1939 roku, na kilka miesięcy przed śmiercią, nagrodzona została dodatkowo orderem Odrodzenia Polski.
Maria Laskowiczówna zmarła w Iszczołnie 22 maja 1939 roku, w wieku 75 lat i tam została pochowana. W jej pogrzebie udział wzięli przedstawiciele Ministerstwa Oświaty, szkolnictwa, nauczyciele z którymi pracowała oraz rzesze absolwentek i uczennic iszczołniańskiej szkoły.
Funkcję dyrektora szkoły przejął jej najbliższy współpracownik, dr Henryk Bolcewicz, który prowadził tę placówkę aż do wybuchu wojny.
Opracowane na podstawie artykułu W. Abramowicza pt. "Maria Laskowiczówna", zamieszczonego w 7-8 numerze "Ziemi Lidzkiej" z 1939 roku
Rodacy! Zapisujcie Wasze dzieci na lekcje języka polskiego w szkołach Lidy i rejonu. Los narodu to również los jego języka. Grzebanie mowy narodowej jest równoznaczne z grzebaniem własnej narodowości. Nie porzucajmy więc jej, abyśmy nie zginęli! Dzieci nasze powinny być dziećmi ducha naszego. Kto się nie odnosi z szacunkiem do języka i kultury narodowej, ten nie jest w stanie docenić tych wartości u innych. Dbajmy o naszą mowę, bo jest ona największym naszym skarbem. Niech dzieci i wnuki nasze przemówią po polsku!